Nie gonię własnego ogona, nie jestem slow na siłę. Zdradzę ci, jak zostać szczęśliwym średniakiem

Marta Lewandowska
Z czym kojarzy ci się "średniactwo"? Pewnie większość z was powie, że to określenie pejoratywne, obraźliwe. Ale czy na pewno tak jest? Dziś średniactwo okazuje się coraz częściej wybieranym stylem życia. Świadomym sposobem na codzienność, bo po zachłyśnięciu się dostatkiem, powoli zaczynamy dostrzegać, że dobra materialne wcale nie dają nam szczęścia.
Bycie średniakiem, to świetny pomysł! unsplash.com

Materializm nas przytłoczył

Kiedy cztery lata temu stanęłam na środku naszego małego mieszkania, otoczona przez miliony zabawek, naczyń wyciąganych od święta, ubrań wysypujących się z wszystkich szaf, nagle poczułam, że to mnie przerasta. Przyznaję się, w tamtym czasie, wiedząc, że "za chwilę" się przeprowadzimy, przestałam robić gruntowne porządki.


Po pracy zabierałam dzieci z przedszkola i robiłam, co w mojej mocy, żeby do mieszkania nie wracać. Szukając wyjścia z tej sytuacji, znalazłam mnóstwo historii, w których ludzie skarżyli się na przytłoczenie. Wiele osób, podobnie jak ja, miało przesyt. Niektórzy skarżyli się, że mimo dobrego auta na podjeździe, wielkiego telewizora w każdym pokoju dużego domu i innych dóbr czuło się źle w swoim świecie.

Niektórzy przyznawali, że powrót do domu generuje u nich złe fizyczne samopoczucie. Osoby, z którymi rozmawiałam, często mówiły, że zmierzają do ograniczenia ilości przedmiotów w swoim otoczeniu. Kilka osób deklarował, że idą na drugi biegun i zostają minimalistami.

Minimalizm ekstremalny

Widzieliście kiedyś jakiś poradnik o tym, jak zostać minimalistą? To jest droga nieznosząca kompromisów. Zdecydowanie wymaga siły charakteru, której mi brakuje i konsekwencji, z którą też bywa różnie. Nie dla mnie (i nie dla większości ludzi) ograniczenie ilości posiadanych przedmiotów do stu.

Jak zastanowimy się ile mamy łyżek, skarpetek, poduszek i całej reszty, to raczej liczymy to w tysiącach. Sama mam problem np. z rozstawaniem się z książkami. Czytając, zaznaczam ważne fragmenty i przy każdej okazji dostawiamy kolejne regały na książki. Łatwiej mi się rozstać z ubraniami. Ale jednak nie kupuję niczego w nadmiarze.

Średniactwo jest w sam raz!

Zanim zostałam matką, mogłam siedzieć w pracy godzinami, kochałam swoją pracę i... nie miałam nic ciekawszego do roboty. To nawet nie było tak, że jakoś urabiałam się po łokcie, żeby mieć więcej pieniędzy. Bo wielki dom w modnej okolicy, czy auto droższe niż sąsiada, nigdy nie były na mojej liście priorytetów, ale jednak pędziłam w tym wyścigu.

Sporo się zmieniło właśnie w momencie, kiedy pojawiły się dzieci. Nadal kocham, to co robię, ale nie mam potrzeby zabijania się o awanse, nadgodziny, czy jak było w pewnym momencie mojego życia, pracę na dwóch etatach. Mam prawie pełnoletni samochód, mały biały domek, urządzony głównie używanymi rzeczami i w końcu czuję się szczęśliwa.

Zamiast siedzieć po godzinach, o 17 wyłączam komputer i idę z dzieciakami na spacer. Zamiast zbierać pieniądze, żeby raz na pięć lat wyjechać na "wakacje życia", wolę pojechać z nimi cztery razy w roku na kilka dni w fajne miejsce w Polsce.

Nie bez powodu, jak grzyby po deszczu wyrastają miejsca, które reklamują się, jako te, w których można odpocząć w rytmie slow. Chcę codziennie mieć czas dla moich bliskich i siłę na zabawę, stworzyć przyjazną im przestrzeń w otoczeniu.

Skupiamy się na tu i teraz. I jest nam dobrze, jesteśmy średniakami. Z wyboru. Szczęśliwymi ludźmi w konsekwencji swoich świadomych decyzji.

