"Musiał się jakiś ciepły napatoczyć". Starszy mężczyzna zaatakował 13-latka z powodu czapki

Katarzyna Chudzik
– Jestem roztrzęsiona. Postanowiłam podzielić się swoją refleksją z innymi mamami, bo wniosek, który przyszedł mi wczoraj do głowy, wydaje mi się dość rewolucyjny – pisze do naszej redakcji pani Milena, mama 13-letniego Janka.
18.03 w Warszawie odbyła się demonstracja przeciw Deklaracji LGBT+ Agencja Gazeta
Pani Milena szła z synem do kina, obok którego znajduje się Urząd Miasta. Zobaczyli pod nim pikietujących ludzi, przystanęli więc, żeby zobaczyć, co się dzieje. Uczestnicy zgromadzeni na placu Bankowym mieli na kurtkach i transparentach hasła: "Wara od naszych dzieci". Sprzeciwiali się podpisaniu warszawskiej Deklaracji LGBT+.

"A kto chodzi w różowej czapce, mężczyzna?"
– Nagle przed moim synem pojawił się starszy mężczyzna, po 60-tce. – A ty co, przyszedłeś mącić? Do szkoły, a nie promować tęczowych! Przyszliśmy tu bronić polskich wartości, to się musiał jakiś ciepły napatoczyć, a potem będzie narzekał, że jest prześladowany! Bój się Boga! – krzyczał.


Janek zdębiał, nie wiedział, gdzie oczy podziać. Ja też nie wiedziałam, dlaczego moje dziecko zostało uznane za geja. Gdyby był, nie zrobiłoby mi to różnicy, ale słyszeć takie osądy totalnie bezpodstawnie? Zareagowałam od razu. Ostrzegłam, żeby liczył się ze słowami, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała, dlaczego w ogóle uznał, że 13-latek musi być gejem. – A kto chodzi w różowej czapce, MĘŻCZYZNA? Z daleka widać, że gej! – krzyknął mężczyzna.

Mnie zamroziło serce i mózg, nie wiedziałam, jak się zachować. To było tak absurdalne, że chciałam uciec – ale z drugiej strony, jaki to byłby przykład dla syna? Na szczęście moje dziecko było odważniejsze niż ja. Choć roztropnym nie można go nazwać.

– Yyy, ale ja jestem heteroseksualny, to tylko czapka – wydukał. Już się przeżegnałam w duchu. I miałam rację, bo facet zaczął wykrzykiwać, że jego to nie obchodzi, że mój syn sypia ze zwierzętami. Miałam wrażenie, że nie zrozumiał słowa "heteroseksualny".

Obok nas młoda para dyskutowała ze starszymi paniami. – A nie przyszło pani do głowy, że to można leczyć? – pytała zafrasowana 60-latka. – Były już takie pomysły i nic dobrego z tego nie wyszło. Już dawno wiadomo, że homoseksualizm to nie choroba – odpowiadała jej ze stoickim spokojem młoda dziewczyna. – Ale może można by spróbować jeszcze raz? – nie ustawała kobieta.

Starszy facet odwrócił od nas swoją uwagę, kiedy usłyszał, jak inny mężczyzna pyta jego partnerki, czy przeczytała Kartę LGBT+. – A Ty przeczytałaś? Ty w ogóle umiesz czytać? – zaczął krzyczeć mężczyzna.

"Czułem się zaszczuty"
Pani Milena z Jankiem wykorzystali ten moment na wycofanie się i ruszenie w kierunku kina. Nie widzieli pola do dyskusji. Nasza czytelniczka zastanawiała się, co powiedzieć. Miała pustkę w głowie, na szczęście jednak syn ją uprzedził.

– Mamo... ja już nigdy nie nazwę nikogo peda*em. Czułem się zaszczuty. Oni mają przewalone – stwierdził mój syn, a ja spuchłam z dumy – pisze Milena. – Dlatego drogie mamy, wiedzcie, że warto chodzić na manifestacje i pikiety z dziećmi. U nas to był przypadek, ale mój syn wyniósł z tego więcej niż ze wszystkich lekcji tolerancji świata – kwituje.