Parownica do zadań specjalnych. To czerwone cudo walczy z wirusami jak nikt

Monika Przybysz
Są małe, maciupeńkie, mikroskopijne. A jednak jakimś cudem udało im się przejąć kontrolę nad światem. Wirusy, bo o nich mowa, dały nam ostatnio w kość. Jest jednak sposób, aby się im “odwdzięczyć”.
Fot. naTemat
Zabrzmiało bojowo? Cóż, takie nastawienie jest jak najbardziej na miejscu, jeśli nosicie się z zamiarem zakupu parownicy “do zadań specjalnych”, czyli takiej, która oprócz tego, że odświeży ubrania, które spędziły w szafie dłuższy czas to również doskonale sprawdzi się w roli sprzętu do dezynfekcji.

Wybór takiego urządzenia jest dzisiaj tak łatwy, jak i trudny. Z jednej strony, półka z parownicami w każdym elektrosklepie jest dzisiaj dość długa, z drugiej — wiadomo, jak to jest z dużym wyborem: nie ułatwia podjęcia rozsądnej decyzji zakupowej.

Ułatwimy wam sprawę: oto Iggi.
Fot. naTemat
Iggi, poza tym, że jest niezwykle przystojny (ta czerwień!), ma wielką moc: eliminuje 99,9 proc. wirusów i bakterii oraz 100 proc. roztoczy kurzu domowego. Dzięki parownicy marki Laurastar wyeksmitujecie “niechcianych lokatorów” z ubrań oraz innych powierzchni, na których mikroby lubią rozbijać swoje obozowiska.


Nie zapominajmy jednak, że Iggy lubi również pomagać w bardziej przyziemnych kwestiach takich jak prasowanie i odświeżanie ubrań. Czy jednak poza tym, że wyrzuca z siebie gorącą parę pod ciśnieniem, rzeczywiście jest wygodny w użytkowaniu? Sprawdziliśmy.

Parownica higienizująca: jak działa?

Zasada działania parownicy nie może być skomplikowana: po wlaniu wody do zbiornika, grzałka ogrzewa ją do określonej temperatury, a dysza — uwalnia pod odpowiednio wysokim ciśnieniem.

Warto jednak dodać, że para parze nierówna. W zależności od mocy i konstrukcji urządzenia, ciepła mgiełka może być uwalniana z większą lub mniejszą mocą i osiągać wyższe lub niższe temperatury. Warto mieć te parametry na uwadze, bo to od nich zależy, jak dane urządzenie będzie obchodzić się z poszczególnymi materiałami.

Iggi jest pod tym względem bardzo delikatny — dosłownie. DMS, czyli Dry Microfine Steam, to oficjalna nazwa technologii, która sprawia, że sucha para staje się ultradelikatna i, w efekcie, odpowiednia dla każdego rodzaju tkanin czy powierzchni.

I choć Iggi wykazuje zdecydowanie mniejszą delikatność w stosunku do wspomnianych wcześniej wirusów i bakterii, to dzięki DMS nie musimy obawiać się, na przykład, że potraktowany parą ulubiony miś naszego dziecka wyblaknie czy stanie się mniej puszysty.
Fot. naTemat

Iggi: jak z niego korzystać?

Jeśli kiedykolwiek wcześniej zastanawialiście się nad zakupem parownicy, wiecie, że kluczowe znaczenie dla wygody jej stosowania ma po pierwsze rozmiar, a po drugie moc. Nie ma nic bardziej frustrującego, niż urządzenie, którego, a) nie możecie wygodnie utrzymać w ręce; b) które zamiast wypuszczać gęsty jednostajny strumień, tylko“pluje” parą, i to ze zmiennym natężeniem.

Iggi takich problemów nie stwarza, czego można domyślić się jeszcze przed wyjęciem go z pudełka. Jakim cudem? Ano takim, że patrząc na tę designerską tubę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ktoś tu umie w design. Intuicja podpowiada więc, że dbałość o szczegóły towarzyszyła całemu procesowi projektowania urządzenia i tak właśnie jest.

Iggi jest przede wszystkim kompaktowy: razem z opakowaniem waży zaledwie 1,5 kg. “Wzrostu” ma natomiast nieco ponad 25 cm. To malutko. Warto również zwrócić uwagę na ergonomiczny uchwyt: rączka jest smukła, dzięki czemu łatwo ją utrzymać nawet osobom o filigranowych dłoniach. Jej powierzchnia została również pokryta miękkim tworzywem, przez co nie ma możliwości, żeby wyślizgnęła się z dłoni.

