Mówią ci, że jesteś złą matką, bo dajesz dziecku smoczek? Kontrujemy

Artykuł PR-owy firmy Baby&Travel
Coraz więcej rodziców korzysta z dostępnych na rynku produktów ułatwiających opiekę nad dziećmi, ale czy oznacza to, że są leniwi lub nie dbają o swoje dziecko i jego przyszłość? I tak właśnie niewielki i niepozorny smoczek jest obecnie przedmiotem burzliwych dyskusji. A jak się okazuje, nie wszystkie krytyczne opinie są zgodne z prawdą. Podpowiadamy, dlaczego smoczki mogą być przydatne i jak używać ich bezpiecznie i... z głową.
Fot. Materiały prasowe / Baby&Travel
W 2017 r. naukowcy z Uniwersytetu Michigan ogłosili wyniki badań, zgodnie z którymi aż sześć na dziesięć matek dzieci w wieku do pięciu lat czuło się krytykowanych absolutnie za wszystko, co zrobią, od karmienia piersią aż po metody wychowawcze. Wielu rodziców doświadcza tego niemalże codziennie i nie potrzebuje żadnych badań, by wiedzieć, że to prawda.

Nie inaczej jest z kontrowersyjną dla niektórych osób kwestią smoczków. Mimo iż - jak podaje słynny dziennik „The New York Times” - ostatnie badania wskazują, że w krajach zachodnich korzysta z nich ponad 75 proc. dzieci, to nadal pojawiają się głosy zabraniające podawania ich dzieciom.

Niezrozumienie i hejt
Krytyka smoczków ma długą tradycję. Na przykład w 1909 r. wspomniany „The New York Times” opublikował list od oburzonego czytelnika, który określił je jako „nikczemny wynalazek” odpowiadający za pogrubianie języka i deformowanie ust. Inne absurdalne zarzuty obejmowały powodowanie skoliozy i rozprzestrzenianie różnych chorób.

Pół wieku później do listy oskarżeń dołączyły przyczynianie się do nieumiejętności ssania sutka przez dzieci i braku chęci matek do karmienia piersią. Jeden z historyków medycyny w 1971 r. tak podsumował tego typu zarzuty: „Doświadczenie ignoranta przekreśliło mądrość uczonych”.

Pomimo że poziom wiedzy na temat opieki nad niemowlętami jest już wyższy, to nadal przekazywane są różne półprawdy, mity i przekłamania na temat smoczków. Z ostrą krytyką spotkał się swojego czasu sam David Beckham. Brytyjski tabloid „The Daily Mail” opublikował zdjęcie byłego piłkarza ze swoją czteroletnią córką Harper ze smoczkiem. Redakcja zaczęła publicznie roztrząsać kwestię, czy to właściwe, aby w tym wieku dziecko jeszcze korzystało ze smoczka.

Beckham natychmiast ostro odpowiedział na zarzuty na swoim profilu na Instagramie. Podkreślił, że nikt nie ma prawa nikogo oceniać bez wcześniejszego poznania faktów, a każdy troskliwy rodzic zrobi wszystko, żeby pomóc swojemu dziecku złagodzić ból, gdy czuje się ono źle albo ma gorączkę. Smoczek z reguły najlepiej się w tym sprawdza. Taka reakcja spotkała się z ciepłym przyjęciem fanów, którzy wsparli gwiazdę i podzielili jego punkt widzenia.
Smoczki są niezastąpione jeśli chodzi o uspokajanie maluchaFot. Materiały prasowe / Baby&Travel
Zaspokajanie naturalnych instynktów
Należy uświadomić sobie, że potrzeba ssania jest naturalnym niemowlęcym odruchem. Umożliwia odnalezienie pokarmu, zasysanie go i połykanie. Najbardziej naturalne jest oczywiście ssanie piersi, ale nie w każdej sytuacji jest to możliwe, więc najlepszym rozwiązaniem może być wtedy smoczek. Trzeba tylko wybrać odpowiedni jego rodzaj i rozsądnie z niego korzystać.

