Sąsiedzka awantura o płacz dziecka. Wrzucili pod drzwi kartkę, której treść oburza!

List do redakcji
Gdzie i czy w ogóle istnieje granica między wtrącaniem się a ingerowaniem w cudze życie w słusznej sprawie? "Kilka dni temu znalazłam w moich drzwiach kartkę o następującej treści: 'Jeśli jeszcze raz usłyszę dochodzący z tego mieszkania płacz dziecka, to zadzwonię na policję'. Tak, moja córka płacze, ale nie jestem wyrodną matką” – pisze nasza czytelniczka.
Agencja Gazeta


Kto ma małe dziecko wie, że potrafi ono płakać z wielu powodów. Może w ten sposób sygnalizować swoje podstawowe potrzeby (np. sen, głód), ale też wyrażać trudne emocje (rozdrażnienie, zdenerwowanie, zmęczenie).

Pomagam jej się wyciszyć


"Moja córeczka ma prawie 2-latka i od niemowlaka była płaczliwym dzieckiem. Teraz też na wiele sytuacji reaguje łzami, zwłaszcza gdy mówię jej, żeby czegoś nie robiła, np. nie rozrzucała po całym pokoju zabawek. Płacze też często ze zniecierpliwienia, bo np. nie może się doczekać wyjścia na plac zabaw, a ja muszę dokończyć gotowanie obiadu” – opisuje pani Anna i przyznaje, że nigdy nie pomyślała, że płacz jej dziecka może komukolwiek przeszkadzać.


"Nie płacze godzinami, choć zdarzyło się kilka razy, że wpadła w histerię i chwilę to trwało zanim się uspokoiła. Nigdy w takiej sytuacji nie podnoszę głosu, nie krzyczę, czekam aż się wyciszy, a jeśli mi na to pozwala, to ją przytulam.

Dlatego zszokował mnie list, który znalazłam w drzwiach. Któryś z sąsiadów napisał: 'Jeśli jeszcze raz usłyszę dochodzący z tego mieszkania płacz dziecka, to zadzwonię na policję”. Nie jestem złą czy wyrodną matką, poczułam się okropnie” – pisze pani Anna.

Dodaje, że nigdy nie pomyślała, że ktokolwiek mógłby pomyśleć, że jej córce dzieje się jakaś krzywda, gdy słyszy jej płacz. Sama ma wiele koleżanek, które posiadają dzieci i nawet te starsze często wyrażają swoje emocje płaczem, np. gdy jeden drugiemu zabierze zabawkę, pokłócą się o coś, gdy mama mówi "nie” na kolejnego cukierka.

Byłam zła, napisałam kartkę


"Na początku, gdy przeczytałam tę kartkę, popłakałam się, a potem poczułam złość. Podejrzewałam jedną sąsiadkę o napisanie tej kartki. Czasem przygląda mi się, ale nigdy nic nie powiedziała. Dlaczego wtrąca się i mnie ocenia?! Zakłada, że jestem jakąś "patologią”, która stosuje przemoc wobec własnego dziecka. Nie zrobiłam nic złego, po prostu moje dziecko być może płacze częściej niż inne” – dodaje pani Anna.

Przyznaje jednak, że gdy emocje opadły spojrzała inaczej na tę sytuację. Uświadomiła sobie, że ktoś był czujny - zainteresował się jej dzieckiem, jego płaczem, tym, co się dzieje za jej drzwiami.

„Napisałam kartkę na drzwiach wejściowych, że proszę o kontakt osobę, której przeszkadza płacz mojego dziecka. Chciałabym z nią porozmawiać i wytłumaczyć całą sytuację. Z drugiej strony chyba atmosfera byłaby przyjaźniejsza, gdyby ktoś zamiast straszyć mnie policją, napisał, że słyszy płacz mojego dziecka i czy może jakoś pomóc. Jak uważacie?" – kończy swój list pani Anna.