"To były najgorsze sekundy w życiu". Apel ratowniczki o "dmuchańcach" powinien przeczytać każdy

Marta Lewandowska
Uff, jak gorąco... Kto ma odrobinę miejsca, rozstawia basen w ogrodzie, dzieci chętnie korzystają z tej rozrywki, a rodzice w końcu mają chwilę dla siebie. Ale stop! To, że dziecko jest w kole ratunkowym, nie oznacza, że możesz je zostawić bez opieki, nawet na chwilę. O tym, że koło ratunkowe może być bardzo niebezpieczne, przekonała się nasza czytelniczka.
Dziecko w kółku do pływania jest jak w pułapce. Jeśli obróci się głową w dół, może dojść do tragedii. Fot. Unsplash

Byłam tuż obok

Justyna jest mamą półtorarocznej Wiktorii i nastoletniego syna. Rodzina uwielbia zabawy w wodzie, toteż nie mogło w ich ogrodzie zabraknąć basenu. "Basen wybudowaliśmy już kilka lat temu, na długo przed narodzinami Wikusi, był naszym centrum relaksu w upalne dni. Córkę zabierałam do wody już w poprzednie lato, ale wtedy była malutka i nie wypuszczałam jej z rąk" - pisze kobieta.


"Jednak każdy, kto widział 18-miesięcznego malucha, wie, że takie dziecko to czysta energia i walka o samodzielność. Oczywiście nigdy nie zostawiłabym jej samej w basenie, ale teraz kupiłam takie kółko dla maluchów, które ma dwie dziurki na nogi. Wkładam do niego córkę, ale zawsze jestem tuż obok. Kilka dni temu przekonałam się jednak, że to może nie wystarczyć" - czytamy w liście Justyny.

Wystarczył jeden nieostrożny ruch

Kobieta pisze, że córka świetnie się bawiła, machała nóżkami i chlapała. Kiedy zorientowała się, że może się w kółku przemieszczać, zaczęła się zbliżać do piłki, która pływała w basenie. "Nachyliła się do tej piłki i zanim zdążyłam otworzyć usta, nad wodą były tylko jej nogi. Obróciła się o 180 stopni i zaczęła się topić. Byłam krok od niej...". Justyna chwyciła córkę i wyciągnęła ją na powierzchnię.

Przyznaje jednak, że Wiktoria napiła się wody z basenu. Mama czuwała przy niej całą noc w obawie, że jej ukochana córeczka może stać się ofiarą wtórnego utonięcia. Na szczęście tym razem wszystko skończyło się dobrze.

Nie spuszczaj dziecka z oczu

"Postanowiłam napisać ten list, bo wiem, że wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziecko w kółku może utonąć. Nie ma szans, aby nawet kilkulatek obrócił się z powrotem głową do góry. Kółko skutecznie to uniemożliwia" - pisze Justyna.

"Nawet nie chcę myśleć, ilu rodziców pozwala się dzieciom bawić w basenach ogrodowych bez nadzoru, albo zostawia je tylko na chwileczkę, bo idą zaparzyć kawę czy odebrać paczkę od kuriera. Nie róbcie tego. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdybym odwróciła na chwilę wzrok. Pamiętajcie, o tragedię nie trudno" - kończy swój list mama Wiktorii.

Nie tylko kółka

Jak zaznacza ratowniczka wodna i instruktorka pływania Wioletta Tobjasz, żaden sprzęt do pływania nie uchroni dziecka, jeśli obok nie będzie rodziców. - Kółko zadziała analogicznie w obie strony, czyli fajnie jeśli dziecko ma główkę nad wodą, ale jeśli przeważy i obróci się nóżkami do góry, to w zasadzie nie ma szans, żeby samo się wyratowało - tłumaczy.

- Jeśli decydujemy się na zakup dmuchanej kamizelki, to wybierajmy takie, które mają dodatkowe zapięcie w kroku, bo bez niego, jeśli dziecko podniesie rączki do góry, może się z niej wysunąć. Rękawki, jeśli są dobrze nadmuchane, raczej się nie zsuwają, ale może się zdarzyć, że po podniesieniu rąk, głowa znajdzie się pod powierzchnią wody - tłumaczy Tobjasz.

Kobieta zaznacza, że nigdy nie wolno nawet na chwilę spuszczać dziecka z oczu. - Na basenie, gdzie pracuję, bardzo uczulamy rodziców, że to oni są odpowiedzialni za swoje dzieci i nie mogą zostawiać dziecka w kółku, czy innym dmuchańcu w mniejszym basenie, a sami pójść na basen sportowy. Ratownik wyciągnie dziecko, jeśli zacznie się topić, ale nie uchroni go przed zachłyśnięciem się wodą, a to może mieć dramatyczne skutki - tłumaczy ekspert.