Często słyszy się, że dzieci mogą uzależnić się od smoczka. Prawda jest taka, że wszystko zależy od rodziców i ich kontroli nad sytuacją. Podawanie smoczka tylko od czasu do czasu (głównie przy spaniu albo w trudnych, niekomfortowych okolicznościach - podczas podróży czy wizyty u lekarza, a także przy ząbkowaniu), nie przyniesie żadnych niepożądanych konsekwencji.

Należy pamiętać o tym, że w wieku sześciu miesięcy potrzeba ssania słabnie i zaczynają się wyrzynać pierwsze zęby. Należy wtedy zacząć ograniczać podawanie smoczka dla poprawnego kształtowania się zgryzu, by u trzylatka już całkowicie z niego zrezygnować.

Stosowany z umiarem i do właściwego wieku, smoczek wcale nie spowoduje zwiększenia ryzyka powstawania wad zgryzu, przed czym często rodzice są przestrzegani. Warto wiedzieć, że jeżeli wybierzemy model ortodontyczny (inaczej zwany anatomicznym), dopasuje się on do kształtu buzi dziecka i wspomoże prawidłowy rozwój zgryzu, a także podniebienia, dziąseł, języka, kości i zębów.

Co ciekawe smoczek przeciwdziała ryzyku nadmiernego ssania własnego kciuka. Z badań wynika jednoznacznie, że łatwiej jest odzwyczaić dziecko od smoczka niż od kciuka.

Medycyna i specjaliści rozwiewają wątpliwości
„Dziecko z reguły chce wykorzystywać ssanie jako sposób na sen, uspokojenie lub gdy jest zdenerwowane, ale robi to dyskretnie, nie na widoku. Wywieranie na nie zbyt dużego nacisku, aby przestało, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Zapewniamy, że dziecko w końcu samodzielnie powstrzyma ten nawyk” – czytamy w artykule pt. „Smoczki i ssanie kciuka” na stronie healthychildren.org, prowadzonej przez Amerykańską Akademię Pediatryczną.

Zalet korzystania ze smoczków jest znacznie więcej i obejmują one też działanie przeciwbólowe, skrócenie pobytu w szpitalu przez wcześniaki (zwłaszcza w wieku poniżej 3 miesięcy) oraz zmniejszenie ryzyka zespołu bezdechu sennego. „Smoczki zostały przebadane i zalecane są w celu łagodzenia bólu u noworodków i niemowląt poddawanych częstym, drobniejszym zabiegom na oddziale ratunkowym (np. szczepienia czy nakłucia dożylne).

Amerykańska Akademia Pediatryczna zaleca, aby rodzice rozważyli podawanie smoczków niemowlętom w wieku jednego miesiąca i starszym na początku snu, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej niemowląt SIDS” - napisano w artykule „Zagrożenia i korzyści związane z korzystaniem ze smoczka” na portalu Amerykańskich Lekarzy Rodzinnych.

Najnowsze wieloletnie badania, przeprowadzone przez epidemiologa dr De-Kun Li z kalifornijskiego Centrum Medycznego w Oakland, udowodniły, że korzystanie ze smoczka redukuje ryzyko wystąpienia u dziecka zespołu nagłej śmierci niemowlęcej (SIDS) aż o 90 proc. aż do 6 miesiąca życia, czyli wtedy gdy jest ono najwyższe.

