To zdjęcie sprawiło, że mamę zmieszano z błotem. Jej odpowiedź rodzice powinni wbić sobie do głów

Katarzyna Chudzik
Komu u schyłku drugiej dekady XXI wieku przeszkadza sukienka u chłopca? Szwedzka blogerka – mama Wincenta i Celiny – doświadczyła oburzenia na własnej skórze, kiedy zaprezentowała na Instagramie sylwestrowe zdjęcie z rodziną.
Z tego zdjęcia Sara musi się tłumaczyć Instagram.com
Zdjęcie urocze i bardzo "instagramowe", na którym jej dzieci ubrane są w różowe sukienki. "Wychowujesz syna na geja"
Nie umknęło to uwadze – oraz poczuciu świętego oburzenia i urazy uczuć wszelakich – jej fanów.

Sara poświęciła ich reakcji cały następny post. – To smutne, że wciąż musimy rozmawiać o stereotypach płciowych w roku 2020. To smutne, że wciąż muszę bronić mojego rocznego syna. Nikomu nie powinno robić różnicy, czy on chce założyć sukienkę (jak jego siostra), czy spodnie (jak jego mama). Tymczasem dostaję wiadomości, że "jestem złą matką", że "wychowuję syna na geja", że "różowy nie jest dla chłopców i powinnam się wstydzić, że on ten kolor nosi" – pisze Sara.


Dzieci nie znają stereotypów płciowych
Twierdzi, że choć wiadomości tego typu nie krzywdzą jej osobiście, to jednak są irytujące, bo równość płci wciąż nie jest oczywistością m.in. właśnie dlatego, że od początku życia wmawiamy sobie i innym, że "dany strój czy zachowanie jest tylko dla chłopców/dziewczynek".

– To proste: to, co nosisz, nie określa twoich preferencji seksualnych. Kolor nie należy do konkretnej płci. Dzieci nie znają stereotypów płciowych, dorośli ich tego uczą. Mój syn nie wie, że sukienki są dla dziewczynek, bo nigdy nie otrzymał takiego komunikatu. Jeśli zakładanie sukienki podobnej do sukienki siostry sprawia, że ​​jest szczęśliwy, nikt nie powinien mieć prawa mówić mu, że jest to "złe" – tłumaczy blogerka.

Najważniejsze jest szczęście dziecka
Jej celem jako rodzica jest upewnienie się, żeby jej dzieci nie były oceniane (m.in. przez pryzmat wyglądu). Dzięki temu staną się w przyszłości nieoceniającymi dorosłymi.

– Wychowuję moje dzieci tak, by były szczęśliwe, kochające, życzliwe dla innych i pokorne. Uczę ich, że mogą nosić to, co chcą, kochać, kogo chcą. Chcę, aby byli takimi, jakimi chcą być, a nie takimi, którzy dostosowują się do oczekiwań innych. Chcę, żeby byli szczęśliwi – szczęście jest kluczem do życia. Spróbujmy upewnić się, że nasze dzieci wiedzą, że bycie szczęśliwym jest ważniejsze niż to, w której "szufladce" powinny się zmieścić – apeluje Sara.

"Pedał i pedofil"?
Nie da się odmówić jej racji. Rodzice narzucają dzieciom styl ubierania, bojąc się "co ludzie powiedzą" i chcąc, by sąsiadki z uznaniem pokiwały głową. O tym, dlaczego warto dziecku pozwolić ubierać się tak jak chce (i nie ma znaczenia, czy będzie to strój uznany przez wielu za nieadekwatny do płci, czy "tandetne" połączenie kratki z kwiatkami i paskami), pisała jakiś czas temu redaktor naczelna MamaDu Marta Kabulska.

Tymczasem reakcje ludzi na ubiór drugiego człowieka – a zwłaszcza dziecka – szokują zdecydowanie bardziej niż sam ubiór. Kiedy 12-letni Michał postanowił przeprowadzić eksperyment i czesać się w kucyki, nazywano go nawet "pedałem i pedofilem". Trudno znaleźć uzasadnienie dla takiego okrucieństwa i ignorancji.