Włączasz drzemki, gdy dzwoni budzik? To zamach na twój układ nerwowy i hormonalny
Ze świecą szukać dorosłego człowieka, który po tym, jak usłyszy budzik, wyłącza go i wstaje. Większość z nas ma w głowie jedną myśl: "jeszcze 5 minut". Naukowcy sprawdzili, jakie ma to konsekwencje dla naszego zdrowia. Nie będziecie zachwyceni.
Eksperci ze Sleep Clinic Services odkryli, że nagłe przebudzanie, ponowne zasypianie i znów gwałtowne wyrwanie ze snu to zamach na nasz układ nerwowy i hormonalny. Jak się okazuje, ciągłe przestawianie budzika na późniejszą godzinę może nasilać efekt „sleep inertia”. To stan, który zna wielu z nas i który po polsku nazywałby się „nie mów do mnie z rana”, czyli pogorszone funkcjonowanie intelektualne i emocjonalne niedługo po przebudzeniu.
Zjawisko to może występować nawet po dobrze przespanej nocy, więc nie jest to to samo, co zwykłe zaspanie czy zmęczenie. „Sleep inertia” utrzymuje się od 15 do 30 minut po przebudzeniu, pod warunkiem, że nie fundujemy sobie drzemkowego maratonu!
Osoby, które nie wstają po pierwszym dzwonku budzika, lecz zasypiają i budzą się wielokrotnie wyrywane ze snu, przykrego otumanienia intelektualno-emocjonalnego mogą doświadczać od 2 do 4 godzin po wstaniu z łóżka! Udowodniły to badania przeprowadzone w bostońskim szpitalu Brigham and Women’s Hospital.
Dlaczego tak się dzieje? Chodzi o to, że gdy wciskamy przycisk „drzemka”, oszukujemy nie tylko siebie samych, ale i nasze ciało. Mózg sądzi, że może spokojnie ponownie zapaść w głęboki sen, więc zaczyna się produkcja hormonów odpowiedzialnych za sen. Tymczasem po 10 minutach znów słyszymy piskliwe dźwięki budzika i dostajemy uderzeniową dawkę kortyzolu – hormonu stresu.
Takie zaburzenia skutkują poczuciem „ciężkiej głowy”, zmęczenia, rozdrażnienia i otumanienia. Mózg jest zdezorientowany, a organizm wpada w chaos. To prawdziwe hormonalne tornado!
Nie sprawdzono, czy na dłuższą metę maratony drzemkowe mają stałe konsekwencje zdrowotne, jednak wiadomo, że ten kiepski nawyk może powodować, że tak bardzo nie znosimy poranków. Warto sprawdzić!
Źródło: independent.co.uk