"Przeżyć może tylko jedno", czyli jak się mają pary w kwarantannie. W Chinach fala rozwodów!

Ewa Bukowiecka-Janik
Zastanawialiście się już, jak będzie wyglądał krajobraz po koronawirusie? Można się tego powoli domyślać np. na podstawie tego, co dzieje się w Chinach. Tam urzędnicy odnotowali m.in. gwałtowny wzrost liczby rozwodów. Czyżby pokłosie kwarantanny?
W Chinach odnotowano wzrost liczby rozwodów. Winna kwarantanna? fot. Unsplash
W ciągu trzech tygodni aż 300 par ubiegało się o rozwód tylko w jednym z urzędów w mieście Xi'am w Chinach. W innym biurze odnotowano 14 wniosków w ciągu jednego dnia, co przekroczyło górną granicę normy, jaka jest w tej placówce przyjmowana. Urzędnicy podejrzewają, że winna jest kwarantanna.

"Ludzie spędzają dużo czasu razem w nerwowej atmosferze, więcej się kłócą, stają się małostkowi, a to zbliża ich do decyzji o rozstaniu" - mówił w lokalnych mediach Lu Shijun, kierownik rejestru małżeństw w Dazhou w Chinach.

Nie da się ukryć, że przebywanie razem pod jednym dachem wiele tygodni bez przerwy to test nie na żarty. Nie jest to sytuacja naturalna i zdrowa nie tylko ze względu na fakt, że non stop jesteśmy razem, ale też przyszłość to jedna wielka niewiadoma.


Nie wiemy, ile to potrwa, boimy się zagrożenia, a jednocześnie wciąż mamy na głowie obowiązki domowe i zawodowe (ci, którzy pracują zdanie, wcale nie mają łatwego zadania). Nierzadko jeszcze obok dzieci próbują odnaleźć się w e-learningu i modelu edukacji domowej... Ta żonglerka w obecności ukochanej osoby bywa łatwiejsza, ale nierzadko okazuje się przeszkodą.

Nieperfekcyjna Mama na Facebooku napisała: "Albo się rozwiedziemy, albo pomnożymy. Jedno z dwóch". Na jej post odpowiedziały tysiące kobiet. Bo dokładnie tak to działa, kiedy emocje sięgają zenitu. "Jeszcze się nie pozabijaliśmy" - usłyszałam od przyjaciółki. Najbliższe dni spędzi z dzieckiem i mężem pod jednym dachem bez przerwy, ponieważ oboje pracują teraz zdalnie.

"Mój musi mieć zajęcie, siedzenie w domu nie za bardzo mu wychodzi, więc póki ma zadanie do wykonania, jest dobrze. To nie są wakacje, kiedy można wszystko odpuścić, dlatego będzie trudniej" - mówi druga znajoma. "Przeżyć może tylko jedno" - śmieje się trzecia.

Z kolei w dyskusji pod postem Nieperfekcyjnej Mamy roi się od komentarzy o pełnych porodówkach na koniec roku. Jednak czy ten czas to wyrocznia? Raczej nie, choć tak całkiem serio to wyzwanie, które możemy wykorzystać jak trening dla lepszej kondycji związku.

Póki nie opuszcza nas poczucie humoru, dystans i zdrowy rozsądek kwarantanna nie będzie taka zła. Jednak prawdą jest, że konfrontacja ze wszystkimi swoimi słabościami tu i teraz może nam sporo miłosnych rozterek wyjaśnić. Zgadzacie się?
Źrodło: dailymail.co.uk