Do wszystkich matek, które mają wątpliwości. Historia "wilczycy", która odstawiła dziecko od piersi
Pierwszego wieczoru krzyczała, drugiego również, chociaż krócej i jakby w większej akceptacji. Trzeciego wieczoru poleciały jej łzy, ale odwróciła głowę, wzięła moją dłoń w swoją i zasnęła. To był moment, w którym ja zaczęłam płakać, tak jak płacze się z wielkiego żalu.
- Każda decyzja, którą podejmiesz na drodze swojego macierzyństwa jest dobra, jeśli wypływa z ciebie.
- Nie pozwól innym mówić, co jest dobre dla twojego dziecka!
- Siła jest kobietą. Słuchaj siebie!
Wydycham je głośno, oddycham pełną piersią, siadam w ciszy i powtarzam sobie jak mantrę, że wszystkie moje myśli i emocje nie definiują mnie, nie są mną. Pozwalam im przepływać swobodnie przeze mnie i tego uczę swoją, wpatrzoną we mnie córkę. Może dlatego tak szybko zrodziła się w niej akceptacja nowej rzeczywistości?
Od czasu, kiedy była w moim łonie powtarzałam jej, że wszystko, co czujemy jest okej. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie świat, w którym każdej kobiecie od jej pierwszych dni powtarza się te słowa: "Wszystko, co czujesz jest okej".
Tylko tyle, akceptacja. Aż tyle, akceptacja, jako fundament szacunku do różnych stanów, do rozmaitości w ogóle. Jako podłoże szacunku do odmiennych decyzji płynących z tego, co czujemy, każda z nas, oddzielnie.
Tak jak nie istnieją dwie identyczne osobowości, tak nie istnieje taki sam uniwersalny zestaw uczuć, które przez nas przepływają w danym momencie. W danej chwili naszego życia, kiedy podejmujemy decyzję. O poczęciu dziecka, o urodzeniu dziecka, o rozpoczęciu karmienia piersią, o powrocie do pracy, etc… Miły obrazek, prawda?
Cokolwiek postanowisz w związku z twoim dzieckiem, to jest okej. Dopóki twoje decyzje wypływają z płaszczyzny akceptacji, instynktu, spokoju, są najpewniej najlepsze, dla was oboje.
Jeżeli tak jak ja, czujesz, że to moment na zakończenie karmienia piersią, nie ma znaczenia, w jakim wieku jest twoje dziecko. Jeżeli czujesz, że dałaś z siebie wszystko i więcej zasobów nie odnajdziesz, to jest okej.
Moja trzyletnia córka dużo już rozumie, dlatego miałam tę piękną możliwość przeprowadzenia jej przez ten proces, wspierając się rozmową. Mów do swojego dziecka, bez względu na to, w jakim jest wieku. Ono zrozumie, zrobi to ze swojego własnego poziomu, ale zrozumie.
Traktujmy swoje córki, swoje dzieci, tak jak chciałybyśmy być traktowane. To banał, ale tak potężny, że zasługuje na przytoczenie. Rzeczywistość, w której każdy wychodziłby z tego "wyświechtanego" założenia, byłaby dla nas przychylniejsza. Więcej byłoby w naszym kraju i na świecie światłości, mniej ciemności.
My, matki, mamy wielką moc. To moc kreowania, jesteśmy kreatorkami życia. Nie pozwólmy, żeby mówiono o nas źle, nie pozwólmy na wchodzenie w naszą przestrzeń, zabrudzonymi stereotypami i zuchwalstwem, butami. Nikomu nie dano prawa, do decydowania o tym, co będzie naszą kreacją, naszą siłą i naszą rzeczywistością.
Nasza pierwotna mądrość twórczyń życia została zagłuszona i z coraz większą mocą jest obecnie zakrzykiwana. Zatrzymaj się, weź głęboki oddech, posłuchaj, co ma do powiedzenia twoja wewnętrzna energia matczyna. Ona przemawia do ciebie z poziomu czystości, a tylko taka prawda jest cenna.
Kiedy moja córka martwi się, że ktoś źle ją potraktuje, mówię jej, że ma głośno krzyczeć. Krzyczeć z poziomu głowy i serca, okazać swoją siłę. Pierwszego wieczoru, bez piersi, krzyczała, z żalu i rozczarowania. To były jednak tylko emocje, które nie należały do niej. Przyszły i utulone, odeszły.
Kobieca siła, nasza wewnętrzna wilczyca, nigdy nie milknie. Ona należy do nas.