"Poznaje mój głos, ale nie rozumie słowa mama". Dwie przyjaciółki przegrały z rakiem, trzecia walczy

Katarzyna Chudzik
Przeciętna 30-latka obchodzi swoje urodziny, śmiejąc się w gronie znajomych, że jest już "stara". Urządza sobie wielką fetę albo odhacza drobną przyjemnostkę i wylicza, co ma jeszcze w życiu do zrobienia. Nie 30-letnia Ania: ona ma do zrobienia jedną rzecz. Chce, żeby w następne urodziny jej syn rozumiał, że jest jego mamą.
Ania cierpi na białaczkę limfoblastyczną. Konieczna jest terapia w Izraelu Archiwum prywatne
Trójkąt Bermudzki
W dzieciństwie mieszkały obok siebie: dom w dom. Agnieszka na białaczkę zmarła pierwsza, Dominika – właścicielka browaru Hoplala, która na rynek wprowadziła piwo o nazwie "Czarny Protest" – druga. Dwa dni temu.

Z trzech przyjaciółek została tylko Ania Puczko. Też choruje na białaczkę, ale jej można uratować życie.

Białaczka w ciąży
Miała 29 lat, męża, pięcioletnią córkę i syna, który wkrótce miał przyjść na świat. Była księgową w Leroy Merlin, a po godzinach zajmowała się urządzaniem wnętrz i chodzeniem po górach. Ciąża nie była dla niej najłatwiejsza; najpierw zaczęła miewać opryszczki, potem – bóle kręgosłupa. Myślała, że przeholowała ze spacerami, bo kiedy pojechała do szpitala, powiedziano jej, że wszystko jest w najlepszym porządku. W placówce nie było łóżka, w którym mogłaby zostać i przejść kompleksowe badania. Wróciła do domu.


Z bólu prawie nie mogła chodzić, ale kiedy się polepszało, szła wszędzie, gdzie trzeba było: do ginekologa, fizjoterapeuty, ortopedy. Nieprawidłowości żadnych nie wykrywano. Dopiero badania krwi i pobranie szpiku dało oficjalną diagnozę: białaczka limfoblastyczna.

Wcześniej przez 29 lat nie miała w ustach nawet antybiotyku. Najcięższą chorobą, jaką przeszła, była kilkudniowa grypa.

"Czy mój syn wie, kim jest mama?"
W 33. tygodniu ciąży miała cesarskie cięcie, zaraz po nim medycznie wstrzymano jej laktację. Syn w inkubatorze, starsza córka w domu, ona – wiecznie w szpitalu. – Córce powiedziałam, że mama ma w ciele robaczki, które ją atakują. Zrozumiała, choć zabieramy ją właśnie do psychologa, który powie nam, jak ona to wszystko przeżywa. Ale to przekochana i bardzo opiekuńcza dziewczynka. Wie, że kocham ją najbardziej na świecie, mimo że od sierpnia widziałam ją tylko dwa razy – opowiada mi Ania.

Od początku życia swojego syna ma w telefonie kamerkę, dzięki któremu może go podglądać. Chłopiec prawdopodobnie nie wie, że jest jego mamą. Pawełek ma dopiero 1,5 roku i jest dobrze zaopiekowany, spędza czas z tatą i babciami. Mama jednak, od 2 miesięcy, nie widziała go ani razu.

– Mam nadzieję, że on o tym epizodzie z naszego życia zapomni. Rozpoznaje mój głos przez telefon, ale chyba nie rozumie znaczenia słowa "mama". Między nim a synkiem zmarłej Dominiki Diller są dwa miesiące różnicy. Jej syn nie dostał czasu na zrozumienie, kim jest mama. Mam nadzieję, że mój dostanie – mówi Ania.
Archiwum prywatne
Ale żeby ten czas dostać, jego mama musi jechać do Izraela. Jest medycznie tańszy od innych krajów: terapia kosztuje 2 miliony złotych.

Izraelska terapia
Powinna pojechać tam za miesiąc. Właśnie wychodzi z zapalenia płuc, nie może dostawać silnej chemii, więc dostaje ją tylko w kręgosłup. Tę kręgosłupową chemię komórki rakowe mogą oszukać.

Na szczęście w Izraelu pobiorą od niej limfocyty, zmodyfikują je i wszczepią ponownie. Przez jakiś czas będą nieustraszone. Jeśli to się uda, to Ania nie widzi innej opcji niż ta, że sierpniowe 31. urodziny spędzi w domu – z przyjaciółmi, mężem, córką i synem, który będzie do niej mówił "mamo". Że pójdą razem w góry.

Tylko najpierw musi zebrać 2 miliony. I choć banałem jest twierdzenie, że "każda złotówka ma znaczenie", to banałem stało się nie bez powodu. Bo każda ma. Mama:Du czyta miesięcznie prawie 4 miliony osób, gdyby więc każdy z was wpłacił 50 groszy – mielibyśmy to. Pomóc można tutaj. Można też 20 października wybrać się na kiermasz, który specjalnie dla niej organizują sąsiedzi oraz koleżanki i koledzy z pracy.
Archiwum prywatne
Kto, jak nie wy?