Im więcej się awanturujesz, tym lepiej. Po tragediach na SOR-ach powstał "dekalog pacjenta"

Katarzyna Chudzik
Kilka dni temu wstrząsnęła nami historia 39-latka, który – prawdopodobnie na skutek zaniedbań służby zdrowia – zmarł po 12 godzinach spędzonych na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Sosnowcu.
Mowa o pierwszej części poradnika jak przetrwać w szpitalu Agencja Gazeta
Emocjonalny wpis jego szwagierki na Facebooku udostępniło już ponad 90 tys. osób, a w sprawie toczy się śledztwo. Do redakcji Na:Temat zaczęły wpływać maile od osób, które również oskarżają SOR o zaniedbania.

Przerażonym i oburzonym pacjentom postanowił pomóc Piotr Piotrowski, szef Fundacji 1 czerwca, która walczy o prawa pacjenta. Kilka lat temu sam czekał na SOR-ze na ratunek i dziś twierdzi, że przeżył tylko dlatego, że wiedział, jak żądać pomocy. Sformułowanie "żądać" jest nieprzypadkowe, bo wyobrażenie, iż Szpitalny Oddział Ratunkowy jest miejscem dla każdego pacjenta bezpiecznym, bywa błędne.


Piotrowski stworzył dekalog pacjenta SOR-u. Zatytułował go dość dosadnie – "Jak przeżyć". Wymienia w nim kilka niezwykle ważnych punktów, które w mediach społecznościowych są pozytywnie komentowane i udostępniane przez samych lekarzy.

Towarzysz
– Weź ze sobą osobę, która nie boi się ludzi, która nie boi się pytać, która nie ufa i nie jest naiwna. Nie ufajcie do końca – nigdy nie wiecie, na kogo traficie. A bywa różnie… – pisze Piotrowski.

Potem zwraca się już do opiekuna. – Każą ci chorego zostawić za drzwiami? Zastanów się, czy jest to konieczne. Siedzisz tam za tymi magicznymi drzwiami, myślisz, że skoro osoba tam trafiła to już jest pod dobrą opieką, a może się okazać, że to nieprawda, bo za drzwiami jest kolejna poczekalnia – gdzie bliski przez następne godziny będzie czekał na swoją kolej – tłumaczy, podkreślając, że "druga osoba to podstawa".

Im bardziej pacjent (czy jego towarzysz) bardziej "awanturujący się", tym większa jest szansa na szybsze uzyskanie pomocy. Cichych i siedzących w kącie nikt nie zauważa. Każdy przecież "chciałby lekarza dla siebie", ten się zaś nie rozdwoi. I nie musi pamiętać każdego przypadku z osobna.

– Zwracając się [do lekarza] przypomnij mu kim jesteś, z czym masz problem i pytaj, jaki jest plan działania. Zapamiętaj co powie. Jeśli masz problem z pamięcią – nagrywaj – instruuje.

Diagnoza i wypis
Zaznacza, iż najważniejsze jest pierwsze badanie, podczas którego trzeba być rzeczowym i konkretnym.

Jeśli zostałeś wysłany na badania, wynik będzie za 5 minut lub 5 godzin. Zależy to od tego, jakie badanie ci zlecono, czy potrzebny jest opis lekarza specjalisty, jakim jesteś kolorem (zielony to pacjent, który "może poczekać", czerwony – zagrożenie życia), czy trafiłeś w weekend, o której godzinie, czy badanie jest na SOR, czy poza oddziałem…

Warto zapytać ile to może potrwać, bo wtedy wiesz ile mniej więcej będziesz czekać. Wyniki badań personel otrzyma poza tobą, więc jeśli różnica pomiędzy informacją a czasem oczekiwania jest duża warto dopytać – bo może wyniki leżą i czekają – tłumaczy.

– Nie ciesz się, jeśli zostaniesz wypisany do domu. To wcale nie musi oznaczać, że jesteś zdrowy – to może oznaczać tyle, że nie ma miejsca na oddziałach, a ty nie umrzesz w ciągu najbliższej doby… tego jednak w dokumentacji nie znajdziesz – ostrzega prezes fundacji. Dodaje, że każdy ma prawo poprosić o drugą diagnozę.

– Jeśli odmówią, żądaj odmowy na piśmie i wpisu do dokumentacji. Zbieraj informacje, pytaj o nazwiska, wiedz z kim masz do czynienia, nie poddawaj się. Czasem tak niewiele trzeba, aby się uratować lub umrzeć – kwituje, zaznaczając, że pytający bywa "niewygodny". Kiedy jednak chodzi o zdrowie nasze lub kogoś bliskiego, zdecydowanie warto wyjść ze strefy komfortu.

Cały poradnik "Jak przeżyć na SOR-ze" dostępny jest tutaj.