"Czasem to jedyny sposób na dziecko". Oto smutna prawda o metodach wychowawczych Polaków

Alicja Cembrowska
Jeden klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Kiedyś dzieci "były trzymane krótko" i jakoś wszyscy żyjemy. Pytanie, jak żyjemy? Tego pytania nadal nie zadało sobie 42 proc. respondentów.
42 proc. Polaków popiera stosowanie klapsów Fot. Flickr/Raúl Hernández González / CC BY
Sondaż przeprowadził SW Research dla serwisu rp.pl. Pytanie brzmiało: "Czy akceptujesz stosowanie klapsów wobec dzieci?". Wyniki są smutne, ale i pocieszające zarazem.

Smutne, bo aż 42 proc. pytanych osób odpowiedziała, że akceptuje klapsy jako metodę wychowawczą. Jednocześnie 41 proc. ich nie popiera i nie daje na nie przyzwolenia. 17 proc. ankietowanych nie potrafiło zająć stanowiska.

Problem widoczny jest na grupach dla rodziców w mediach społecznościowych. Wielu z nich uważa, że "klaps to nie przemoc", "bicie a dawanie klapsów to różnica", "czasem klaps to jedyny sposób na dziecko". Trzeba jednak wspomnieć, że uderzenie drugiego człowieka jest niedopuszczalne w systemie wychowawczym. W Polsce od 2010 roku obowiązuje całkowity i prawny zakaz stosowania kar cielesnych.


Podobne stanowisko ma WHO: "celowe użycie siły fizycznej lub władzy, sformułowane jako groźba lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie, innej osobie, grupie lub społeczności, które albo prowadzi, albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia". Czyli klaps to przemoc.

Eksperci podkreślają, że dorośli, którzy skrzywdzili dziecko, nierzadko utrzymują potem w sądzie czy przed prokuratorem, że dali tylko kilka klapsów. Pocieszające, że coraz mniej osób popiera kary cielesne. Jeszcze w 2014 roku 61 proc. Polaków akceptowało klapsy, a według raportu Rzecznika Praw Dziecka w 2018 roku było to 52 proc.
Źródło: rp.pl