Dwie kobiety przyjęły niezwykły poród... w korku na Al. Jerozolimskich. "Krzyczała, że już wychodzi"

Sandra Skorupa
Niezwykła odwaga i jednocześnie ludzki gest warszawskiej pielęgniarki i urzędniczki doceniony przez Wiceprezydenta Pawła Rabieja. Kobiety przyjęły poród w aucie na Al. Jerozolimskich, gdy główka dziecka była już w kanale rodnym. Kobiety nie wiedziały, że przyjmują na świat bliźniaki.
Pani Aneta Królak druga od lewej, Pani Anna Krajnik druga od prawej twitter.com / @PawelRabiej
Pani Anna na co dzień pracuje jako pielęgniarka środowiskowa w SP ZOZ Ochota i jeździ do pracy ze swoją przyjaciółką Anetą Królak z Urzędu Dzielnicy Ochota. Tej na pozór zwykłej podróży prawdopodobnie nie zapomną do końca życia, bo przyszło im przyjąć poród w korku na Al. Jerozolimskich.

- Jechałam do pracy i zauważyłam samochód, który się dziwnie zachowywał. Gdy kierowca dojechał na moją wysokość, otworzyłam okno i zauważyłam skuloną kobietę. Zapytałam się tego mężczyzny, czy ona rodzi, a on odpowiedział, że tak. Kobieta krzyczała, że już wychodzi, więc szybko kazałam im zjechać na bok - opowiada w rozmowie z MamaDu pani Anna.


Kobieta wzięła swoją torbę, założyła rękawiczki i przystąpiła do akcji — główkę dziecka było już widać w kanale rodnym. Kiedy pielęgniarce udało się przyjąć pierwsze dziecko, okazało się, że to jeszcze nie koniec, bo na świat mają przyjść bliźniaczki i ta druga również chciał już wyjść.

Na koniec, gdy pogotowie zabrało noworodki, Pani Anna pomagała świeżo upieczonej mamie urodzić jeszcze łożysko. W całym zdarzeniu Pani Annie towarzyszyła jej przyjaciółka. Pani Aneta Królak koordynowała na zewnątrz całą akcję, zarządzała ruchem, wezwała pogotowie. Gdy pielęgniarka przystąpiła do odbierania drugiej dziewczynki, to urzędniczka zajęła się pierwszym noworodkiem do czasu przyjazdu pogotowia.

Pełen podziwu jest również fakt, że to był pierwszy poród odbierany przez panią Annę, gdyż nie jest położną. W związku z tym wszystko, co robiła, było instynktowne, naturalne i miało zagwarantować dzieciom i mamie bezpieczeństwo.

Na pytanie, jakie były jej odczucia po zakończonej akcji, odpowiada: - Ja pracowałam wcześniej na SOR-ze i OIOM-ie, więc do takich dynamicznych akcji jestem przyzwyczajona i potrafię szybko podejmować decyzje. Moje myśli są teraz cały czas przy mamie, która była bardzo zdyscyplinowaną pacjentką. Najważniejsze jest też to żeby dzieci, które urodziła, były zdrowe.

Z rozmowy wynika, że każda mama w takiej sytuacji powinna zachować się, jak pacjentka pani Anny. - Kobiety w takich chwilach są rozhisteryzowane. Ta mama jednak współpracowała i wykonywała polecenia tak, jak należy. Dzięki temu wszystko przebiegło prawidłowo i dzieci przyszły szczęśliwie na świat.

Pani Anna wskazuje, że gdyby się nie zatrzymała, to nastąpiłyby poważne komplikacje porodowe. Tym bardziej że był to 25. tydzień ciąży. Dlatego dzieci przebywają aktualnie w inkubatorze, a najważniejsze jest to, by były zdrowe. Może cię zainteresować: Czy poród musi boleć? Ginekolog wyjaśnia, skąd się bierze ból porodowy i jak go pokonać