Przestań mnie oceniać, bo mówię tylko o dziecku! Dla ciebie jestem nudziarą, ale mam ważny powód

List do redakcji
To naturalne, że po narodzinach dziecka staje się ono centralnym punktem naszego świata. I dla każdej mamy to normalne, że chcemy dzielić się z innymi naszymi radościami i smutkami, związanymi z macierzyństwem. Okazuje się jednak, że nasza koncentracja na dziecku nie zawsze jest odbierana pozytywnie.
Czy młode mamy nie powinny opowiadać o swoich dzieciach? unsplash.com


Nikt nie zrozumie cię tak, jak inna mama. Z kim masz porozmawiać o nieprzespanych nocach, kolkach, wyżynających się ząbkach, płaczu dziecka niż z inną kobietą, która przeżywa to samo lub ma podobne doświadczenia za sobą.

"Mój synek ma 10 miesięcy i faktem jest, że mogłabym rozmawiać o macierzyństwie godzinami. Wymieniać się doświadczeniami, poradami… Ostatnio usłyszałam jednak coś, co mnie zmroziło. Podobno gadam tylko o dzieciach, przez co stałam się nudna i ograniczona” – pisze pani Aneta.


Jestem totalną nudziarą?


"Moja szwagierka zawsze była mi bliska, jak koleżanka, bo jesteśmy prawie w tym samym wieku. Ona ma 7-letnią córkę, ja mam 10-miesięcznego synka. Wydawało mi się naturalne, że gdy ja z chęcią wysłuchiwałam jej historii o Zosi, gdy była mała, to mogę teraz podzielić się z nią moimi radościami i dylematami dotyczącymi Leosia.

Ostatnio jednak mąż powiedział mi, że usłyszał od siostry, że stałam się totalną nudziarą, bo gadam tylko o dzieciach. Zrobiło mi się bardzo przykro” – pisze pani Aneta.

Przyznaje, że nigdy nie zastanawiała się nad tym, że jej opowieści o dziecku mogą być dla kogoś męczące. Nigdy nie cenzurowała samej siebie – wydawało się jej naturalne, że ona opowiada o synu, bo to teraz najważniejszy punkt jej życia, szwagierka przeżywa zmianę pracy, a jedna z przyjaciółek zwierza się jej z randek z nowym chłopakiem.

Nie jestem nawiedzoną mamą


"Chyba na tym polega bliska relacja z innymi kobietami, że opowiadamy o tym, co nas porusza, co jest dla nas ważne, co nas cieszy, a co smuci. Nigdy nie uważałam, że jak zostaję mamą, to muszę się przyjaźnić tylko z mamami, bo tylko z nimi mam wspólne tematy. Ja naprawdę nie zanudzam moim dzieckiem, po prostu dzielę historiami z mojego życia.

Mam udawać, że jestem wyspana, jak właśnie nie przespałam nocy? Albo nie cieszyć się, że mój synek stawia pierwsze kroki? Czy rzeczywiście stałam się "ograniczona” i nudna, bo dziecko stanowi teraz centralny punkt mojego życia?” – pyta pani Aneta i dodaje, że nie stała się monotematyczna. Uważa, że potrafi słuchać innych i ciekawi ją, co dzieje się u koleżanek, nawet jeśli nie są mamami lub mają starsze już dzieci. Lubi rozmawiać na inne tematy, ale rzeczywiście te "dziecięce” są jej teraz najbliższe.

"Nie wydaje mi się, że jestem nawiedzoną mamą, która tylko i wyłącznie opowiada o swoim bąbelku. Ale czy mam udawać kogoś, kim nie jestem? Czy mam nie opowiadać o moim życiu i synku tylko dlatego, że ktoś może uznać mnie za nudziarę?” – pisze pani Aneta.