Wybory "ucznia tygodnia" i nauka postępowania z... wężami! Tak wygląda wychowanie dzieci w Australii
Rodzice i nauczyciele starają się skupiać na chwaleniu dzieci i podkreślaniu wszystkiego, co pozytywne, w szkole kładzie się nacisk na współpracę i budowanie relacji z rówieśnikami, dzieci wiedzą też, jak zachować się, gdy spotkają... węża - o tym, co najbardziej zaskoczyło ją w wychowywaniu dzieci rozmawiamy z Żanetą Branch, która od 12 lat mieszka z rodziną w Australii.
Dziecko to partner do rozmowy. Trzeba wzmacniać w dziecku pewność siebie i wiarę w jego możliwości. Dziecko ma prawa, ale też obowiązki. Okazuje się, że co kraj, to obyczaj, również w kwestii wychowywania dzieci. Specjalnie dla was sprawdzamy, jak to wygląda na świecie i czego Polki mogłyby się nauczyć od mam z innych krajów
Jakie różnice w podejściu do wychowywania dzieci zauważyłaś, gdy zamieszkałaś w Australii?
Kiedy przyleciałam do Australii miałam 24 lata i nie myślałam jeszcze wtedy zupełnie o zakładaniu rodziny. Pierwszą córkę urodziłam sześć lat później, a drugą 18 miesięcy po pierwszej. Nie doświadczyłam zatem wychowywania dzieci w polskich warunkach. Natomiast Australia jest wielokulturowym krajem, co oznacza, że pewnie w każdym australijskim domu dzieci wychowuje się trochę inaczej. Wspólnym mianownikiem jest fakt, że od małego uczy się je tolerancji i życzliwości wobec ludzi, którzy mogą być inni od nas. Zarazem wpaja im się, że inny nie znaczy gorszy, bo mieszkając w Australii to niezwykle istotne.
A co cię najbardziej zaskoczyło?
Chyba tzw. pozytywne wychowywanie. Rodzice i nauczyciele starają się skupiać na chwaleniu dzieci i podkreślaniu wszystkiego tego, co pozytywne, jednocześnie celowo minimalizując to, co negatywne. Rodzice w domach często używają plansz, na których zapisują lub przyklejają naklejki za pozytywne zachowania dzieci, żeby podkreślić jakie to ważne.
W szkołach również stosowane są rozmaite systemy nagród, wyróżnień i dyplomów. W szkole mojej córki co tydzień wybierany jest tak zwany "uczeń tygodnia”, który odbiera swój dyplom podczas cotygodniowego apelu. Okazuje się, że skupianie się pozytywach, zamiast negatywach daje na dłuższą metę dużo lepsze rezultaty.
Mnóstwo czasu spędzają na pobliskiej plaży•Archiwum prywatne
Dzieci traktuje się jak partnera do rozmowy?
Tak, ważne jest prowadzenie z dzieckiem dialogu i negocjacji, zamiast wydawania rozkazów i nakazów. Widać to na każdym kroku, na przykład w sklepie, gdzie mama negocjuje zakup czekoladowego batonika zamiast stanowczo odmówić go dziecku. Od małego Australijczycy uczą też swoje dzieci samodzielności, ponieważ już od 16 roku życia można legalnie jeździć samochodem, wziąć ślub, rzucić szkołę i pracować na cały etat. Rodzice mają jednak obowiązek wspierania finansowego dzieci do 18 roku życia.
Podobno australijskie dzieci są dość asertywne?
To prawda, bo uczy się je szacunku dla samego siebie. Dzieci wiedzą, że ich ciało należy do nich, wiedzą, że są granice, których nie wolno przekroczyć. Już trzylatki w piaskownicy uczone są asertywnie reagować, gdy na przykład inny trzylatek je uderzy. Dziecko podniesie wówczas rękę i stanowczo powie: "Stop it, I don’t like it”.
Czy pogoda sprzyja aktywności na świeżym powietrzu?
