12-latka chce dorobić na operację psa. "Pan próbował włożyć mi parasol do słoika"

Ewa Bukowiecka-Janik
Korba jest członkiem rodziny od roku. Kiedy ją zaadoptowano, była szczeniakiem. Od razu stała się najlepszą przyjaciółką 12-letniej Mai. Pewnego dnia pies zaczął kuleć. Okazało się, że poważnie choruje, a jeśli ma wyzdrowieć potrzebuje kosztownego leczenia. Dziewczynka postanowiła walczyć o życie psa – postanowiła sama zarobić na operację.
12-letnia Maja zbiera pieniądze na operację psa fot. arch. prywatne
– Pojechaliśmy do weterynarza wyjąć kleszcza, bo tata chciał wyjąć sam, ale ja powiedziałam, że lepiej nie, żeby nie było zakażenia. I chciałam też sprawdzić, bo kulała na tą łapę po prostu i powiedzieliśmy to panu doktorowi jak już wyjął tego kleszcza – opowiada dziewczynka.

Lekarz wziął psa na zdjęcie RTG. – Wstrzyknął jej coś tam i na rękach zaniósł ją na prześwietlenie i po tym od razu powiedział, że Korba potrzebuje operacji – mówi Maja.

Okazało się, że pies ma dysplazję stawów biodrowych i dodatkowo lewy tylny staw kolanowy do zoperowania. Korba, by normalnie funkcjonować potrzebuje wstawienia specjalnych blaszek.
arch. prywatne
Lemoniada, ulotki i puszka
– Pan doktor powiedział, że operacja jest bardzo droga, kosztuje 2,5 tysiąca. Było mi bardzo przykro jak się o tym dowiedziałam, aż się popłakałam i nie wiedziałam co zrobić, więc jeszcze tego samego dnia zrobiłam lemoniadę i poszłam ją sprzedawać z Laurą.


Dziewczynki stały na ulicy z napojami od 12 do samego wieczora. Udało się uzbierać 200 zł. Mama Mai w rozmowie z MamaDu zdradziła, że jej córka od razu postanowiła oddać na operację wszystkie swoje oszczędności. Sama dołoży 1000 zł – obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim i nie otrzymuje całości wynagrodzenia.

Dzieci chciały też rozdawać ulotki lokalnego fitness klubu, jednak okazało się, że to zajęcie dla 16-latków. Ostatnią inicjatywą było zbieranie pieniędzy do puszek. – Moja mama stara się oszczędzać, ale wciąż nam brakuje – dodaje Maja.
arch. prywatne
Marzenia kontra rzeczywistość
Zbiórka nie jest prosta, w gruncie rzeczy to prawdziwa szkoła życia i zderzenie ze społeczną znieczulicą. Dziewczynki na co dzień spotykają się z przeróżnymi reakcjami ludzi na ich inicjatywę.

– Niektórzy mówią, że nie mają nic i odchodzą. Inni dają i mówią, że współczują. Ale na przykład jakaś pani z kiosku nie uwierzyła nam. Powiedziała, że dałaby nam, ale nie wierzy na słowo. Więc pokazałyśmy jej wyniki badań i wtedy ona nawet nie spojrzała na nie i dała nam 4 zł – opowiada Maja.
arch. prywatne
– Jeden pan sobie tak niby zażartował i chciał nam włożyć parasolkę do słoika – dodaje Julia, koleżanka Mai. Ponadto, wiele osób od razu wyraża zwątpienie, że chodzi o chorego psa. Nie dopytują. – Po prostu nie chcą słuchać tylko mówią "mhm, na pewno na psa" i odchodzą. Są też tacy, co mówią, że nie mają drobnych, a ja wtedy mówię, że jest zbiórka w internecie i można tam płacić karta, a oni i tak mówią, że nie mają drobnych... – opowiada z lekkim zdziwieniem Maja.

Tak czy inaczej Maja i jej koleżanki są bardzo szczęśliwe, że udaje im się stopniowo zapełniać "puszkę". Nie zmienia to jednak faktu, że czas leci, a do pełnej kwoty nadal sporo brakuje. Dlatego dziewczynka, jej mama i labrador Korba proszą o pomoc.

Maja zapewnia, że po operacji Korba będzie zdrowa. – Będzie musiała przejść krótką rehabilitację, ale da się to wyleczyć. Pan doktor mówi, że po operacji będzie wszystko dobrze. Jeśli ktoś z Was chciałby pomóc i wpłacić choć jedną złotówkę, to będę bardzo wdzięczna. Bardzo się o nią boję, bo może potem w życiu już nigdy nie chodzić.

Pieniądze na leczenie Korby można wpłacać przez portal zrzutka.pl.
arch. prywatne