Jak rozmawiać z dzieckiem, by zbudować z nim silną więź? Wyjaśnia Agnieszka Stein

Iza Orlicz
– W większości sytuacji dzieci chcą opowiadać, zaczynają rozmowę i chodzi o to, żeby jej nie zamknąć. Dlaczego ich nie słyszymy? Nie mamy czasu, mówimy: "Nie teraz”, "Później” albo zmieniamy rozmowę w wykład – mówi nam Agnieszka Stein, psycholożka, autorka książek m.in.: "Dziecko z bliska", "Nowe wychowanie seksualne".
Jak rozmawiać z dzieckiem o trudnych sprawach? Na nasze pytania odpowiada psycholożka Agnieszka Stein Archiwum prywatne
O tym, jak rozmawiać z dzieckiem, o czym, jak reagować na jego trudne emocje rozmawiamy z Agnieszką Stein, psycholożką.

Ruszył rok szkolny w cieniu pandemii. Czy w jakikolwiek sposób możemy pomóc naszym dzieciom w tym trudnym okresie?
Przede wszystkim nie przeszkadzajmy dzieciom i nie utrudniajmy im życia. Chodzi mi przede wszystkim o to, by do tego wszystkiego nie dokładać jeszcze jakiś naszych oczekiwań.

Nie obciążać ich w tym szczególnym roku szkolnym, np. dodatkową porcją zajęć dodatkowych, nie wchodzić w rolę policjanta, który pilnuje dziecko w domu, żeby realizowało oczekiwania szkoły, zmniejszyć, a najlepiej w ogóle pozbyć się ciśnienia na oceny. Za to pozwolić dzieciom na większą ilość zabawy. Wspieranie dziecka polega też na zidentyfikowaniu tego, co na pewno mu nie pomaga albo potęguje jego lęk.


Jak rozmawiać z dzieckiem na ten temat?
Podstawowe pytanie, które mi się nasuwa to: o czym rozmawiać. Nie jest przecież tak, że rodzic siada, sadza dziecko na kanapie i mówi: porozmawiamy o reżimie sanitarnym w szkole.

Zwykle dziecko przychodzi do mamy lub taty z jakimś pytaniem czy komunikatem i rodzic stara się zrozumieć, o co dziecku chodzi, dopytać, czego ono potrzebuje. Czy potrzebuje być wysłuchane, czy potrzebuje pomocy czy potrzebuje odpowiedzi.

Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej potrzebuje być wysłuchane, czyli trochę podobnie jak dorośli, dzieci również muszą mieć tę przestrzeń, miejsce, gdzie mogą sobie ponarzekać.

Mój syn, który poszedł do pierwszej klasy narzeka, że nie może wziąć do szkoły żadnej zabawki.
To jest akurat prosta sytuacja, bo łatwo wytłumaczyć dziecku, że nie może przynosić zabawek, bo jest konkretny zdrowotny powód takiego zakazu. Nie od dziś jednak wiemy, że szkoła składa się z takiej ilości wymysłów dorosłych, które nie mają kompletnie żadnego sensu, poza tym, że dorośli pokazują swoją władzę.

Wtedy trudniej wytłumaczyć dziecku, czemu służy konkretny nakaz lub zakaz. Na szczęście dzieci dość szybko adaptują do różnych sytuacji i potrafią się przystosować do tych szkolnych warunków.

Z pozoru wydaje nam się, że wszystko jest w porządku. A jak rozpoznać że dziecko odczuwa lęk?
Wierzyć mu i traktować je poważnie. Dzieci mówią: "Boję się”, "Nie radzę sobie”, "Nie chcę tam iść”, "Jest mi trudno”. Kłopot nie leży w tym, że dziecko nie wysyła sygnałów, tylko niestety my jako dorośli uważamy, że wiemy lepiej, co jest dla niego dobre.

To nie jest tak, że dziecku jest trudno, a rodzic nie wie. Dziecku jest trudno, ale rodzic mówi: "Szkoła jest obowiązkiem”, "Masz chodzić, nie marudź, nic nie to nie poradzę, że jest ci trudno”.

