Wszyscy zdajemy teraz test z bycia online i offline. Ekspert daje proste rady, jak go nie oblać

Ewa Bukowiecka-Janik
Rodzice i uczniowie znaleźli się w zupełnie nowej sytuacji. Nagle wielu z nas musi pracować online. Na zawołanie, z dnia na dzień. W praktyce wygląda to bardzo różnie, jednak bez względu na to, jak sobie radzimy, sposób używania nowych technologii jest teraz kluczowy. Nadszedł test na ich znajomość. Sprawdzian z bycia online i offline. Co zrobić, by tego testu nie oblać?
Jak używać nowych technologii podczas domowej kwarantanny? fot. Unsplash
Z jednej strony wszyscy więcej siedzimy przed ekranami – służą teraz do pracy i nauki. Z drugiej zaś mamy więcej czasu wolnego. Czy w związku z tym możemy pozwolić dzieciom na więcej rozrywek w sieci? Czy sami, pracując zdalnie, możemy się dodatkowo relaksować online? Jak znaleźć równowagę?

Maciej Dębski, pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego oraz założyciel i lider Fundacji "Dbam o mój zasięg", socjolog i ekspert w dziedzinie badań naukowych, m.in. "Młodzi cyfrowi", a także tata 8-latka radzi, by zwrócić uwagę na cztery strefy naszego życia: czas, przestrzeń, świat niecyfrowy i nawyki.


Czas online i offline
To, co przede wszystkim zmieniło się w czasach kwarantanny to, że dzieci nie mają kontaktu z rówieśnikami na żywo. Mają ich na czacie, czy w telekonferencji i warto to uszanować, bo bez tego, zostaną sami.

Co więcej, kilka godzin dziennie spędzają na nauce, korzystając z nowych technologii. Jak mówi Maciej Dębski, bardzo ważne jest jakiej jakości jest tych kilka godzin edukacji.

– Konieczność nauczania online to okazja, by pokazać dzieciom, jak mądrze korzystać z internetu oraz przeróżnych narzędzi. Możemy to robić sami jako rodzice, bez wsparcia szkoły. Niemniej w pierwszej kolejności warto przede wszystkim zadbać o to, by bardzo jasno rozplanować dzień – kiedy jest czas na naukę, kiedy na odpoczynek, kiedy na obowiązki domowe. Nie zapominajmy, że one wciąż istnieją i nie należy z nich dziecka wyłączać. Codziennie wspólnie planujmy czas z jasnym podziałem na obowiązki i przyjemności – mówi Dębski.

Poza tym nie rezygnujmy z czasowych limitów na "ekrany", jednak dostosujmy je mądrze do nowych okoliczności. Z badań EUKids Online prowadzonych w 2019 roku wynika, że znakomita większość polskiej młodzieży nie ma specjalnych kompetencji w zakresie nowych technologii. 92 proc. to zwyczajni biorcy treści internetowych.
fot. mat. fundacji "Dbam o mój zasięg"
Zatem, jeśli mają oni pozostać w swych starych nawykach, nie ucząc się niczego nowego, lepiej, by czas przed ekranami był krótszy. Jednak, jeśli widzimy, że nastawienie do nowych technologii się zmienia, że dzieci w ramach zajęć szkolnych, czy nawet same, dla rozrywki, odkrywają, uczą się, czytają, to jak najbardziej powinniśmy to wspierać.

– Nie zmienia to jednak faktu, że powinniśmy całą rodziną praktykować spędzanie wspólnie ustalonego czasu zupełnie bez telewizji, bajek i internetu. Taki codzienny detoks, zajęcia wyłącznie analogowe obligatoryjnie dla wszystkich. Te same zasady obowiązujące dla dzieci i dorosłych są podwaliną pod zdrowe używanie nowych technologii – komentuje Maciej Dębski. Dodaje również, że niezwykle istotnym nawykiem jest odkładanie telefonu na co najmniej godzinę przed snem.

– Z ekranami jest trochę jak z żywieniem. Lepiej podzielić jedzenie na małe porcje i jeść częściej a mniej, niż raz a dobrze się najeść tuż przed pójściem spać. Tę zasadę można zastosować analogicznie do czasu ekranowego – radzi ekspert. Takie nasze konsekwentne postępowanie powinno w sposób zasadniczy doprowadzić do podniesienia naszego dobrostanu psychicznego i fizycznego dnia następnego – mówi Dębski.

Zatem, jeśli spędzamy cały dzień w domu z 5-latkiem, on może więcej korzystać z tabletu czy oglądać bajek. Jednak warto, by to nigdy nie było dużo czasu bez przerwy, czy telewizor włączony w tle. W takich okolicznościach należy dziecku przeplatać zajęcia i zachować porządek normalnego dnia.

Dobrze uporządkowana przestrzeń
Mówiąc wprost – powinniśmy wyznaczyć miejsca w domu, w których korzystamy z nowych technologii. Albo mamy konkretne pokoje, w których używamy zawsze, albo wyznaczamy strefy wolne od korzystania z ekranów. Np. łazienka, sypialnia, czy stół, przy którym wspólnie spożywamy posiłki.

– To bardzo porządkuje używanie głównie smartfonów i tabletów w domu. Chodzi o proste zasady, np. nie korzystamy z tabletu, leżąc na podłodze w przedpokoju, czy w kuchni i łazience. Od korzystania z tabletu jest stół, kanapa, fotel. To oczywiście przykład. W ten sposób nauczymy dziecko higieny pracy – mówi Maciej Dębski.

