Za te słowa kobiety pokochają Magdę Mołek. Większość z nas płaci tak samo wysoką cenę

Redakcja MamaDu
Magda Mołek zawsze należała do tych osób publicznych, które budzą głównie pozytywne emocje. Od kiedy urodziła drugiego, półtorarocznego obecnie, syna, jest lubiana jeszcze bardziej. Nie ukrywa bowiem mankamentów macierzyństwa: mówi wprost, że bywa męczące i trudne, że zmienia wszystko. Teraz udzieliła wywiadu, w którym szczerze powiedziała o tym, jak przeszła poród i... czy planuje więcej dzieci.
43-letnia Magda Mołek jest mamą 9-letniego Henryka i 1,5-rocznego Stefana Instagram.com
Pierwszego syna, Henryka, urodziła 8 lat temu przy pomocy cesarskiego cięcia. Przyznała, że towarzyszył jej zwierzęcy strach.

– Czułam się jak w potrzasku: nagle zespół lekarzy zapanował nade mną i moim ciałem, nikt niczego nie wyjaśniał, nie tłumaczył. Pamiętam komendę po podaniu znieczulenia, bym dotknęła swoich ud i powiedziała, czy je czuję. Miałam wrażenie jakbym dotykała obcego ciała, nie miałam już nad nim kontroli. Nie wiedziałam co mnie czeka, byłam bezradna wobec tego, co się działo. Psychicznie, wtedy, zupełnie mnie to rozbiło. Zobacz, nawet teraz, jak o tym mówię, łamie mi się głos… Porównując cesarkę do porodu naturalnego, a tak urodziłam drugiego syna, widzę wszystkie wady tego pierwszego, ale wtedy nie było innego rozwiązania – opowiada dziennikarka w rozmowie z Katarzyną Burzyńską z "Baby by Ann".


Przyznaje jednak, że jedno było dla obu porodów wspólne: miłość do dziecka. Bała się, że nie będzie w stanie pokochać aż dwójki dzieci, ale okazało się, że "w matczynym, w kobiecym sercu jest miejsce na miłość całego świata". I ani wcześniej, ani później, nic, co się w jej życiu zdarzyło, nie było w stanie nawet w połowie dorównać emocjom, które dało jej powitanie na świecie dziecka.

Ojciec jest wspaniały, ale...
Choć kiedy urodziła pierwszego syna, czuła się jak dziecko we mgle, to dopiero po narodzeniu drugiego wie, że jak się ma jedno dziecko, to naprawdę nie jest źle. – Dziś wiem, że ten pierwszy rok, kiedy pojawia się niemowlę, jest najtrudniejszy. Henio chodzi już do szkoły i to oczywiście wiele upraszcza. Ale gdy mam za sobą kolejną nieprzespaną noc z małym, choćby nie wiem co, wstaję i razem jemy ze starszym śniadanie. Chcę z nim usiąść, porozmawiać, przygotować go na nowy dzień.

Ta podzielność czasu na dwoje jest bardzo skomplikowana, odbywa się kosztem matki, szczególnie, kiedy dzieci są małe, bo mimo, że mają kochającego tatę, to wszystkie pytania i tak zaczynają się od "Mamo, a czy…". Ojciec jest oczywiście wspaniały, bo zabierze na rolki, do kina, ale to mnie oni obaj wciąż potrzebują bardziej. Moje serce jest… a może ja mam dwa serca? Czasem tak czuję – tłumaczy.

"Żadna z nas nie ma takiego życia"
Tymczasem Stefanek wciąż nie przepada za spaniem. Jego mamę ratują dwie rzeczy: poczucie humoru i uświadomienie sobie, że jest szczęściarą, bo może liczyć na męża, mamę nianię. – A przecież w kraju żyje tyle samotnych matek, które naprawdę nikogo nie mają – kwituje.

Wyraźnie sprzeciwia się też "macierzyństwu glamour" (gdzie w domu jest posprzątane, rzęsa zrobiona, pazur wymalowany, latte podane, a w tle siedzi uśmiechnięty bobas).

– Rozmawiam z innymi mamami i żadna, naprawdę żadna, nie ma takiego życia. Może miewamy bardziej wytworne momenty, ale codzienność jest trudna. Jest więc prawdopodobne, że taki świat istnieje, uważam jednak, że jest jedynie wykreowany. Macierzyństwo poza jego stroną fizyczną, czyli faktem, że jesteś niewyspana, schorowana, nie masz kiedy iść zrobić siusiu, o prysznicu nie wspominając, ma też drugą, tę emocjonalną. Bo przecież to jest ciężar odpowiedzialności. Za wszystko. A w tej obecnej w mediach wersji macierzyństwa “na pokaz” nie ma miejsca na wątpliwości, rozterki i łzy – mówi.

"Nie mam już czym płacić"
I choć gdyby była młodsza, chciałaby mieć trzecie dziecko, to teraz uważa, że jest dla niej za późno. – Zawsze będę powtarzała: zajście w ciążę, donoszenie jej, poród a potem wychowanie dziecka jest dla kobiety ogromnym wysiłkiem. Większość z nas płaci bardzo wysoką cenę za to, żeby być mamą. Ja już nie mam czym płacić – mówi.

Nie boi się jednak upływu czasu, bo zamierza za kilkanaście lat odzyskać swoje życie sprzed dzieci. – Zamierzam być 60-tką, która odbija sobie to, czego nie mogła w okolicach 40-stki. To jest mój plan – śmieje się.

Trzymamy kciuki!
Źródło: Baby by Ann