Arciuch wyznała, co usłyszała od lekarza o cesarce. Zwróciła uwagę na ważny problem

Redakcja MamaDu
Coraz głośniej i częściej mówi się o tym, by nie stygmatyzować kobiet, które rodziły poprzez cesarskie cięcie. Mimo usilnych starań kobiecych fundacji i instytucji, taki poród wciąż bywa nazywany "wydobycinami" i jest umniejszany zarówno przez lekarzy, jak i przez matki, które chwalą się przetrwaniem porodu naturalnego. Aktorka Tamara Arciuch przyznała, że sprawa dotyczy także jej samej...
Tamara Arciuch od 11 lat jest małżonką Bartka Kasprzykowskiego Facebook.com
Język tworzy rzeczywistość
Dyskusja na temat odpowiednio używanego języka rozpętała się pod facebookowym postem na grupie "Dzieci są ważne".

– Zupełnie inaczej brzmi i inne emocje budzi powiedzenie "urodziłam przez cesarskie cięcie" niż "miałam cesarkę". Drugi komunikat odbiera matce rolę w porodzie, utrwala obraz kobiety biernej, za którą całą pracę wykonuje ktoś inny. Tymczasem rodzące przez cesarskie cięcie wkładają w to wydarzenie swoje emocje i ciało na równi z tymi, które rodziły naturalnie – napisano na fanpage'u, cytując słowa Magdaleny Hul i Katarzyny Osadnik z publikacji "Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim". Pod postem wypowiadały się głównie kobiety, które urodziły poprzez cesarskie cięcie. Były wśród nich zarówno takie, które uważają je za równorzędny poród, jak i te, które żałowały, że nie doświadczyły porodu naturalnego. Każda kobieta ma prawo do swoich emocji; nie powinien jednak wymuszać ich lekarz, a tak się właśnie stało w przypadku Tamary Arciuch, która zupełnie prywatnie wypowiedziała się pod postem.


– Rodziłam dwoje dzieci naturalnie, a trzecie poprzez cesarskie cięcie. Lekarz anestozjolog użył określenia tuż przed zabiegiem: "jak już lekarze urodzą za panią to dziecko...". Zdębiałam – napisała mama 21-letniego Krzysztofa, 10-letniego Michała i 4-letniej Nadii.

– Od początku jak się okazało, że będzie cesarka, umniejszał "mój wkład". Na szczęście nie jestem już małą dziewczynką, odpowiedziałam mu tak, jak zasłużył i w sumie miałam gdzieś jego gadanie. Teraz mi się przypomniało z racji poruszonego tematu – dodała, przyznając, że reszta lekarzy spisała się bez zarzutu, ale "ten jeden szczególnie utkwił jej w pamięci".

Nic dziwnego. Pamiętajcie, zanim postanowicie się na ten temat wypowiedzieć, że często cesarskie cięcie wiąże się z wielogodzinnymi próbami urodzenia naturalnie, decyzja o operacji bywa podejmowana ze względu na zdrowie matki lub dziecka i nie ma nic wspólnego z "chęciami", a ból i rekonwalescencja po operacji bywają ogromne. Nie wspominając już o trudnych emocjach....