Każda dziewczynka zasługuje na "czerwone przyjęcie". Zaskakujący trend zachwycił tysiące osób

Ewa Bukowiecka-Janik
Miesiączka to tabu. Mimo że comiesięczne krwawienie jest naturalne mniej więcej dla połowy ludzkości, zrobiliśmy z niego powód do wstydu. Najtrudniejszy – jak ze wszystkim – jest pierwszy raz. Dziewczynki, zamiast z podniesionym czołem przyjmować fakt, że stają się kobietami, czują strach. Jak to odmienić? Jednym z pomysłów są "czerwone przyjęcia" zwane również "first moon party".
Czerwone przyjęcie, czyli celebrowanie pierwszej miesiączki to nowy, bardzo potrzebny trend! fot. Facebook/Anni Daulter
Świętowanie pierwszego okresu to nie jest nowy trend. Głośno było o nim już kilka lat temu, głównie w Stanach. Tam pojawiły się nawet firmy, które organizowały atrakcje na takie okoliczności.

Czemu służą "czerwone przyjęcia"? Poza tym, że nastolatki powinny móc otwarcie rozmawiać z rodzicami o biologii swojego ciała (wciąż nie jest to oczywiste), mogą też dostać od nich dawkę pozytywnego podejścia do swojej kobiecości.

"Czerwone przyjęcie" to coś w rodzaju rytuału przejścia. Forma jest dowolna, jednak tysiące osób z całego świata zachwycił pomysł Anni Daulter, która na Facebooku pokazała zdjęcia z "czerwonego przyjęcia" jej córki.


Widzimy na nich dziewczynę w czerwonej sukience, obsypywaną płatkami czerwonych róż. Czerwone dekoracje, dużo jedzenia i całe grono najbliższych. Zdaniem Anni Daulter "czerwone przyjęcie" to wydarzenie, które sprawia, że dziewczynka może poczuć się królową w swoim ciele. Jest z niego dumna. "Moja córka tego dnia powiedziała, że czuje się tak pięknie i wyjątkowo, że nawet nie obchodzi ją, jak wygląda. Bo i tak jest piękna! Nasze córki tego potrzebują!" - napisała na Facebooku.

Jej słowa trafiły do tysięcy osób z całego świata. W komentarzach można przeczytać podziękowania, gratulacje i pełen zachwyt. W polskim internecie opisów czerwonych przyjęć jest niewiele, jednak trend został dostrzeżony i coraz częściej jest doceniany.

"Zawsze warto to zrobić dla konkretnej dziewczynki. Są takie, które nie mają nic przeciwko, by zaprosić koleżanki, zjeść czerwony tort, napić się czerwonego soku i dostać piękną czerwoną sukienkę. Są takie, które są gotowe na bardziej duchową ceremonię, wprowadzającą w sens miesiączki – śmierci i odrodzenia, końca i początku – albo są otwarte na spotkanie z koleżankami mamy, na symboliczne przyjęcie do grona kobiet" - mówi w wywiadzie dla "Dzieci są ważne" Natalia Miłuńska, edukatorka, ekspertka i twórczyni strony miesiaczka.com.

Oczywiste jest, że "czerwone przyjęcie" nie może być imprezą-niespodzianką. - Bardzo chciałam świętować z moją córką jej pierwszy okres, jednak ona nie była chętna. Zjadłyśmy tylko lody i czipsy – opowiada Natalia, mama 16-letniej Oliwii. - Uważam, że nadejście miesiączki to wyjątkowy, symboliczny moment. Moja mała córka stała się kobietą, jestem z niej dumna i bardzo chciałabym, by sama była dumna ze swojego ciała.

Choć Natalia jest w bliskich relacjach ze swoją córką i wiele razy rozmawiały o nadejściu miesiączki, kiedy to się stało, dziewczyna była jednak odrobinę zawstydzona. - To intymna sprawa, w pełni ją rozumiem. Musi oswoić się z sytuacją – komentuje mama.
Poza tym okres niektórych obrzydza, a młode dziewczyny może przerażać. Kojarzy się z czymś bolesnym, ze stanem "chorobowym". Natalia Miłuńska zwraca uwagę na fakt, że skojarzenie krwi menstruacyjnej z raną to "męski" pomysł. "Dziewczynki zwykle są podekscytowane i przestraszone zarazem – to coś nowego, być może bolesnego, nieznanego, ale też nobilitującego. To drzwi do świata kobiet. Jak z każdą zmianą, warto do niej przygotować dziecko wcześniej” - mówi w rozmowie z "Dzieci są ważne".

– Okres w dziejach naszej kultury często był demonizowany, a kobiety podczas miesiączki uznawane za nieczyste, więc trudno dziwić się, że narosło wobec menstruacji dużo mitów. Do dziś zdarza się słyszeć nieprzyjemne stereotypy dotyczące tego czasu – pisze na swoim Instagramie Kaja Szulczewska prowadząca profil Ciałopozytyw. Ponadto kobiety nierzadko wychowywane są we wstydzie. Nasze mamy uczone były, że powinny być skromne, "porządne”, broń boże wyzywające! Takie podejście w zestawienie z kulturowym wymaganiem, by ciało było schludne i estetyczne wspiera tabu miesiączki. "Czerwone przyjęcia" sprzeciwiają się tym szkodliwym czynnikom.

Bo czy wiadomość o tym, że nasza córka właśnie weszła w kolejny etap swej kobiecości, nie jest fantastyczna? "Czerwone przyjęcia" mogą wydawać się groteskowe. Jednak taki rytuał przejścia to święto kobiecego ciała, które należy się każdej z nas!