W takiej sytuacji jaka reakcja byłaby prawidłowa?
Można usiąść i porozmawiać, by dowiedzieć się więcej o co chodzi, co się dzieje, co jest dla dziecka trudne. Niestety mamy problem nie tylko z rozmawianiem z dziećmi, ale też innymi dorosłymi. Nie słuchamy się, a gdy nie zgadzamy się ze sobą, to brakuje nam narzędzi, co z tym dalej zrobić.

W jaki sposób, najbardziej naturalny, rozpocząć z dzieckiem rozmowę?
W większości sytuacji dzieci chcą opowiadać, zaczynają rozmowę i chodzi o to, żeby jej nie zamknąć. Dlaczego ich nie słyszymy? Nie mamy czasu, mówimy: "Nie teraz”, "Później” albo zmieniamy rozmowę w wykład. Tymczasem powinniśmy wysłuchać dziecko do końca, dopytać się, co ono ma na myśli.

Podobnie jak z rozmową, nie radzimy też sobie często z emocjami dzieci. Czy w ogóle potrafimy je dostrzegać?
Rozpoznawanie emocji to podstawowe biologiczne wyposażenie. Potrafimy je rozpoznać, ale od tych trudnych emocji często uciekamy. Nie widzimy ich, bo nie chcemy ich widzieć, chociażby dlatego, że nam samym jest z nimi trudno.

Wtedy często ignorujemy emocje dziecka i mamy nadzieję, że ono samo nauczy się z nimi radzić. Jeśli natomiast rodzic ma intencję, by zauważać emocje dziecka, to będzie w tym coraz lepszy.

To jest trochę tak jak z jazdą na rowerze, czyli im częściej to się robimy, tym to sprawniej wychodzi. Musimy nakierować się na nasze dziecko – widzę, dostrzegam je, słyszę, co mówi. Myślę, że jest mnóstwo rodziców, którzy chcą dostrzegać swoje dzieci, ale nie mają na to siły.

Jesteśmy zbyt zmęczeni, przytłoczeni?
Tak, ale jesteśmy też nieuważni. Dziecko mówi często małe, proste rzeczy, np. zobacz, co tu narysowałem, a Franio to dzisiaj kopnął Stasia, a Michał powiedział mi, że nie lubi Agatki. To nie jest tak, że dziecko przychodzi i mówi, że chce z nami porozmawiać na ważny temat. To są czasem drobiazgi, ale przy odrobinie uważności możemy dowiedzieć się istotnych rzeczy z życia naszego dziecka.

A jak rozmawiać z nastolatkiem?
Na przykład zapytać: "Ciekawa jestem, co ty o tym myślisz”, "Jak ci z tym jest?”, "Chcesz pogadać? Sprawdzamy, czy ta druga strona chce kontynuować rozmowę. Nawet jeśli nie, bo do rozmowy nie da się nikogo zmusić, to wyślijmy komunikat, że jesteśmy dostępni, dajmy znać, że nas to interesuje, że jest to dla nas ważne i jeśli będzie chciało porozmawiać, to jesteśmy.

A czy powinniśmy ukrywać przed dzieckiem nasz niepokój, związany np. z pandemią?
Nie za bardzo da się ukryć emocje przed dzieckiem, bo zwykle widzi, że się stresujemy. Jeśli będziemy robić tzw. dobrą minę do złej gry to sprawimy tylko, że dziecko przestanie ufać własnym odczuciom.

Widzi, że coś się dzieje, ale słyszy, że wszystko jest w porządku. Bądźmy szczerzy z dzieckiem, nie ukrywajmy swoich obaw, ale nie musimy też o nich opowiadać ze szczegółami. Wystarczy, że rodzic powie: "Jest mi trudno”, "Niepokoję się”. "Martwię się”, "Zezłościło mnie to”. Przy okazji może pokazać jak radzi sobie z tymi emocjami, bo dziecko uczy się przecież obserwując rodziców.