"Kiedy ktoś zagadnie Was, dlaczego już nie zostajecie po godzinach, tylko pędzicie do domu, żeby spędzić więcej czasu z dziećmi albo zobaczyć się z przyjaciółmi, możecie odpowiedzieć, że nie ma to nic wspólnego z lenistwem. Testujecie właśnie nowy styl życia. Przyczyniacie się do wzmocnienia nowego trendu XXI wieku — trendu nazywanego życiem w średnim tempie." - napisał w książce "Rzeczozmęczenie" James Wallman.

I trudno się z nim nie zgodzić. Bo dziś coraz częściej zamiast prezentów materialnym ofiarujemy naszym bliskim doświadczenia, przeżycia, które pozwalają im spróbować czegoś nowego. Przestajemy kupować, ale nie przestajemy wydawać. Zgodnie z założeniem nowoczesnego średniactwa, jesteśmy coraz bliżej stworzenia społeczeństwa eksperientalistów, czyi ludzi kolekcjonujących doświadczenia.

Jak się do tego zabrać

Zwykle na przełomie sezonów wybieramy się do sklepu (choć teraz bardziej na shopping internetowy), żeby zobaczyć, co nowego ładnego możemy dokupić do swojej szafy. Gwiazdy, koleżanki, przyglądamy się co noszą i ogarnia nas nagła chęć posiadania, ale stop! Czy naprawdę potrzebujesz tego wszystkiego?

Od roku spędzamy zdecydowanie więcej czasu w domu. Wiele osób pracuje zdalnie, w zasadzie wychodzimy tylko w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb, więc czy na tę okazję potrzebujesz nowego płaszcza? Przez ostatni rok postanowiliśmy przestać kupować. Te wszystkie drobiazgi, które wpadały nam zawsze w ręce przestały pojawiać się w naszym domu.

Zrobiliśmy gruntowny przegląd szaf i okazało się, że mamy mnóstwo rzeczy, o których istnieniu dawno zapomnieliśmy, mówię tu głównie o ubraniach. O tych wszystkich spodniach, bluzkach i sukienkach, w których raczej na kolację do królowej brytyjskiej bym się nie wybrała, ale na home office, czy żeby odwieźć dziecko do przedszkola, świetnie się nadają.

Za każdym razem, kiedy coś mi się podoba, zanim kliknę "kup teraz" sprawdzam, ile podobnych rzeczy mam już w domu. Zapisuję sobie link i wracam do tematu ze dwa, trzy dni, jeśli nadal tego bardzo pragnę, to kupuję, bez wyrzutów sumienia, ale jeśli chęć mi mija, odkładam te pieniądze. Wydam je przy najbliższej okazji na jakiś fajny wyjazd, albo zamówię jedzenie z nowej knajpy.

Jeśli nie daje ci szczęścia fakt posiadania najnowszego SUVa, tylko cieszysz się, że twoje stare auto jest niezawodne i nie potrzebujesz go zmieniać, to nie musisz pędzić. Dziś bycie średniakiem nie jest wstydem. Jest wyborem, którego dokonuje coraz więcej ludzi.

Pokolenie naszych dzieci

Jeśli wierzyć przewidywaniom autora przywołanego już wcześniej "Rzeczozmęczenia", za kilkanaście kilkadziesiąt lat, znaczną część społeczeństwa, będą stanowili ludzie, żyjący z małych mieszkaniach zlokalizowanych głównie w dużych, dobrze skomunikowanych miastach, którzy będą posiadać minimum rzeczy, tak, żeby w każdej chwili móc założyć plecak na plecy i ruszyć po przygodę.

Zamiast gromadzić rzeczy, już teraz wybieramy jednodniowe wycieczki w piękne miejsca. Kiedy hotele są zamknięte, jedziemy chętniej zobaczyć zachód słońca nad morzem, zabieramy kanapki, termos i tworzymy piękne wspomnienia. Takie spontaniczne wyprawy stają się sposobem na relaks, na prezenty dla siebie i dla bliskich.

Bycie średniakiem pozwala na spokojne życie, w którym jest miejsce na lenistwo, na nudę, ale i na szukanie tego, co tak naprawdę daje nam szczęście. Zamiast ulegać modom, szukamy własnej drogi, skupiamy się na tym, co dla nas ważne. I dobrze, bo każdy z nas powinien przeżyć życie tak, żeby na koniec nie żałować, że zamiast się uśmiechać, spędziliśmy je pędząc.

Poczucie wolności, jakie daje rezygnacja z ciągłego "muszę" pozwala cieszyć się z najmniejszych rzeczy i wpisuje się idealnie w filozofię życia w rytmie slow.