Nie mogłam słuchać, jak mój mąż krzyczy na nasze dziecko. Powiem ci, co zrobiłam

List do redakcji
Choć kochamy nasze dzieci nad życie, to ich wychowywanie może być dla nas ogromnym wyzwaniem. Nikt nie jest w stanie tak nadwyrężyć rodzicielskiej cierpliwości jak nasze dziecko. A to histeria, napady złości, ciągłe testowanie granic, do tego niektóre dzieci są uparte, zdecydowane i z własnym zdaniem na każdy temat, co może każdego doprowadzić "na skraj”. "Mam 6-letnie dziecko, mój mąż często podnosi głos, gdy Jaś np. nie chce sprzątać po sobie zabawek, czy pomagać w obowiązkach domowych. Z jednej strony rozumiem go, z drugiej mam już tego dość” – opowiada mi znajoma mama.
Co zrobić, gdy twój mąż zbyt często złości się na wasze dziecko? unsplash.com


Kto nigdy nie zdenerwował się na dziecko, niech pierwszy rzuci kamieniem. Niestety nikt tak, jak nasze dzieci nie potrafi nas wyprowadzić z równowagi. Dziecko wymaga nie tylko naszej miłości, ale też uwagi, poświęcania mu czasu, morza cierpliwości, a my w naszym codziennym zaganianiu, łączeniu pracy z obowiązkami domowymi, własnymi potrzebami nie zawsze jesteśmy idealnymi rodzicami.


Syn testuje granice, mąż się złości


"Mój mąż dużo pracuje i czasem nie ma cierpliwości do syna. Złoszczą go takie codzienne sytuacje, np. gdy dziecko nie chce po sobie sprzątać zabawek lub gdy prosi go o pomoc, a on odpowiada, że teraz nie ma czasu.

Z jednej strony rozumiem męża, bo syn jest w takim wieku, że wciąż testuje nasze granice i sprawdza na co sobie może pozwolić, z drugiej strony te ciągłe nerwy psują atmosferę w domu" – przyznaje Jagoda i dodaje, że jej jest łatwiej dogadać się z synem, bo z natury jest spokojna i opanowana. Twierdzi, że rozmawiała z mężem wielokrotnie na ten temat, ale niewiele to dało.

"Tłumaczyłam mu, że gdy podnosi głos lub krzyczy na syna uzyskuje skutek odwrotny do zamierzonego. Ja wiem, że mąż ma rację, bo nie złości się bez powodu, ale jego reakcja powoduje, że nasz syn też wpada w złość i sprzeczka gotowa.

Gdyby zachowywał większy spokój, łatwiej byłoby mu uzyskać to, co chce wyegzekwować, a tak wciąż panuje napięta atmosfera w naszym domu. Mam tego powoli dość” – przyznaje Jagoda. Nie chce pełnić roli mediatora albo sama zajmować się wychowywaniem syna.

To psuje ich relację


"Nie wiedziałam jednak, jak przekonać męża, by mniej krzyczał. Rozmawiałam z nim, on twierdzi, że czasem jest bezsilny na zachowania syna i każde jego "nie” wywołuje w nim nerwową reakcję.

Wiem, że chce wychować go na samodzielnego, pewnego siebie człowieka, który da sobie radę w każdej sytuacji, ale mam wrażenie, że to ciągłe złoszczenie się psuje ich relację" – dodaje Jagoda i przyznaje, że nie ma pomysłu, jak sobie z tym poradzić.

"Podsuwałam mu jakieś psychologiczne książki o spokojnym wychowywaniu dzieci, o strategiach, które działają na takie "uparciuchy", o mocnym charakterze, jak nasz syn, ale niewiele to dało. Teraz mam inny pomysł: dążę do tego, by mogli więcej czasu spędzać razem. Może wspólne męskie przygody zacieśnią ich więź i łatwiej będą się ze sobą dogadywać" – dodaje mama Jasia.