
REKLAMA
"Rewolucyjna decyzja"
– Od początku byłem włączony w sprawę, od początku byłem ojcem świadomym. Byłem przy porodzie, co było wtedy bardzo rzadkie, to były pierwsze w Polsce porody rodzinne, trzeba było na to mieć zgodę (nie wiem kogo) – opowiedział artysta w wywiadzie dla Baby by Ann.
– Od początku byłem włączony w sprawę, od początku byłem ojcem świadomym. Byłem przy porodzie, co było wtedy bardzo rzadkie, to były pierwsze w Polsce porody rodzinne, trzeba było na to mieć zgodę (nie wiem kogo) – opowiedział artysta w wywiadzie dla Baby by Ann.
Okazuje się, że decyzja o wspólnym porodzie była wówczas przez jego znajomych krytykowana i przyjmowana ze zdziwieniem.
– Znajomi nam zarzucali, że to jest ryzykowne, ale też, że to jakaś dziwna moda, co my mamy w głowach? Ta moja, nasza decyzja, że będę przy Magdzie, była odbierana jako rewolucyjna, schemat był jednak inny: mama rodzi, a ojciec idzie w długą z kolegami, wraca po 3 dniach i podnosi rozradowany pierworodnego do góry. A ja się śmiałem, że skoro byłem przy zapłodnieniu, to też przy porodzie powinienem być – śmieje się Majewski, dodając, że bardzo mu ta "rewolucyjna" wówczas decyzja odpowiadała.
Tym bardziej, że wieści o ciąży żony były "dwiema najwspanialszymi informacjami, jakie w życiu dostał", a że różnica między Zosią i Antkiem wynosi zaledwie 1,5 roku, to wszystko działo się ekstremalnie szybko. I wiązało się z równie ekstremalnym zmęczeniem przez kilka pierwszych lat rodzicielstwa.
Cóż, nawet w tych czasach niejedna z nas może żonie Szymona Majewskiego pozazdrościć odpowiedzialnego i zaangażowanego partnera.
Źródło: Baby by Ann