"Mały, słodki piesek" to nie strona z fotkami zwierzaków. Za uroczą otoczką kryje się mocny przekaz

Katarzyna Chudzik
Kilka dni temu na Facebooku zauważyłam stronę o nazwie, która zaintryguje każdego millenialsa – "Mały, słodki piesek". Spodziewając się rozczulających zdjęć mopsów, buldożków francuskich i innych boston terrierów, kliknęłam. Moim oczom ukazał się obrazek z wiele mówiącym napisem – "Przyjęła zaproszenie na kawę po randce. Czego się spodziewała?".
Kobieta stojąca za "Małym, słodkim pieskiem" chce pozostać anonimowa Facebook.com
– Spodziewała się kawy. Nawet ja rozumiem, mały, słodki piesek. Akceptowanie zaproszeń na kawę nie jest przestępstwem. Gwałt jest – skomentował widniejący na uroczej ilustracji mały mops. Na kolejnym obrazku pojawia się pytanie pseudoretoryczne: "Była bardzo skąpo ubrana. Czego się spodziewała?", które również zostało skomentowane przez psa z płaską mordką. – Spodziewała się, że zmarznie. Nawet ja to rozumiem – mały, słodki piesek. Marznięcie może być nieprzyjemne, ale nie jest przestępstwem. Gwałt jest – napisał.


"Mały, słodki piesek" – jak sam pisze – ewidentnie wkurza się na kulturę gwałtu. Postanowiłam z nim porozmawiać i zapytać, czy sądzi, że jego obrazki dotrą do tych, którzy stygmatyzują ofiarę przemocy i próbują tłumaczyć przestępcę, czy może trafią wyłącznie do tych, którzy od dawna stuprocentowo się z nim zgadzają. Czy te obrazki nie infantylizują problemu? No i kim w ogóle śliczny mopsik jest?

Mały, słodki piesek
– Nie chcę, żeby było wiadomo, kto prowadzi tę stronę. Wiem, że dużo akcji poruszających temat stereotypów płciowych, jest ocenianych przez pryzmat ich twórców. Ocenia się stojącą za tym osobę, a nie treść, którą próbuje przekazać – mówi mi twórczyni "Małego, słodkiego pieska".

Jest nauczycielką akademicką, która prowadzi ze studentami zajęcia o przemocy domowej jako zjawisku społecznym. I na razie tyle może o sobie zdradzić.

Gwałciciel może być jednocześnie wspaniałym ojcem
Pomysł, żeby pokazać temat przemocy seksualnej od nieco innej strony – przełamując grozę, a wprowadzając humor – zakiełkował w jej głowie już dawno. Między innymi dlatego, że taka forma trafi do większej liczby odbiorców, a na figurę pieska połakomią się ludzie młodzi.

Nie ukrywa jednak, że wpływ na jej decyzję o stworzeniu postaci, miały ostatnie doniesienia medialne na temat domniemanego gwałtu popełnionego przez znanego piłkarza i męża zmarłej kilka lat temu popularnej aktorki.

Nie oskarża go, ale też nie broni – poza wypowiedziami medialnymi nie ma przecież wiedzy, co zaszło między nim a kobietą oskarżającą go o brutalny gwałt. Zauważa jednak, że w każdej głośnej sprawie o przemoc seksualną, pojawia się stado obrońców potencjalnego gwałciciela.

– Mówią, że jest wspaniałym ojcem, że jest troskliwy, czuły, nieśmiały. Ale gwałciciel to nie tylko narwany typ spod ciemnej gwiazdy. Może być jednocześnie najlepszym możliwym ojcem, wcale nie na pokaz, ale w relacji intymnej z różnych powodów przekroczyć granicę. Głosy obrońców, którzy nie byli świadkami sytuacji, tylko znają potencjalnego sprawcę przemocy z innych sytuacji życiowych, są nic niewarte. A wręcz mogą szkodzić i tworzyć nowe stereotypy – tłumaczy.

I dlatego, żeby tłumaczyć zagadnienia związane z przemocą seksualną, powstał "Mały, słodki piesek". Kiedy zaczął działać, okazało się, że mity, które narosły wokół przemocy seksualnej to studnia bez dna. Kobiety i dziewczyny zaczęły niemal masowo wysyłać pieskowi swoje spostrzeżenia i krzywdzące sformułowania, z którymi same się zetknęły.

Czy "Mały, słodki piesek" trafi tylko do przekonanych?
– Nikt nie chce być ofiarą przemocy seksualnej, to oczywiste. Dlatego być może tak wiele osób tłumaczy sobie, że ofiara źle się zachowała, że my na jej miejscu zachowałybyśmy się inaczej, a zatem uniknęłybyśmy przemocy – tłumaczy mi mopsik.

A przecież każdej z nas zdarza się założyć krótką sukienkę czy napić alkoholu. Piesek twierdzi, że to jest normalny tryb życia i choć oczywiście dobrze jest stosować środki ostrożności, to nie możemy unikać nazywania przestępstwa przestępstwem ani obwiniać ofiary – nawet jeśli stygmatyzujemy ją "tylko" poprzez nazywanie "głupią". To nie ona jest głupia, to on popełnił przestępstwo i powinien ponieść karę. To bezdyskusyjne.

– Na pewno najwięcej "lajków", póki co, otrzymałam od osób, które bezsprzecznie zgadzają się z moimi przekonaniami. Chciałabym jednak dotrzeć również do tych, którzy są "w połowie drogi". I do ofiar – żeby czuły, że otrzymują wsparcie. Choćby symboliczne i wirtualne – tłumaczy piesek.

I obiecuje, że będzie działał dalej. Warto go śledzić!