Jestem na wakacjach, usłyszałam, że mam rozwrzeszczane dzieci. Uważam, że mam rację, nie ustąpię
Wakacje to dla dzieci czas odpoczynku, beztroskiej zabawy, okazja do poznania nowych rówieśników. Wielu rodziców w czasie letnich wyjazdów pozwala dzieciom na odrobinę więcej – dłuższe przebywanie na zewnątrz czy późniejszą porę snu. Może się to jednak spotkać ze stanowczym sprzeciwem innych urlopowiczów.
- Wielu rodziców wychodzi z założenia, że w trakcie wakacji dzieci powinny mieć więcej luzu i swobody.
- Czytelniczka pisze, że wyjechała z dziećmi na wakacje, ale ich zabawy przeszkadzają małżeństwu mieszkającemu w domku obok.
- Kto ma rację w tym sporze: mama czy urlopowiczka szukająca ciszy i spokoju?
"Jestem mamą trójki dzieci, które mają 9, 7 i 3 lata. Tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić nad Bałtykiem. Wynajęliśmy na ponad dwa tygodnie domek, w otoczeniu innych podobnych, metrażowo mniejszych i większych, w sumie w naszym ośrodku jest ich ponad dziesięć. Większość zajmują rodziny z dziećmi, niestety akurat koło nas zamieszkało starsze małżeństwo. I tu jest problem” – pisze Anna.
Krzyczała o ciszy nocnej
Przyznaje, że jej dzieci są energiczne i żywiołowe, do tego poznały rówieśników z innych domków, więc po południu, po plażowaniu, wszystkie dzieci bawią się razem.
"Kilka razy widziałam niezadowoloną minę mojej sąsiadki, gdy dzieci bawiły się w berka w pobliżu naszego domku. Nic jednak wtedy nie powiedziała. Widocznie czekała na dogodny moment, bo gdy któregoś kolejnego dnia zaczęły zabawę w chowanego, równo o godz. 22 wyszła ze swojego domku i zaczęła krzyczeć, że obowiązuje cisza nocna.
Powiedziałam, że skończą zabawę dosłownie za 5 minut, a wtedy usłyszałam, że mam zabrać do domu ‘moje rozwrzeszczane dzieci”. Aż mnie zatkało, w pierwszej chwili nie wiedziałam, co odpowiedzieć” – pisze Anna.
Dodaje, że nie jest osobą, która lekceważy normy życia społecznego, ale wyszła z założenia, że w wakacje dzieciom należy się trochę więcej swobody.
Nie będę wciąż uciszać dzieci
"To nie było tak, że wrzeszczały pod oknem tej sąsiadki. Po prostu liczyły do 10, wołały: 'szukam', potem śmiały się, gdy kogoś udało się odnaleźć. Po co od razu, minutę po godzinie 22 okazywać swoją irytację i złość? To była zwykła beztroska zabawa kilkulatków, a nie impreza dorosłych zakrapiana alkoholem” – pisze Anna.
Dodaje, że gdy spotkała następnego dnia starszą panią z domku obok powiedziała jej, że dzieci się bawią, bo taka jest ich natura, na co usłyszała: "a ja mam prawo do odpoczynku”.
"Może ta pani powinna wynająć sobie domek w środku lasu, bez jakichkolwiek osób wokół? Ja jadąc na wakacje liczę się z tym, że spotkam ludzi na plaży, w restauracji, w ośrodku, w którym mieszkam i nie wymagam, by wszyscy dostosowywali się do mnie.
Nie zamierzam też wciąż strofować czy uciszać swoich dzieci, gdy tylko zaczną się głośniej śmiać lub rozmawiać. Nie zgadzam się na terroryzowanie mnie przez osoby, które szukają absolutnej ciszy i spokoju” – pisze Anna.
Może cię zainteresować także: Rozstawiłam dla dzieci basenik na balkonie. To, co usłyszałam od sąsiadki zszokowało mnie