Historia tego psa powali twoje dziecko na łopatki. Oto, czemu musicie razem obejrzeć ten film

Katarzyna Chudzik
Denerwuje cię narracja w myśl której "kiedyś to w byle dresach szmacianką grało się w błocie" i "te miastowe dzieciaki myślą, że jajka rosną w supermarkecie, umierają ze strachu na widok byle ćmy i wszystkie uczulone są na gluten"? Mnie też. Na szczęście jest w kinach film, który pokazuje życie w zgodzie z naturą tak, że skarpetki ze stóp spadną nawet tym, którzy wychowali się na wsi i pomagali w gospodarstwie. Bo nie tylko nasze dzieci nie mają do czynienia z "prawdziwym życiem", ale i my nigdy nie mieliśmy.
Wszystko zaczęło się od psa o imieniu Todd Nasze miejsce na ziemi
"Nasze miejsce na Ziemi" trwa tylko 1,5 godziny i nie bez powodu otrzymał aż 7 nominacji w konkursie Critics’ Choice Documentary. Finalnie otrzymał jedną statuetkę – za najlepsze zdjęcia w filmie dokumentalnym. To historia małżeństwa, które złożyło obietnicę niebieskookiemu psu. Żeby jej dotrzymać mogli zdecydować się na jedną z wielu opcji, ale wybrali tę najtrudniejszą – spełnienie marzenia o stworzeniu własnej, samowystarczalnej farmy. Jeśli więc masz wrażenie, że twojemu dziecku coś w życiu umyka, bo jego świat kończy się w osiedlowym domu kultury czy szkółce piłkarskiej, weź go na seans. Zobaczy świat, jakiego nigdy nie widziało. Świat tyle fascynujący, co trudny, bo natura nie ma przecież nic wspólnego z sielanką.


Zobaczy jak rodzą się cielaki, jak polują kojoty, jak kogut zaprzyjaźnia się ze świnią i co się dzieje z jabłkami, jeśli są wyjątkowo słodkie i dorodne. Zobaczy, że każde zwycięstwo generuje porażkę, że plany można sobie mieć, ale ich spełnienie jest bardziej niż wątpliwe. Zobaczy, że człowiek jest niczym w starciu z naturą i dogłębnie zrozumie o co chodzi w powiedzeniu, że "trzepot skrzydeł motyla w Ohio może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową". Najważniejsze jest to, że zrozumie, że natura nie jest "nudna". Nie łudźmy się, że uzna chodzenie po lesie za ciekawsze od gier komputerowych, ale dopuści jednak obcowanie z fauną i florą do kategorii "rozrywka". To istotne chociażby dlatego, że dzieci wychowywane w pobliżu lasów, łąk, ogrodów i pól aż o 55 proc. rzadziej cierpią w dorosłości z powodu dolegliwości psychicznych! Ryzyko zachorowania jest tym mniejsze, im więcej czasu w dzieciństwie spędzamy na łonie natury.

Dodatkowo grzebanie w ziemi czy kąpanie się w jeziorze wspomagają rozwój funkcji poznawczych.

Zmiany klimatu
Jest jeszcze jedna, bardzo aktualna, zaleta tego filmu. Nie mówiąc wprost o zmianach klimatu, jego twórcy dobitnie pokazują, jak deszcze, susze, wiatry i zmiany temperatur wpływają na rośliny i zwierzęta. Udowadniają, jak bardzo różnorodność gatunków jest potrzebna i spełnia funkcje, o których "miastowi" nawet by nie pomyśleli. Bo czym innym jest czcza pogadanka o niezbędności pszczół, czym innym zobaczenie tego na własne oczy.

Zabierając dziecko na ten film, nauczymy go więc szacunku i podziwu do natury. Wpoimy przekonanie, że o środowisko trzeba dbać nie tylko dlatego, żeby było "ładnie". Wychowamy więc obywatela świadomego. Także do kin marsz!