Okazało się, że smoczki pomagają wyeliminować to ryzyko również wśród dzieci sypiających na brzuchu lub w miękkiej pościeli, czyli narażonych na ryzyko aż 10-krotnie częściej. W przytoczonym badaniu udział wzięło 185 matek niemowląt dotkniętych przez SIDS i 312 matek niemowląt z grupy kontrolnej.
Dziś w krajach zachodnich ponad 75 proc. dzieci korzysta ze smoczkaFot. Materiały prasowe / Baby&Travel
„Dokładny mechanizm zmniejszania ryzyka wystąpienia SIDS nie jest w pełni zrozumiały, ale stosowanie smoczków może zmniejszyć prawdopodobieństwo przewrócenia się do pozycji leżącej, zwiększyć pobudzenie, utrzymać drożność dróg oddechowych, zmniejszyć refluks żołądkowo-przełykowy i wynikający z tego bezdech senny.” – zauważono w tym samym artykule na serwisie Amerykańskich Lekarzy Rodzinnych.

„Chociaż badania nie wykazały, że smoczki mają znaczący wpływ na przyrost masy ciała, zachowanie, pobór przez organizm energii, rytm serca, nasycenie tlenem, pracę jelit lub wiek rozpoczęcia wprowadzania stałej diety, żadne z badań nie wykazały szkodliwych skutków stosowania smoczka. Ogólnie rzecz biorąc, stosowanie smoczków wydaje się rozsądnym i niedrogim rozwiązaniem, szczególnie dla wcześniaków” - czytamy dalej.

O zaletach korzystania ze smoczków przekonają się też rodzice podróżujący samolotem z dziećmi. „Ssanie podczas startu i lądowania może zmniejszyć ciśnienie w uchu. Smoczki pomogą wtedy dzieciom zasnąć” – zauważono w publikacji „Smoczki - jasne i ciemne strony oraz porady, jak używać ich właściwie” na portalu BabySparks, będącego bazą wideo porad parentingowych.

Natura i ekologia to rozwiązanie
Pediatrzy zwracają uwagę na odpowiednie zaprojektowanie smoczka. „Podawanie dziecku smoczka może być kuszące, gdy jest to dla rodzica wygodne. Ale najlepiej pozwolić dziecku zdecydować, czy i kiedy z niego korzysta.

Należy pamiętać, żeby wybrać smoczki jednoczęściowe. Dwuczęściowe modele mogą się rozpaść i grozić zadławieniem” – czytamy w artykule opracowanym przez Amerykańską Akademię Pediatryczną.

Warto pójść za tą radą i zdecydować się na smoczek duńskiej marki HEVEA, który jako jeden z nielicznych na rynku odlany jest z jednego kawałka naturalnego kauczuku. To sprawia, że brud się nie zbiera i bakterie czy pleśń nie mają szczelin do rozwijania się.
Fot. Materiały prasowe / Baby&Travel
Smoczki HEVEA dostępne są w wielu wariantach kolorystycznych, są barwione w 100% naturalnymi pigmentami mineralnymi o jakości spożywczej. Są nietoksyczne i zatwierdzone przez amerykańską Agencję Żywności i Leków. Nie mają w sobie ani miligrama szkodliwych dla organizmu związków chemicznych, takich jak polichlorek winylu, bisfenol A i ftalany.

W dodatku do wyboru mamy dwa rozmiary z różnymi wzorami otworów wentylacyjnych, które niwelują powstawanie podciśnienia wokół ust. Kolejną ich zaletą jest ergonomiczny kształt motyla, pasujący do nosa i brody dziecka. Możemy wybierać spośród smoczków anatomicznych (łagodnych dla zębów i dziąseł), symetrycznych (dla dzieci karmionych piersią) i okrągłych (dla szkrabów karmionych butelką).

Za stosowaniem smoczków przemawia szereg argumentów, jednak to każdy rodzic powinien sam zdecydować, czy chce, aby jego dziecko z niego korzystało, czy nie.
Wystarczy poszukać odpowiedniego smoczka w wersji w pełni nietoksycznej i ekologicznej, czyli kauczukowej.

Przyczynimy się tym samym do ograniczenia śladu węglowego i zalewania świata trującymi materiałami, takimi jak plastik czy silikon. W ten sposób można być dobrym dla swojego dziecka, ale też świadomym ekologicznie nowoczesnym rodzicem.
Fot. Materiały prasowe / Baby&Travel