Robię wszystko, by syn nie kaszlnął przy ludziach. Mam dość waszych przerażonych spojrzeń!

Iza Orlicz
Czy w dobie pandemii koronawirusa dziecko z kaszlem czy katarem może iść do przedszkola/szkoły? "Po infekcji wirusowej czasem jeszcze może przecież zakasłać”, "Mój syn ma alergię i czasem katar ma tygodniami” – mówią mamy, ale czy te argumenty trafią do nauczycieli i innych rodziców? Chyba trzeba być gotowym tak naprawdę… na wszystko, przede wszystkim na różne ludzkie reakcje.
Czy chore dziecko może iść do przedszkola? Copyright: rioblanco
Pandemia koronawirusa spowodowała, że zrobiliśmy się bardziej czujni, wyczuleni czy nawet podejrzliwi w stosunku do wszelkich objawów infekcji wirusowych.

Co to za kaszelek?


Już przed pandemią nawet niewielki katar czy poinfekcyjne pokasływanie dziecka w przedszkolu/szkole wywoływały często różne reakcje nauczycieli czy rodziców. Jak będzie teraz?

- Przyzwyczaiłam się już do tekstów typu: "O, co to za kaszelek” lub "Powiedz mamie, że dziś kilka razy kaszlałeś" i staram się nie denerwować. Jakieś 1,5 roku temu okazało się, że mokry kaszel, który pojawił się u mojego dziecka nagle i znikąd, okazał się alergią - przyznaje Monika, mama Leona, który chodzi obecnie do zerówki.


Jej syn bierze leki, czasem objawy ustępują, ale są takie dni, gdy nadal ma katar czy pokasłuje. Na spojrzenia rodziców w szatni nie zwraca już uwagi, choć na początku czuła się jak wyrodna matka.

W przedszkolu nauczycielka wie o jego alergii, ale kilka dziwnych sytuacji spotkało Monikę i Leona w innych miejscach publicznych.

- Teraz przez koronawirusa jest naprawdę ciężko, bo wszyscy są przewrażliwieni. Gdy syn raz zakaszlał na placu zabaw, zobaczyłam zaniepokojone spojrzenia innych rodziców. Za moimi plecami usłyszałam jak ktoś powiedział: "Może to covid?”. Z jednej strony rozumiem te obawy, bo sama jestem mamą i boję się pandemii. Z drugiej jednak strony nie będę wszystkim dookoła tłumaczyć, że Leon jest alergikiem. Dobrze, że w tym roku nie zaczynamy szkoły, bo pewnie jako pierwsi wylądowalibyśmy w szkolnej izolatce – mówi Monika.

Chodzi do szkoły, bo nie zaraża


Zalecenia MEN mówią jasno, że objawy, które sugerują chorobę zakaźną, w tym kaszel, temperaturę wskazującą na stan podgorączkowy lub gorączkę, są wskazaniem do tego, by odizolować ucznia w odrębnym pomieszczeniu lub wyznaczonym miejscu, zapewniając minimum 2 m odległości od innych osób.

Następnie należy niezwłocznie powiadomić rodziców o konieczności pilnego odebrania ucznia ze szkoły. Jak będzie to wyglądać w praktyce?

Anna, mama Weroniki, która poszła w tym roku szkolnym do pierwszej klasy najbardziej obawia się przesady. Jej córka pod koniec wakacji "złapała” katar, miała 37,2 st. C, trochę kasłała. Gdy infekcja minęła, posłała ją do szkoły, by wreszcie mogła poznać nowe koleżanki i kolegów.

- Córka jeszcze sporadycznie kasłała, bo niestety praktycznie każda jej przeziębienie kończy się tym, że ma nawet 2,3-tygodniowy poinfekcyjny kaszel. Rozmawiałam już kilkukrotnie z pediatrą na ten temat i wiem, że w tym momencie nie stanowi zagrożenia dla innych dzieci, bo nie jest już chora, nie zaraża – wyjaśnia Anna.

- Przez koronawirusa jestem jednak wyczulona na takie sytuacje. Wolałam więc uprzedzić o tym nauczycielkę, by nie spotkać się z reakcją, że przyprowadzam chore dziecko do szkoły. Zareagowała bardzo pozytywnie” – dodaje.

Pandemiczna paranoja


Wie, że tego typu problemy nie dotyczą tylko jej córki. Gdy któregoś dnia zaprowadziła ją na boisko, bo tam "pierwszaki” spotykają się z nauczycielką, jej córka zakaszlała. Dzieci weszły z panią do środka budynku, a do niej podeszła jedna z mam i zapytała, czy to jej dziecko kaszlało.

- Pomyślałam: zaczęło się. Teraz każdy rodzic będzie na cudze dziecko "patrzył wilkiem” i wszyscy na koniec dostaniemy pandemicznej paranoi. Ale nie, okazało się, że syn tej pani ma kilka miesięcy w roku sienny katar i też zastanawiała się, czy powinna o tym informować nauczycielkę – mówi Anna.

Z jednej więc strony pewnie słusznie obawiamy się o zdrowie naszych dzieci, z drugiej nawet w czasach pandemii musimy zachować zdrowy rozsądek. Trzeba wykazać się też odrobiną zaufania do drugiego człowieka, bo chyba żaden mądry rodzic nie pośle swojego dziecka z gorączką czy innymi niepokojącymi objawami (np. uczuciem osłabienia, dreszczami, łamaniem "w kościach”) do przedszkola czy szkoły.

Trzeba więc zachować ostrożność, ale też dojrzałość i opamiętanie. Nie każde wytarcie nosa u dziecka czy sporadyczne pokasływanie są objawem groźnej infekcji, a dziecko stanowi zagrożenie dla innych.

A jak jest w waszych przedszkolach czy szkołach?