W trakcie pracy urządzenie, co oczywiste, nagrzewa się. I tu gigantyczny plus dla Laurastar za cenną obserwację: każdy z nas ma inny próg tolerancji ciepła. Jedni spokojnie przestawiają gorącą patelnię z palnika na palnik, drudzy — nawet letnie garnki przenoszą w rękawicach.

Z parownicami jest oczywiście tak samo, dlatego też w zestawie znalazła się specjalna, “kosmiczna” rękawica termoizolacyjna. Mała rzecz, a robi naprawdę duży efekt.
Fot. naTemat
Podobnym detalem, który potwierdza dbałość o szczegóły, jest obecność w zestawie buteleczki do napełniania. Pytanie, po co, jeśli wystarczy podstawić zbiornik pod kran? Otóż nie wystarczy.

W teorii możecie napełnić parownicę wodą z kranu, jednak takie “traktowanie” może skrócić jej żywotność. Twarda “kranówka” pozostawi osad, który zmieni się w kamień, a ten, koniec końców, spowolni pracę urządzenia.

Aby maksymalnie wydłużyć żywotność Iggiego, producent zaleca stosowanie wody destylowanej, którą jeśli jesteście w miarę rozsądni finansowo, będziecie kupować w kilku litrowych kanistrach. Z takiego pojemnika znacznie łatwiej przelać wodę do buteleczki z szeroką szyjką niż bezpośrednio do węższego wlewu.

Buteleczka dokładnie odmierzy nam 80 ml, potrzebne do napełnia parownicy. Co ważne, jej konstrukcja zapobiega rozlewaniu się płynu: po dociśnięciu szprycy do zaworu, woda jest do środka “wpompowywana” - szybko, łatwo i sucho.

Po włożeniu wtyczki do kontaktu Iggi potrzebuje 2,5 minuty, żeby się rozgrzać. O tym, że osiągnął temperaturę 145 stopni informuje zmiana pulsującego czerwonego światełka na zielone.

Od tej pory możecie prasować czy dezynfekować nieprzerwanie przez 7 minut. Biorąc pod uwagę intensywność wyrzucanej pary, czas ten spokojnie wystarczy na wyprasowanie lub zdezynfekowanie sporej ilości… no właśnie, czego?
Fot. naTemat

Co można dezynfekować parownicą?

Odpowiedź brzmi: wszystko. Ultradelikatna para doskonale poradzi sobie z rozprasowaniem zagnieceń na każdym rodzaju ubrania: od zimowych, ciężkich kurtek i płaszczy, które dopiero co wyciągnęliście z palacza, przez spodnie od garnituru czy garsonki, po delikatne koszule i bluzki.

Co ważne, gorąca para nie tylko rozprostuje zagniecenia, ale i odświeży ubrania, uwalniając je od nieprzyjemnych zapachów, oraz, oczywiście, zdezynfekuje. Należy jednak pamiętać, żeby podczas prasowania przytknąć koniec prasownicy do materiału - wtedy uzyskamy najlepszy efekt.

Jeśli chodzi o dezynfekcję nie-ubrań, to tu właściwie jedynym ograniczeniem są wasze potrzeby. Ultradelikatna sucha para poradzi sobie z bawełnianymi maseczkami wielorazowego użytku czy szalikami i chustami, które naciągamy na twarz, wychodząc z domu.

Parownicę z powodzeniem można również stosować do dezynfekowania powierzchni: wodoodpornych blatów, klamek, plastikowych stolików czy krzeseł. Krótko mówiąc, parą można potraktować każdą rzecz, która “nie boi” się wody i która mogła zostać “zaatakowana” przez wirusy.
Fot. naTemat

Przystojny i trwały

Na koniec zastanówcie się, jak długo parownica powinna wam służyć. Puśćcie wodze fantazji.

Prawdopodobnie nie celowaliście w dekady, raczej okres kilkuletni. Nie da się ukryć, że na przestrzeni ostatnich lat nieco obniżyliśmy nasze oczekiwania, jeśli chodzi o żywotność sprzętów AGD. Nie mniej jednak trend “sustainability” powoli wraca do łask, czego przykładem jest właśnie Iggi.

Parownica od Laurastar ma bowiem “Certyfikat 10-letniej naprawy”. Producent pokazuje w ten sposób, że nie zgadza się na celowe postarzanie produktów. Jest więc spora szansa, że Iggi bardzo długo pozostanie waszym ulubieńcem.

Artykuł powstał we wwspółpracy z Laurastar.