W bójce 2-latka z 3-latkiem musiała interweniować... policja! "Sytuacja zwala z nóg"

Katarzyna Chudzik
Kiedy policja interweniuje wobec skonfliktowanych nastolatków, zewsząd pojawiają się głosy oburzonych obywateli, jak to "kiedyś normalnie się sobie dawało po razie, to element socjalizacji, teraz do wszystkiego się policję wzywa". Ciekawe, co zatem powiedzą na policyjną interwencję w sali zabaw...
Spotkali się 2-latek z 3-latkiem. Bez policji nie mogło się obejść... Flickr.com
Pobity dwulatek
Jeżeli sprawcą jest osoba dorosła, zasłyszane w mediach hasło "pobity dwulatek" generuje w nas złość i prowokuje do dyskusji na temat bicia dzieci. Jeśli jednak 3-latek pobije rok młodszego kolegę, nie budzi to większych emocji. Wiemy, że warto zaprowadzić wówczas dziecko do psychologa i uważnie je obserwować.

"Sytuacja zwala z nóg"
Innego zdania była mama dwóch chłopców z Zakopanego. Kiedy na sali zabaw jej synowie (lat 2 i 3) zostali uderzeni przez również 3-letniego towarzysza zabaw, zadzwoniła na policję. Oficer dyżurny, usłyszawszy, że dwójka dzieci jest pobita, wysłał na miejsce patrol. Dopiero po przybyciu na miejsce policjanci dowiedzieli się, że sprawcą jest 3-latek. Mamy "ofiar" nie było już na miejscu.
Screen z 24tp.pl
– Sytuacja zwala z nóg. Podejmujemy już interwencje w piaskownicy. A później ktoś zapyta "gdzie była policja? – komentuje w rozmowie z Tygodnikiem Podhalańskim aspirant sztabowy Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.


Trudno mu się dziwić. Tak jak ratownicy medyczni proszą o przemyślane wezwanie karetki (przeczytaj ich apel), tak proszą o to policjanci. Niepotrzebna interwencja może i "nastraszy" naszego oponenta (w tym przypadku mamę agresywnego chłopca), ale może sprawić, że patrol nie dojedzie na czas tam, gdzie każda sekunda zwłoki może kosztować kogoś zdrowie lub życie.
Źródło: Tygodnik Podhalański