"Udało mi się cię namierzyć!". Wzruszający finał historii, którą 4 lata temu żyło pół Polski

Katarzyna Chudzik
Są takie gesty, które elektryzują całą Polskę. Pan Damian, który w 2016 roku zostawił za szybą swojego auta kartkę z informacją, że jest w szpitalu, bo jego żona rodzi, uruchomił lawinę ludzkich reakcji. Mężczyzna poinformował wówczas, że kupi bilet parkingowy lub przestawi samochód najszybciej, jak to będzie możliwe, a teraz – 3 lata później – musi się z tego tłumaczyć.
Wspomnienie sprzed 3 lat połączyło ze sobą dwie obce osoby Facebook.com
To zdjęcie obiegło Polskę wzdłuż i wszerz, bo znalazł się wybawca, który w imieniu właściciela kupił bilet parkingowy, nie zdradzając przy tym swojej tożsamości. Kiedy wszyscy zainteresowani myśleli, że sprawa została zapomniana, zdjęcie zostało przez kogoś wydłubane z internetowych czeluści i... zyskało drugie  życie. Zamiast życzyć powodzenia, wielu ludzi zaczęło zarzucać autorowi kartki interesowność.

– Bardzo dużo ludzi uważa, że to fejk i nieprawda, ktoś zarzucił mi, że próbuję zyskać tym popularność, ktoś inny, że chcę wydębić darmowe leki (wtf?), prezenty itp. A już najbardziej śmieszą mnie wpisy "miał tyle czasu żeby tak ładnie napisać kartkę, ale nie miał czasu pójść do parkometru". Na szczęście są ludzie, którzy MYŚLĄ i wiedzą, że karteczkę przygotowałem zdecydowanie WCZEŚNIEJ i jeździłem z nią w schowku. Ot, cała magia – napisał na Facebooku wywołany do tablicy autor kartki. "Mój parkingowy anioł"
Uznał jednak, że dobrze się stało, że kartka wróciła do internetowego obiegu. Na Instagramie napisała do niego bowiem żona jego wybawcy, który do tej pory nikomu – poza rodziną – się swoim gestem nie chwalił. Jego żona rodziła tego samego dnia, postanowił więc pomóc "koledze" w potrzebie.


– Napisałem do tego mężczyzny, który z dosyć oczywistych przyczyn chce pozostać anonimowy i okazuje się, że faktycznie to był ON. Mój "parkingowy anioł". Dobrzy ludzie są wśród nas, ale tacy dobrzy bezinteresownie. Bo to, jak sam napisał, "generalnie nic wielkiego", ale dla mnie był to najszczęśliwszy dzień w życiu. Urodził mi się pierworodny i jeszcze spotkałem się z taką życzliwością. Nasi synowie urodzili się tego samego dnia, a z "parkingowym aniołem" jesteśmy już umówieni na wspólne bieganie – napisał pan Damian.

Wygląda na to, że będzie z tego przyjaźń – zwłaszcza, że ich dzieci obchodzą urodziny tego samego dnia!