W Sydney pogoda jest dość umiarkowana, ponieważ mamy dość wyraźne cztery pory roku i temperatury rzadko bywają ekstremalne. Wprawdzie w związku z ociepleniem klimatu, co roku mamy coraz więcej dni letnich i temperatura wzrasta, to wciąż klimat jest przyjemny. W związku z tym, można właściwie prawie cały rok spędzać czas z dziećmi na świeżym powietrzu.
I tak właśnie robicie?
Tak, my jesteśmy dość aktywną rodziną, więc w każdy weekend można nas spotkać w lokalnym parku, gdzie gramy w piłkę nożną, koszykówkę, jeździmy na rowerach lub spacerujemy. Mieszkamy blisko plaży, z czego również często korzystamy. W ciepłych miesiącach, kiedy mamy wolne popołudnia, odbieram córki ze szkoły, z przedszkola i spędzamy czas na plaży. W weekendy prawie zawsze jesteśmy na szlaku, korzystając z wielu parków narodowych w okolicy. Na wakacje jeździmy na biwaki na pola kempingowe.
Weekendy spędzają na szlaku w parkach narodowych•Archiwum prywatne
A jak to wygląda w szkole?
Zajęcia fizyczne w szkołach prowadzone są na zewnątrz przez cały rok, z wyjątkiem dni deszczowych lub wyjątkowo upalnych. Niektóre szkoły, w tym szkoła mojej córki, w letnich miesiącach zamiast tradycyjnych lekcji wychowania fizycznego, organizuje dzieciom wyjście na pobliską plażę i lekcje pływania. Sport w ogóle jest bardzo ważny w życiu Australijczyków. Większość dzieci uczęszcza na co najmniej jedne pozaszkolne zajęcia sportowe, najczęściej w weekendy.
Podobno Australia to kraj, w którym wszystko tylko czyha, żeby cię zabić (śmiech). Czy dzieci są uczone, jak się zachować, gdy zetkną się np. z wężem?
Faktycznie żyje tu mnóstwo niebezpiecznych gatunków zwierząt. W związku z tym dzieci uczy się szacunku do natury i przestrzegania określonych zasad, np. tego, że jeśli wchodzimy do lasu, to jesteśmy tam gośćmi i musimy się odpowiednio zachowywać. Już pięciolatki wiedzą, że nie wolno dokarmiać dzikich zwierząt, że jak spotka się na swojej drodze węża, to należy zachować spokój i się nie ruszać i że meduzy z niebieskimi parzydełkami należy omijać szerokim łukiem.
A jak wygląda system edukacji?
Według mnie przedszkola do 3 roku życia są często na słabym poziomie, choć płaci się za nie słono. Dopiero od 3 roku życia dziecko może zacząć tak zwane preschool, czyli przedszkole przygotowujące do rozpoczęcia szkoły i te są zazwyczaj na wysokim poziomie. Dysponują one wykwalifikowanymi nauczycielami i faktycznie dzieci są otoczone świetną opieką. Moja czterolatka codziennie wykonuje w przedszkolu ciekawe zadania, ma lekcje jogi, wielki plac zabaw na świeżym powietrzu, dbają wspólnie o kompost i własny ogródek, wychodzą na dwór, a gdy pada deszcz, skaczą w kaloszach po kałużach.
A system szkolny?
Szkoły podstawowe są w większości państwowe i bezpłatne, trwają 7-8 lat. W australijskiej szkole nie ma precyzyjnego podziału na lekcje i przedmioty, tak jak w Polsce. Dzień szkolny podzielony jest na 3-4 bloki lekcyjne, podczas których uczniowie najczęściej pracują w grupach. Obowiązują mundurki, które według mnie są genialnym rozwiązaniem. Eliminują one naturalna skłonność do porównywania się czy zazdrości wśród dzieci. Po "podstawówce” dzieci zaczynają szkołę średnią, która trwa 5-6 lat.
