Teściowa jest świetną babcią, ale wciąż powtarza wnuczce "uważaj". Czy nie przekaże dziecku lęku?

List do redakcji
Chcemy, by nasze dzieci wyrosły na pewnych siebie, samodzielnych, empatycznych dorosłych, którzy potrafią radzić sobie z porażkami i stawiać czoła przeciwnościom. Do tego potrzebna jest wiara w siebie i pewien rodzaj życiowej odwagi. Co jednak, gdy nieświadomie wychowujemy dziecko przejawiające zachowania lękowe?
Jak nie zaszczepić dziecku własnych lęków? unsplash.com


"Teściowa jest naprawdę świetną babcią. Do trzeciego roku życia córki pomagała mi w opiece nad nią, teraz gdy mała chodzi do przedszkola, to co drugi dzień odbiera ją i na 2-3 godziny zabiera ją do siebie. Mają ze sobą super kontakt, lubią spędzać ze sobą czas, jest tylko jedno małe "ale” – pisze mama 4-letniej Oli.


Wciąż mówi: "uważaj"


Przyznaje, że gdy poznała swoją przyszłą teściową zwróciła uwagę, że jest bardzo troskliwą osobą w stosunku do swojego syna, która jednak zamartwia się zbyt wieloma drobiazgami. Teraz tę swoją opiekuńczość "przeniosła” z niego na wnuczkę.

"Gdy idziemy gdzieś razem albo spędzamy wspólnie czas, bez przerwy słyszę jak teściowa mówi: „Oleńko, uważaj”, „Oleńko, ostrożnie”, „Ola, tam jest dla ciebie za wysoko, nie wchodź tam, bo spadniesz”. Dla córki babcia jest autorytetem, więc rzeczywiście reaguje na jej słowa.

Mam jednak wątpliwości, czy teściowa nie przesadza. Z jednej strony rozumiem ją, bo też chcę chronić moją córkę i zapobiegać różnym nieprzewidywalnym sytuacjom, z drugiej martwię się, że wpaja córce lęk. Na wszystko ma uważać, bo wszędzie czai się jakieś niebezpieczeństwo” – pisze mama Oli.

Nie chcę, by się wszystkiego bała


Chciałaby, żeby córka wyrosła na osobę rozsądną, ale nie nie przejawiającą zachowań lękowych, bo taka postawa może utrudniać życie. Przyznaje to jej mąż, który wpojoną ostrożność ma we krwi, przez co nie lubi podejmować żadnego ryzyka i ma kłopot z podejmowaniem najprostszych decyzji.

"Jest tego świadomy, dlatego stara się, by jego życiem nie rządził lęk. Tym bardziej jednak nie chcemy wpoić go naszej córce. Tylko jak porozmawiać z babcią na ten temat? Ona uważa, że takie wychowywanie jest właściwe, że trzeba dziecko ostrzec i przygotować na wszystkie niebezpieczeństwa świata. A przecież tak się nie da” – pisze mama Oli.

Dodaje, że sama była wychowywana w bardzo swobodny sposób. Dzięki temu, że ma starszego brata, to i jej rodzice pozwalali na więcej niż koleżankom: mogła wspinać się na wysokie drzewa, nie musiała co do minuty wracać do domu, gdy zapadał zmierzch, już jako nastolatka mogła pojechać z przyjaciółmi na weekend nad morze.

„Nie wiem, czy dam córce tyle samo swobody, co ja miałam, ale nie chcę, by wszystkiego się bała. A mam wrażenie, że takie ciągłe powtarzanie jej "uważaj, uważaj” właśnie do tego prowadzi. Tylko jak przekonać teściową, by przestała tak mówić?” – pisze mama Oli.