Moje dziecko na Mikołajki dostanie rózgę. To ostatnie ostrzeżenie

List do redakcji
Czy rózga to dobry pomysł na prezent dla dziecka, które jest wyjątkowo niezdyscyplinowane? "Mam nadzieję, że nie popełniam błędu, ale czuję się postawiona pod ścianą. Być może to uzmysłowi mojemu synowi, że jego zachowanie naprawdę musi ulec poprawie”. Przeczytajcie list, jaki przesłała do redakcji MamaDu mama 6-latka.
Czy można dać dziecku rózgę na Mikołajki? fot. Unsplash
"Nie mam już siły. Naprawdę próbowałam różnych sposobów – wymyślałam systemy nagród, kar, chciałam nawet 'przeczekać' jego niegrzeczne zachowanie, ale dłużej już nie mogę.

Co dokładnie robi? Wszystko na odwrót. Wiem, że dzieci raczej nie manipulują nami, dorosłymi, ale już sama nie wiem, czy rzeczywiście tak jest. Mój syn zachowuje się tak, jakby chciał mi zrobić na złość” – pisze mama w liście do MamaDu.

Ciągle mówi "nie"


Gdy mama prosi syna, by posprzątał pokój – ociąga się, czasem nawet wyjmuje jeszcze więcej zabawek, gdy mówi, żeby się pośpieszył, bo spóźnią się do przedszkola, jego ruchy stają się wolniejsze.


"Najgorsze jest jednak to, że często się złości o byle co, krzykiem próbuje wymuszać różne rzeczy, a gdy go o coś proszę, mówi często 'nie'. Wygląda to tak, jakby na nowo testował nasze granice, to, na ile sobie może pozwolić” – wyjaśnia mama i zdradza, co razem z mężem postanowili zrobić.

"Chcemy dać mu nauczkę. Pomysł jest może trochę radykalny, ale naprawdę jesteśmy już na skraju. Z okazji Mikołajek 'do buta' dostanie rózgę. Tak, kawałek zerwanej w lesie gałęzi z listem od świętego Mikołaja, który poprosi go o zmianę zachowania. To ma być takie ostrzeżenie przed Wigilią” – pisze mama chłopca i wyjaśnia, że nie jest typem surowej, zakazującej wszystkiego mamy i do tej pory zawsze udało się jej z synem porozumieć.

Czy krzywdzę własne dziecko?


Przyznaje, że syn nadal wierzy w Świętego Mikołaja i nawet już napisał do niego list. Gdy pytała go, czy uważa, że zasługuje na te wszystkie zabawki, wzruszył tylko ramionami.

"Czy robimy dobrze? Nie wiem. Może komuś wyda się ten pomysł szalony, może ktoś uzna, że krzywdzę dziecko. Z drugiej strony, jeśli nic już do niego nie dociera – żadna rozmowa nie przynosi skutku, to może taka metoda okaże się skuteczna?” – pyta mama.

"Nie uważam, że powinniśmy mówić dzieciom, że Mikołaj kocha tylko grzeczne maluchy. Jedak uważam też, że nie jest w porządku, że dzieci, które nie szanują swoją zabawek i za nic mają zasady i słowa rodzica, dostają pod choinkę i na Mikołajki to, czego sobie zażyczą" - dodaje.

A wy co myślicie? Zastosowaliście kiedyś podobną metodę wychowawczą? Czy tego typu pomysły w ogóle mają sens?