Takie Mikołajki pamięta się do końca życia! 8 rytuałów, które sprawią, że radość sięgnie zenitu

Magdalena Konczal
Zapach mandarynek i pierniczków, ekscytacja przy otwieraniu pierwszego okienka kalendarza adwentowego i chodzenie z lampionem na roraty – z tym wszystkim kojarzy mi się początek grudnia. Najbardziej jednak pamiętam czekanie na Mikołajki. Do dziś ten czas jest dla mnie magiczny i wyjątkowy. Dlaczego? Dzięki corocznym rytuałom obecnym w mojej rodzinie. Oto 8 pomysłów, jak sprawić, żeby Mikołajki były dla dziecka niezapomnianym dniem.
8 pomysłów na rodzinne mikołajkowe rytuały unsplash/ Jonathan Borba

1. Ekscytujące rozmowy o prezentach


Już od początku grudnia ja i moje rodzeństwo opowiadaliśmy, co byśmy chcieli dostać "w buty". Pamiętam naszą czwórkę, siedzącą w małej kuchni, przekrzykującą się i argumentującą, dlaczego powinniśmy dostać właśnie taki prezent. Rodzice słuchali nas w skupieniu, zapewne zapisywali wszystko w głowie.


Jednym z pierwszych i najważniejszych rytuałów były więc rozmowy i marzenia o prezentach, które dostaniemy. Oczami wyobraźni widziałam, jak bawię się małą lalką Perfumellą albo z ciekawością czytam nowy numer czasopisma "Witch". Po latach wiem, że te rozmowy były dla mnie dużo ważniejsze niż same upominki, które znalazłam w butach.


2. Czyszczenie butów


Zawsze 5 grudnia wieczorem czyściliśmy obuwie zimowe. Zapach pasty do butów kojarzył mi się z przedmikołajkową ekscytacją. Oczywiście wciąż dyskutowaliśmy o tym, co kto dostanie. Każdy pokazywał swoje dokładnie wyczyszczone obuwie, ustawialiśmy je w rządku i żywo dyskutowaliśmy, kto z nas i dlaczego powinien dostać rózgę. Później, kiedy już byliśmy starsi, robiliśmy to mimowolnie. Czasami moja siostra wyczyściła za mnie buty, bo widziała, że jestem zajęta. Ja z kolei przechowywałam słodycze w szafie z ubraniami, żeby ona nie zauważyła prezentów "od Mikołaja". Do dziś pamiętamy, że w Mikołajkach chodzi o to, by sprawić komuś przyjemność i przez mały upominek wyrazić miłość czy życzliwość.

3. Wyciąganie prezentów z butów i porównywanie ich ze sobą


Rano pierwszą rzeczą, którą każdy z nas robił po przebudzeniu, był szalony bieg do butów. Bardzo często znajdowaliśmy tam słodycze, których rodzice nie kupowali nam na co dzień. Dostawałam też swoją wymarzoną rzecz: małego pluszaka czy lalkę. Pamiętam, że każdy z nas chomikował swoje słodycze.

Czasami się nimi wymienialiśmy albo śmialiśmy się z tego, który swoje zjadł zbyt szybko i nic mu nie zostało. Chociaż z wiekiem mikołajkowa ekscytacja się zmniejszała, zwyczaj pozostał: do dziś wkładam w buty słodycze (sobie samej, współlokatorkom czy siostrze) i mam poczucie, że dla kogoś są one miłym zaskoczeniem.

4. Sama stałam się św. Mikołajem


Kiedy miałam może 6 lat, stwierdziłam, że Mikołaj jest bardzo niesprawiedliwy, ponieważ nie zostawia nic w butach rodziców. Pomyślałam wówczas – patrząc ze swojej dziecięcej perspektywy – że mamie i tacie musi być bardzo przykro. Właśnie dlatego któregoś roku postanowiłam, że sama go zastąpię.

W tajemnicy przed rodzicami, ukrywając się, tworzyłam małe gazetki z papieru, rysunki mikołajkowe czy – prezent, który pamiętam najbardziej – narysowaną i wyciętą parę butów, które miały być metaforą relacji rodziców. "Pasujecie do siebie jak para butów" – powiedziałam, gdy znaleźli swój prezent.

Pamiętam, że po jakimś czasie robienie mikołajkowych prezentów dla rodziców zaczęło sprawiać mi dużo więcej radości niż oczekiwanie na to, co znajdę w butach. Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy rodzice, wychodząc do pracy, zaskoczeni spostrzegali, że w głębi obuwia znajduje się mały, ręcznie robiony upominek.

5. Mikołajkowy spokój


Mikołajki były dla nas rodzinnym czasem. Bardzo często pakowaliśmy się do jednego łóżka i np. bawiliśmy się miśkami-żelkami albo zabawkami, które znaleźliśmy w butach.

Kiedy byliśmy nieco starsi, spędzaliśmy ten czas na rozmowach albo wspólnym czytaniu, mając świadomość, że wciąż jesteśmy razem. Dziś, kiedy jesteśmy porozrzucani po całym świecie, doceniam momenty, w których mogliśmy oddać się przedświątecznym rytuałom.

6. Szukanie łakoci w skarpetach


Mikołajki w każdym domu wyglądają trochę inaczej. Chociaż u mnie nie było takiego zwyczaju, kilku znajomych opowiadało mi, że Mikołaj ukrywał słodycze w skarpetach, które były pochowane po domu.

Drobne prezenciki trzeba było odszukać, co dla niejednego dziecka jest pewnie jeszcze bardziej ekscytujące niż bieg do porządnie wyczyszczonych butów. Koleżanka opowiadała mi, że dla niej było to bardzo silne doświadczenie, które pamięta do dzisiaj. Dalej kultywuję tę tradycję. W swoich dzieciach widzi siebie sprzed lat – małą osóbkę z wielką ekscytacją poszukującą prezentów.

7. Zabawy i zagadki na Mikołajki


Słyszałam również, że niektórzy rodzice organizują mikołajkowy dzień ze świątecznymi zadaniami i aktywnościami. Choć w czasie pandemii zapraszanie innych dzieci do mieszkania nie jest wskazane, można zdecydować się na świętowanie w gronie rodzinnym.

Uczenie się mikołajkowych wierszy, robienie świątecznego kolażu, wspólne śpiewanie piosenek, konkurs na zrobienie bałwanka z jajek – to zwykłe czynności, ale dziecku do końca życia będą kojarzyły się z tym jednym szczególnym dniem.

8. Zostaw ciastka i mleko dla Mikołaja


Innym popularnym rytuałem jest zostawianie Mikołajowi ciastek i mleka. Bardzo często dzieci i rodzice przygotowują wspólnie wypieki. Samo pieczenie może okazać się doskonałą okazją do spędzenia czasu w rodzinnej atmosferze. A ciastka czy pierniczki są zjadane nie przez Mikołaja, ale małych łasuchów, którzy budzą się w nocy i jeden dzień w roku mają niepisaną zgodę na zjedzenie większej ilości łakoci późną porą.

Albo rodziców!

Mikołajkowych rytuałów jest dużo więcej, wszystko zależy od naszych pomysłów. Warto wprowadzić je w życie naszych dzieci. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak ważne może okazać się dla nich wspomnienie szaleńczego wyścigu do butów czy przygotowywania małego prezenciku dla rodziców. Zaufajcie, wiem z doświadczenia.