Moje dziecko biegało po kościele. Oto co usłyszałam od teściowej

List do redakcji
Wielu wierzących rodziców stara się wpajać wartości religijne swoim dzieciom od najmłodszych lat. Dlatego nikogo nie dziwi widok nawet rocznych maluchów w trakcie mszy świętej. Czy jednak te dzieci obowiązują jakieś normy zachowania? Czy dorośli powinni zwracać im uwagę, gdy zachowują się "nieodpowiednio”?
Rodzice często stresują się zachowaniem swojego dziecka w kościele fot. screen/https://youtu.be/K6oLLQyoPnA


"Jesteśmy wierzący, jeszcze przed pandemią w każdą niedzielę chodziliśmy całą rodziną do kościoła. Wkrótce znów planujemy wrócić do tego zwyczaju, ale mam obawy w związku z zachowaniem mojego synka.

Staś ma obecnie 2,5 roku, jest bardzo energicznym i ciekawskim dzieckiem. Gdy chodziliśmy razem z nim do kościoła, zwykle nie potrafił usiedzieć w miejscu. Biegał gdzieś obok nas albo w najmniej odpowiednim momencie zaczynał płakać” – opisuje nasza czytelniczka.


Wstydzi się za wnuczka


Dodaje, że ona zawsze była wyrozumiała w stosunku do swojego syna, bo to przecież jeszcze małe dziecko. Z jednej strony chce razem z mężem pokazywać mu różne obrzędy religijne, by miał ich świadomość, z drugiej strony czasem trudno zapanować im nad nim.

"Gdy ostatnio wspólnie byliśmy z dzieckiem i z teściową w kościele, to usłyszałam od niej, że źle wychowujemy syna, bo nie potrafi się odpowiednio zachować. W jej mniemaniu powinien całą godzinę grzecznie przesiedzieć w ławce i wpatrywać się w księdza. A przecież to jest chyba ponad jego możliwości” – pisze mama Stasia.

"Powiedziała, że wstydzi się za zachowanie wnuczka i powinniśmy więcej z nim rozmawiać, czym jest kościół i jakie obowiązują w nim zasady. Oczywiście, że za każdym razem tłumaczymy mu to, ale to 2,5-latek, kiwnie głową, że rozumie, a potem i tak zrobi swoje” – dodaje nasza czytelniczka.

Czy przeszkadza wszystkim?


Przyznaje, że sama zaczęła się przejmować zachowaniem swojego dziecka. Wcześniej po prostu uspokajała go lub brała na ręce, ostatnim razem, gdy zaczął płakać, to wyszła z nim z kościoła.

"Zawsze mam świadomość, że nie jestem tutaj sama, ale wychodziłam z założenia, że w stosunku do dzieci panuje wyrozumiałość i tolerancja. Moja teściowa usilnie mnie przekonuje, że się mylę, a nasz syn przeszkadza wszystkim dookoła w modlitwie” – pisze mama Stasia i zastanawia się, czy powinna zabierać syna, gdy coniedzielny powrót do kościoła stanie się znów realny.

"Może jest jeszcze za mały, by razem z nami uczestniczyć we mszy świętej? A może rzeczywiście nie potrafimy nauczyć go, by podchodził do tego z odpowiednią powagą? Wcześniej słowa teściowej złościły mnie i bagatelizowałam je, ale chyba jednak zasiała we mnie jakieś wątpliwości” – pisze nasza czytelniczka.