Ponadto, ważnym elementem porządkowania przestrzeni bez ekranów jest wyznaczenie miejsca, w którym trzymamy telefony, wszystkie razem – i dzieci, i dorosłych. One mogą być włączone, jednak chodzi o to, by nie przyzwyczajać się, że mamy telefon zawsze przy sobie, w kieszeni, pod ręką. Tak uczymy siebie i najmłodszych, że telefon to sprzęt, po który sięgamy, gdy jest potrzeba, a nie kaprys, czy chwilowa zachcianka.

– Ciekawym rozwiązaniem na to jest wykonanie wspólnie z dziećmi skrzynki czy pudełka, w którym wszystkie telefony leżą przez cały czas, gdy jesteśmy w domu. To wszystkich zobowiązuje i jest dobrą motywacją – dodaje Dębski.

Alternatywa do świata cyfrowego
– Z doświadczeń fundacji, które w dużej mierze dotyczą nadużywania i szkodliwego korzystania z nowych technologii, wynika, że problem z niekontrolowanym korzystaniem z cyfrowych dobrodziejstw rozpoczyna się wówczas, kiedy jedynym dostępnym dla dziecka światem jest świat cyfrowy. A zatem powinnością współczesnych rodziców jest ciągłe dbanie o to, aby ich dzieci miały dostęp do atrakcyjnej alternatywy offline. W dużym uproszczeniu chodzi o to, by umieć być ze sobą bez prądu. I dobrze się w tym czuć – mówi Maciej Dębski.
fot. mat. fundacji "Dbam o mój zasięg"
Pierwsze, co przychodzi na myśl to książki, gry planszowe i edukacyjne oraz jakiś sport. To wydaje się proste, a jednak czasem bywa dla rodziców i dzieci nie do osiągnięcia. Zwłaszcza, gdy siedzimy w czterech ścianach długo, jak teraz, i każdego dnia zapas pomysłów się wyczerpuje. Pamiętajmy, że do wspólnego bycia możemy również wykorzystywać obecność nowych technologii i że edukacja jest procesem dwustronnym, to znaczy że rodzice mogą się uczyć używania nowych technologii od swoich dzieci.

– W takich sytuacjach można np. rodzinnie zrobić akcję polegającą na tym, że każdy robi prezentację swojej ulubionej aplikacji czy gry, którą ma w telefonie. Po to, by inni mogli się z nią zapoznać i może zainspirować – podsuwa Dębski.

Bo nie chodzi o to, by nagle cofać się do lat 90. i próbować zaszczepić w dziecku pasję składania drewnianych modeli. To może być super, ale jeśli naszym pociechom bliżej jest do technologicznych zajawek, pokażmy im to, co może internet wiązać z tym, co realne. To np. obserwowanie kosmosu czy lasów na żywo, to nauka rysowania online, eksperymenty na YouTube, które można wykonać w domu. W ten sposób "wyprowadzimy" technologię do świata analogowego.

– W tym wszystkim niezwykle ważny jest też element swobodnej zabawy. Nie chodzi o to, by aranżować najmłodszym każde zajęcie. Dzieci powinny umieć zajmować się same sobą. Powinny radzić sobie z nudą, gdy są bez towarzystwa. Takie okoliczności wyzwalają kreatywność, a teraz do nauki tej postawy jest idealna okazja. Rodzice muszą pracować, nie mogą zajmować się animowaniem dzieciom czasu i dzieci powinny to rozumieć oraz uszanować – komentuje Maciej Dębski.

Swobodna zabawa oznacza zajęcie według pomysłu dziecka bez kontroli rodzica. Oczywiście musimy zadbać o jego bezpieczeństwo, ale warto byśmy mieli odwagę zaufać. W ten sposób dziecko nabędzie cenną samodzielność i sztukę bycia kreatywnie bez ekranów, a my czas na pracę.

Praca nad nawykami
Po pierwsze, warto wyłączyć powiadomienia. Dźwięk telefonu stawiający nas na baczność i wyrywający z zajęć codziennych działa rozpraszająco i stresująco. Komunikaty i wiadomości powinniśmy sprawdzać wtedy gdy sami wybierzemy moment, a nie gdy "telefon" nam to narzuci. W ten sposób zachowamy kontrolę.

– Ponadto dobrze jest schować telefon poza zasięg naszego wzroku. Są sytuacje, w których rozpraszamy się, sięgając po smartfona bez powodu, tylko dlatego, że go znajdujemy gdzieś na stole czy na kanapie – mówi Dębski.

Co więcej, badania fundacji "Dbam o mój zasięg" wykazały, że połowa uczniów przebywając z rodzicami pod jednym dachem, wymienia z nimi wiadomości online zamiast normalnie rozmawiać! I to nie wszystko: nie brakuje głosów dzieci, które chciałyby rzadziej korzystać z telefonów, ale rodzice ciągle piszą, sprawdzają, dzwonią. A zatem przebywając ze sobą w domu nie komunikujmy się za pomocą smartfona i internetu, komunikujmy się "twarzą w twarz" – postuluje ekspert z Uniwersytetu Gdańskiego.

– Nie można też zapomnieć o tym, że teraz, gdy zmienił się nasz styl życia, łatwo jest zaniedbać nasze dobre dotychczasowe nawyki. Czyli np., jeśli dotąd siadaliśmy do stołu raz dziennie bez telefonów, a teraz jemy razem 4 razy dziennie, ważne jest, by nadal trzymać się swojej zasady i jeść bez ekranów. Nie zaniedbujmy tego, co już mamy wypracowane – apeluje Maciej Dębski.

Zapraszamy do udziału w badaniu "Cyfrowi Rodzice" organizowanych przez Fundację "Dbam o Mój Zasięg"