Niepełnosprawna uczennica wyrzucona ze szkoły. Taką karę jej wymierzono

Marta Lewandowska
Kiedy 26 kwietnia na Komendzie Policji w Białymstoku przesłuchiwano 17-letnią Julitę, pod budynkiem zebrały się media. Dziewczyna składała wyjaśnienia, ponieważ brała udział w marcowym strajku kobiet. Sprawą szybko zainteresowały się media, a następnie szkoła, w której uczyła się nastolatka. Następnego dnia, niepełnosprawną nastolatkę skreślono z listy uczniów.
Aktywiści wspierali nastolatkę w czasie przesłuchania. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Aktywiści i dziennikarze

Julita ma 17 lat, jest aktywistką Młodej Lewicy. Dziewczyna zaangażowała się w strajk kobiet, który miał miejsce w marcu, po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Policja postanowiła przesłuchać dziewczyną w związku z podejrzeniem, że była jedną z organizatorek protestów i tym samym złamała przepisy sanitarne w pandemii.

Pod komendą policji przy ul. Bema w Białymstoku zebrali się aktywiści, którzy chcieli wesprzeć nastolatkę, sprawą szybko zainteresowały się również media. Po przesłuchaniu dziewczyna w rozmowie z dziennikarzami powiedziała, do którego liceum uczęszcza.


Następnego dnia po przesłuchaniu, rodzice Julity zostali wezwani przez dyrektorkę Zespołu Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku, gdzie uczyła się dziewczyna. Jej mama otrzymała wypowiedzenie umowy o kształcenie, którą zawarła z placówką. Wypowiedzenie miało skutek natychmiastowy, nastolatka na dwa miesiące przed zakończeniem roku szkolnego musiała zmienić szkołę.

Powody niejasne

W wypowiedzeniu powołano się na paragraf mówiący o tym, że jeśli uczeń nie przestrzega zasad określonych w szkolnych dokumentach, może zostać usunięty. Zabrakło jednak dokładnych wyjaśnień. Dopiero w rozmowie z dyrekcją mama nastolatki usłyszała, że przyczyną wypowiedzenia jest zaangażowanie córki w strajk kobiet.

Mecenas Anna Jaczun, która reprezentuje rodzinę, wystąpiła do dyrekcji o podanie realnych powodów usunięcia nastolatki ze szkoły, w formie pisemnej. Adwokat zaznacza, że ta decyzja najprawdopodobniej nie była konsultowana z radą rodziców, ani z samorządem uczniowskim.

- Nasza szkoła jest szkołą katolicką nie tylko z nazwy, ale i w swojej istocie. Jeśli któryś z uczniów przekracza granice uznawane powszechne za nieprzekraczalne, musi się liczyć z tym, że może zostać relegowany – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dyrektorka ZSK Honorata Kozłowska.

Nowa szkoła, ale to jeszcze nie koniec

Julita ma orzeczenie o niepełnosprawności i o potrzebie kształcenia specjalnego. Znalezienie nowej szkoły, nie było łatwe, na szczęście mamie nastolatki udało się rozwiązać ten problem. Julita przeniosła się już do innego liceum, jednak rodzina nie wyklucza, że skieruje do sądu sprawę o naruszenie dóbr osobistych. Od Zespołu Szkół Katolickich oczekuje też przeprosin.

Przeciwko nastolatce toczy się postępowanie z art. 116 par. 1a kodeksu wykroczeń w związku z paragrafem 26 ust. 1 pkt 1 Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.