Księżniczka Charlotte znowu na świeczniku, wszystko przez torebkę. "Dajcie dziecku być dzieckiem"

Katarzyna Chudzik
Miewamy czasem podejrzenia, że gdyby księżna Kate włożyła na siebie worek po ziemniakach, na drugi dzień worków na ziemniaki zabrakłoby w całej Europie i połowie Stanów Zjednoczonych. Uznane zostałyby za najnowszy nie tyle krzyk, co wręcz wrzask mody – taki, który uciszyć można tylko masowym zakupem i dumnym noszeniem na salonach. W świetle efektu, jaki przyniosły zdjęcia z charytatywnego meczu polo, do których pozowała 4-letnia córeczka księżnej, można nabrać podejrzeń, że lada moment mała Charlotte również stanie się "ikoną mody".
Księżniczka Charlotte w maju skończyła 4 latka. Instagram.com/kensingtonfamily
Dziewczynka zaprezentowała się uczestnikom meczu i fotografom w kwiecistej sukience z krótkim rękawkiem, w ręce dzierżąc dumnie torebkę firmy Beanie Babies w kształcie głowy jednorożca, której uwagę poświęciły największe zagraniczne portale plotkarskie. Podobnie było zresztą rok temu, kiedy – pierwszy raz w roli starszej siostry – pojawiła się w szpitalu, żeby odwiedzić, dopiero co narodzonego, księcia Louisa. Sukienka, w którą była ubrana, wyprzedała się w zaledwie dobę.
Teraz o 4-letniej Charlotte pisze się, że ma "zamiłowanie do torebek", które odziedziczyła po swojej prababci – królowej Elżbiecie II – mającej ich w garderobie około 200. Egzemplarze najdłużej panującej monarchini są jednak droższe od torebki Charlotte, która kosztowała 18 dolarów (czyli 70 złotych).


Cóż, dziewczynka musi się już liczyć z tym, że jej strojom i fryzurom przygląda się cały świat. Trudne będzie jej życie – zwłaszcza w okresie dojrzewania. – Dajcie dziecku być dzieckiem! Nie wybrała sobie życia na świeczniku! – podsumował jeden z internautów. I choć rację zdecydowanie ma, to nie podejrzewamy, żeby jego apel został kiedykolwiek wysłuchany.