"Czasem to jedyny sposób na dziecko". Oto smutna prawda o metodach wychowawczych Polaków
Jeden klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Kiedyś dzieci "były trzymane krótko" i jakoś wszyscy żyjemy. Pytanie, jak żyjemy? Tego pytania nadal nie zadało sobie 42 proc. respondentów.
Smutne, bo aż 42 proc. pytanych osób odpowiedziała, że akceptuje klapsy jako metodę wychowawczą. Jednocześnie 41 proc. ich nie popiera i nie daje na nie przyzwolenia. 17 proc. ankietowanych nie potrafiło zająć stanowiska.
Problem widoczny jest na grupach dla rodziców w mediach społecznościowych. Wielu z nich uważa, że "klaps to nie przemoc", "bicie a dawanie klapsów to różnica", "czasem klaps to jedyny sposób na dziecko". Trzeba jednak wspomnieć, że uderzenie drugiego człowieka jest niedopuszczalne w systemie wychowawczym. W Polsce od 2010 roku obowiązuje całkowity i prawny zakaz stosowania kar cielesnych.
Podobne stanowisko ma WHO: "celowe użycie siły fizycznej lub władzy, sformułowane jako groźba lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie, innej osobie, grupie lub społeczności, które albo prowadzi, albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia". Czyli klaps to przemoc.
Eksperci podkreślają, że dorośli, którzy skrzywdzili dziecko, nierzadko utrzymują potem w sądzie czy przed prokuratorem, że dali tylko kilka klapsów. Pocieszające, że coraz mniej osób popiera kary cielesne. Jeszcze w 2014 roku 61 proc. Polaków akceptowało klapsy, a według raportu Rzecznika Praw Dziecka w 2018 roku było to 52 proc.
Źródło: rp.plMoże cię zainteresować także: Warzecha twierdzi, że wychowanie wymaga przemocy. "Przez jego słowa dzieci jeszcze długo będą bite"