Mój syn ma 4 miesiące i karmię go butelką. To, co słyszę od teściowej to jawna agresja

List do redakcji
Wiele mam od początku zakłada, że po narodzinach dziecka będzie karmić dziecko piersią. Niestety czasem nasze plany i założenia przegrywają z rzeczywistością. "Chciałam karmić syna naturalnie, ale od pierwszej doby miałam z tym problemy. Po dwóch tygodniach poddałam się, przeszliśmy na butelkę. Moja teściowa wciąż robi mi z tego powodu 'przytyki', mam już dosyć” – pisze pani Anna, mama 4-miesięcznego Adasia.
Żadna mama nie chce być oceniana tylko z tego powodu, że karmi butelką unsplash.com


Karmienie piersią jest rekomendowane przez lekarzy, bo pokarm mamy jest optymalny dla zdrowia i rozwoju małego dziecka. Nie jest jednak tak, że mleko modyfikowane jest gorszym wyborem. Zwłaszcza że jest wiele sytuacji, gdy kobieta z jakiegoś powodu nie chce lub nie może karmić piersią.

Poddałam się, nie karmię piersią


"Już od pierwszej doby miałam problem z karmieniem naturalnym. Najpierw prawie w ogóle nie miałam pokarmu, potem zrobił mi się nawał. Dostałam zapalenia, miałam wysoką gorączkę, dziecko płakało z głodu, ja z bezsilności. Nawet nie chcę już tego wspominać.


W końcu poddałam się, może za szybko, może jeszcze powinnam powalczyć o to karmienie piersią. Byłam jednak zdesperowana. Podjęłam taką, a nie inną decyzję i jej nie żałuję” – pisze pani Anna i dodaje, że synek szybko nauczył się pić z butelki, zaczął przybierać na wadze, jest spokojnym i pogodnym dzieckiem.

"Nadal jednak z tego powodu słyszę 'przytyki' mojej teściowej. Niby tak od niechcenia rzuca czasem tekst typu: "trójkę dzieci wykarmiłam piersią” i dodaje, że dzięki temu jej synowie są rosłymi, postawnymi mężczyznami, którzy nigdy nie chorowali.

Denerwuje mnie to, bo wiem, że teściowa chce we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia, tylko dlatego, że karmię butelką" – przyznaje pani Anna. Dodaje, że jej mąż mówi, by nie przejmowała się jego matką, bo ta zawsze ma swoje "mądrości” na każdy temat.

Uważa, że ma niską odporność


"Trudno mi jednak przejść zupełnie obojętnie obok tego, co mówi teściowa. Staram się nie zwracać na to uwagi, ale jednak jej słowa w jakiś sposób dotykają mnie. Zwłaszcza że ostatnio Adaś się przeziębił, a ona zasugerowała, że to dlatego, że mój syn ma niską odporność.

Oczywiście uważa, że to dlatego, bo nie jest karmiony piersią. Cisnęły mi się na usta jakieś epitety pod jej adresem, ale powstrzymałam się" – opisuje pani Anna i przyznaje, że już raz próbowała rozmawiać z teściową na ten temat, ale to kobieta "starej daty”, nie trafiają do niej argumenty, które nie są zgodne z jej światopoglądem.

"Nikt nie ma prawa oceniać mnie, tylko dlatego, czy karmię piersią, czy butelką. Jakie to ma znaczenie? Dbam o mojego syna, troszczę się o jego zdrowie i robię dla niego wszystko to, co najlepsze" – kończy pani Anna.