Dużym minusem australijskich szkół jest brak stołówek. Codziennie rano muszę przygotować lunch box dla mojej czterolatki oraz lunch box, "crunch and sip” czyli małą przekąskę po śniadaniu oraz "recess”, czyli coś jakby drugie śniadanie dla mojej sześciolatki. Na terenie szkół znajdują się kantyny, w których można dostać ciepłe jedzenie, ale zazwyczaj nie są to pełne posiłki, a takie, których nie powinno się jadać codziennie.
Czy są jakieś generalne wartości, które obowiązują w australijskich szkołach?
Wymaga się szacunku do nauczyciela, ale również dziecka i rodziców. Myślę, że nie jest tak, że nauczyciel jest najważniejszy, ale rodzic też nie. Najważniejsze są w szkole australijskiej dzieci, a pozostałe osoby starają się współpracować i efektywnie komunikować, żeby jak najlepiej o te dzieci zadbać.
Nauczyciele starają się poznać dzieci?
W przedszkolu mojej córki raz na kilka miesięcy wysyłany jest do rodziców kwestionariusz na temat dziecka. Nie jest to jednak jakiś szablon, a raczej pytania, które naprawdę mogą pomóc w jego rozwoju, na przykład: "O co ostatnio dziecko pyta w domu?”, "Nad jaką umiejętnością aktualnie pracuje? "Co ważnego dzieje się aktualnie w Waszej rodzinie?”, "Czy macie jakieś ważne plany w najbliższym czasie?” Taka aktualizowana wiedza przedszkolanek na temat każdego dziecka pozwala im nawiązać z dziećmi lepszy kontakt i budować głębszą więź.
Żaneta jest przewodniczką po Sydney•Archiwum prywatne
A jakie zasady lub podejście do wychowywania dzieci w Australii warto byłoby przenieść na nasz rodzimy grunt?
Wydaje mi się, że australijskie szkoły mają fajnie zbalansowany program nauczania i podejście do wychowania dzieci z uwagą dość równo rozłożoną na naukę, sport, sztukę, ale również kładzie się nacisk na współpracę, budowanie relacji z rówieśnikami, pewność siebie w wystąpieniach publicznych. To są umiejętności, które na pewno przydadzą się każdemu dziecku i które mają na celu budowanie człowieka odważnego i elastycznego.
Myślę również, że dzieci w Australii wychowuje się z większym luzem niż w Polsce. Dzieci często biegają tu boso i to nie tylko na plaży. Obuwie naprawdę jest opcjonalne. Mam wrażenie, że daje się dzieciom od małego większą swobodę, chyba również mamy są na ogół dość wyluzowane. Poza tym jest wysoka tolerancja na odmienność i to nie tylko w ważnych sprawach, ale również jeśli chodzi na przykład o sposób ubierania. Tutaj nie liczy się zbytnio powierzchowność i nie stroimy się na co dzień. To ważna lekcja dla dzieci, żeby nie oceniać.
Podoba mi się również to, że na początku każdego roku szkolnego wszystkie dzieci są mieszane i powstają nowe klasy. Kiedyś było to dla mnie szokujące, ale dziś widzę, że daje to bardzo dobre efekty. Dzieci łatwiej nawiązują kontakty z innymi, są bardziej otwarte, odważniejsze, towarzyskie, z łatwością pracują w grupach. W wielu szkołach nie ma również ocen, bo zamiast na ocenianiu wiedzy, nauczyciele starają się skupić na mocnych stronach konkretnego dziecka.
Żaneta Branch, pochodzi z Chełma, studiowała filologię polską w Warszawie, a od 12 lat mieszka w Australii. W Sydney pracuje na międzynarodowym lotnisku dla dużych linii lotniczych, a prywatnie jest mamą dwóch dwujęzycznych dziewczynek i żoną Australijczyka. O życiu w Australii pisze na bieżąco na swoim fanpagu na Facebooku Polka w Australii pisze. Jest również przewodniczką po Sydney. Organizuje historyczno-przyrodnicze wycieczki dla polskich turystów. Interesuje się sztuką, historią, uwielbia podróże.
Może cię zainteresować także: "Wolę to, niż syczenie na malucha za to, że płacze". Polka o wychowaniu dzieci w Brazylii