Brudne dziecko? To na zdrowie! Zapamiętaj dekalog szczęśliwego brudaska

Magdalena Woźniak
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Wyświechtany frazes czy słuszność? Zarówno brud jak szczęście to pojęcia subiektywne. Jedno jest pewne, większe korzyści zdrowotne może implikować zabawa w błocie niż na wypolerowanej podłodze. Tylko o co właściwie z tym brudem chodzi?
Brudne, czyli szczęśliwe 123rf
Dekalog szczęśliwego brudaska
Po pierwsze organizm, który nie jest poddawany czynnikom potencjalnie alergizującym (na przykład kurz) jest bardziej zagrożony wystąpieniem takiej alergii.

Po drugie układ immunologiczny dziecka buduje się poprzez kontakt z bakteriami i drobnoustrojami. Najprościej rzecz ujmując, pozwalając dziecku na zabrudzenie, choćby podczas zabawy na świeżym powietrzu, wzmacniamy jego odporność.

Po wtóre American Academy of Dermatology odradza mycie niemowląt i małych dzieci częściej niż 2–3 razy w tygodniu. Warstwa lipidowa u małych dzieci jest niewykształcona w takim stopniu, jak u dorosłych stąd częste mycie może ją dodatkowo zaburzyć, w efekcie projektując problemy skórne.


Brudzenie się to najczęściej określenie pokrewne dla samodzielności, nowych doznań, aktywnego eksplorowania otoczenia. Prawdopodobnie stąd wzięło się określenie o małych, szczęśliwych brudasach. A motywacji do działania i rozwoju nie wolno nam w dzieciach zagłuszać.

Zwrot ze wstępu artykułu ma nawet potwierdzenie naukowe. Istnieje teoria, według której w glebie znajdują się promieniowce, które wydzielają specyficzne substancje. One znowu w kontakcie z ludzkim organizmem tworzą w nim skupiska… endorfin.

A po zabawie…
I po ostanie, ale nie najmniej ważne. Jeżeli granica zabrudzenia zostanie przekroczona i decydujemy się na mycie dziecka używajmy do tego jak najbardziej naturalnych środków. Płyny antybakteryjne są przez dermatologów stanowczo odradzane, ciepła woda i delikatne mydło powinny w zupełności wystarczyć.