"Najniebezpieczniejszy dla kobiety jest jej własny dom". Wpis tej dziewczyny zmusza do refleksji

Katarzyna Chudzik
– Kiedy wychodziłam na spacer z psem po 22, to moja mama zawsze mówiła mi, że w ten sposób prowokuję los i proszę się o nieszczęście. Ostatnio wytłumaczyłam jej, że najniebezpieczniejszym miejscem dla kobiety jest jej własny dom oraz że kobiety najczęściej są mordowane i gwałcone przez swoich partnerów i byłych partnerów, więc jeżeli naprawdę zależy jej na moim bezpieczeństwie, to powinna mi odradzać wchodzenia w związki z mężczyznami – napisała na Instagramie Natalia, promotorka partii "Wiosna" założonej przez Roberta Biedronia.
"Prosi się o nieszczęście"? Pixabay.com
– Powinna mówić, że wychodzenie za mąż to prowokowanie losu i proszenie się o nieszczęście – dodała. Swoje słowa podparła raportem fundacji STER, z którego wynika, iż najczęstszym sprawcą gwałtu jest były (63,3 proc.) lub obecny partner (21,4 proc.). Poza tym – według zeszłorocznego raportu UNODC, aż połowa kobiet zabitych w 2017 roku zginęła we własnym domu.

– Na 87 tys. zamordowanych kobiet, w ok. 50 tys. przypadków zbrodni dopuścił się obecny lub były partner, albo inny członek rodziny. Kobiety doświadczają przemocy na ulicy naprawdę bardzo rzadko w porównaniu do tego, jak często doświadczają jej w domu. Tylko kilka procent gwałcicieli to osoby, których kobiety wcześniej nie znały – pisze Natalia.


Powiedz synowi, żeby nie gwałcił
Dziewczyna swoim postem chciała obnażyć fakt, że "bycie w związku z mężczyzną jest statystycznie bardziej niebezpieczne od wychodzenia z psem, gdy jest ciemno". Że pilnowanie drinka na imprezie jest rzeczą ważną, ale tak naprawdę przemoc czy gwałt w takiej sytuacji zdarza się rzadziej niż przemoc i gwałt w przestrzeni pozornie bezpiecznej, bo domowej.

Przesłanie wynurza się samo – "nie mów córce jak ma się ubierać, ucz syna, aby nie gwałcił". Bo tylko dzięki temu przemocy może być mniej.

Jej post uzyskał już ponad 1500 polubień i wiele pozytywnych komentarzy, choć w całej dyskusji wybijał się również post dziewczyny, która odebrała wpis jako "zniechęcający do związku". Tymczasem – i to jest raczej jasne – autorka chciała tylko wykazać absurd dawanych dziewczętom i kobietom rad, które w żaden sposób nie uchronią ich przed niebezpieczeństwem.