Teraz, już, natychmiast – czyli o sztuce czekania

Artykuł PR-owy RS Publishing
Fot. materiały prasowe
- Mamo, mogę to?
- Nie, kochanie.
- Ale Maaamooo, ja to chcęęę!!!

W ciągu kilku chwil awantura gotowa. Zapłakany, spocony maluch, leży na podłodze hipermarketu, wymachując rękoma i tupiąc nogami, a załamany, bezsilny i często zawstydzony rodzic, stoi obok. Któż z nas nie był świadkiem takiej historii? Wielu z nas doświadczyło takiego zachowania swojej pociechy na własnej skórze. Z pewnością nie jest to przyjemna sytuacja. Czy jest szansa, żeby się przed takim incydentem uchronić? Oczywiście. Słowo klucz w tym przypadku to „cierpliwość”. A jej, tak jak i każdej innej rzeczy w swoim życiu, nasze dziecko po prostu musi się nauczyć. Nie rodzi się z ta umiejętnością.

W obecnych czasach, kiedy tyle produktów i atrakcji jest właściwie na wyciągnięcie ręki, dzieci nie czekają na święta, urodziny czy Dzień Dziecka, żeby dostać wymarzoną zabawkę. Bardzo często dostają ją ot tak, po prostu. Dlatego też trudno im zrozumieć, że na otrzymanie nagrody trzeba zaczekać lub zapracować.
Fot. materiały prasowe
Rodzice nierzadko wręcz boją się odmówić dziecku. Nie chcą, żeby czekało i rzucają wszystko, żeby spełnić jego potrzebę. Dzięki temu dziecko co prawda uczy się, że rodzice zawsze są do jego dyspozycji, ale także, że o cokolwiek poprosi, zawsze to dostanie. Dopiero przedszkole, rówieśnicy pokazują mu inny świat, w którym nie zawsze nasza pociecha jest w centrum uwagi, w którym cierpliwość pomaga mu radzić sobie z trudnościami.

Z pewnością warto jest ćwiczyć z dzieckiem cierpliwość. Wytłumaczyć mu, co to znaczy. Aby jednak nasze wysiłki okazały się wymierne, sami też musimy się wykazać właśnie cierpliwością oraz konsekwencją.

Jak zatem nauczyć malca, że czasem musi poczekać?
Podczas zabaw z dzieckiem możemy wykorzystać kuchenny minutnik, taki do gotowania jajek. Najpierw nauczmy dziecko, w jaki sposób pokazuje on upływający czas. Następnie dajemy mu różne zadania – na przykład „Układaj puzzle przez 5 minut”. Jeśli dzieci jest kilkoro, po 5 minutach może nastąpić wymiana zabawek. Pokazujemy wówczas, że każdy sprawiedliwie czeka na swoja kolej i bawi się określona zabawka równie długo, co rodzeństwo.

Dobrym sposobem nauki cierpliwości są także rodzinne gry planszowe. Gracze w każdej rundzie, muszą czekać na swoją kolej, aby móc wykonać ruch. Dobrym wyborem będą klasyczny „Superfarmer” czy „Pędzące żółwie”.

Możemy również uczyć dzieci cierpliwości poprzez kulturę. Na przykład pokazując zasady obowiązujące podczas przyjmowania gości. Pokaż dziecku, że dobry gospodarz najpierw częstuje ciastem swoich gości, a dopiero na końcu nakłada sobie.

Warto sięgnąć po kalendarz, szczególnie taki, z którego można wyrywać kartki symbolizujące kolejne dni lub zakreślać krzyżykiem dzień, który się właśnie kończy. Zaproś dziecko do ciekawej aktywności – na przykład pójścia na basen lub do kina – która nastąpi „pojutrze”. Muszą to być oczywiście przyjemności, na które dziecko będzie chciało zaczekać, które lubi i które oceni jako atrakcyjne. Pamiętaj tylko, by okresy oczekiwania były krótkie, gdyż dla kilkulatka „tydzień” to naprawdę bardzo długo.

Doskonałym ćwiczeniem wzmacniającym cierpliwość jest wspólne codzienne czytanie, jeśli umówimy się, że obrazki oglądamy po przeczytaniu danej strony. Czytanie dziecku uczy także skupienia tylko na jednej konkretnej czynności: na słuchaniu. Jeśli do tego dobierzemy uważnie odpowiednią lekturę, mamy gwarantowany sukces. O wartości oczekiwania opowiada na przykład książka „Sto nasionek które pofrunęły” wydawnictwa Kinderkulka.
Fot. materiały prasowe
Bohaterem książki jest drzewo, a konkretnie sosna, która czeka, pełna nadziei, na idealny dzień, by zrzucić nasionka. Przeczekuje niesprzyjającą pogodę i cierpliwie doczekawszy ciepłych i słonecznych dni, wypuszcza w końcu swoje nasionka, które lecą ku ziemi. Młody czytelnik poznaje różnorodne historie wielu nasion – tych, które wpadły do wody, tych które spadły na niegościnne skały, a także takich, które zostały zjedzone przez ptaki. Książka została napisana przepięknym literackim językiem i w malowniczy sposób przedstawia wartość czekania.

Nawet, gdy sytuacja nasionek wydaje nam się zupełnie przegrana, okazuje się, że sosna nadal czeka na pozytywne zakończenie. Nie ustaje w swojej wierze w siłę zaklętą w małych nasionkach. Jak kończy się ta historia? Koniecznie przeczytajcie ją ze swoim dzieckiem. Warto!

A po przeczytaniu książki, posadźcie razem nasionka w doniczce na parapecie. Mogą to być na przykład zioła, które potem wykorzystacie w kuchni. Obserwowanie całego procesu kiełkowania, wzrostu, wypuszczania listków, a w końcu zbioru, jest dla dzieci bardzo fascynujące. Możecie założyć dzienniczek obserwacji i w postaci rysunków przedstawiać kolejne etapy cyklu rośnięcia.

Podczas nauki cierpliwości, nie zapomnij także o swoim własnym zachowaniu. Jeśli właśnie wkładasz pranie do pralki i słyszysz krzyk „Maaamoooo, chcę pić!”, to nie rzucaj tego, co robisz, by pobić rekord świata w prędkości nalewania wody do szklanki. Spokojnie odpowiedz „Zaczekaj, wstawiam pranie!”. I koniecznie najpierw dokończ swoje zadanie, choćby dziecko miało ze złości tej wody nie wypić. Mówi się trudno.

Zdaniem wielu badaczy umiejętność zaczekania na obiecaną nagrodę we wczesnym dzieciństwie może gwarantować sukces edukacyjny i zawodowy. Zatem uczmy nasze dzieci wartości oczekiwania i cierpliwości. Wszak, jak śpiewał Grechuta:

„Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy”

Pamiętajmy o tym, sądząc z naszą pociechą pierwsze roślinki i czytając mu na dobranoc książkę „Sto nasionek, które pofrunęły”. My sami możemy się z niej także wiele nauczyć.
Fot. materiały prasowe
Autor: Beata Sawoń – z zawodu psycholog zdrowia, wychowania i nauczania, od lat związana z branżą wydawniczą, autorka wielu artykułów dotyczących wychowania w prasie parentingowej i na portalach dla rodziców.