Głodne dziecko prosi o pomoc – co robisz? Eksperyment pokazał prawdziwe oblicze Polaków

Alicja Cembrowska
Podchodzi do was na ulicy dziecko i prosi o jedzenie. Mówi, że jest głodne, nie ma pieniędzy, a mama wraca do domu pijana. Co robicie? Okazuje się, że nie dla każdego odpowiedź jest jednoznaczna.
Niektórzy przechodnie chętnie kupowali chłopcu jedzenie, inni byli dla niego opryskliwi i nieuprzejmi Zrzut z ekranu/YouTube?LucasTV
Głodne dziecko prosi o jedzenie
Rodzice nauczyli mnie, że jeżeli mam wątpliwość, czy dawać komuś pieniądze, zawsze mogę zaproponować kupno jedzenia. Innych nie stać nawet na bułkę, a kilka złotych nie nadszarpnie mojego budżetu tak, żebym nie mogła pomóc. Dlatego reakcje niektórych przechodniów, w eksperymencie, który przeprowadził youtuber prowadzący kanał "LukasTV" były dla mnie niemiłym zaskoczeniem.

Jak jeszcze jestem w stanie zrozumieć tok rozumowania osób, które odmawiają pieniędzy dorosłym (bo może chce na alkohol, może kłamie, może naciąga). Ale dziecku? W filmie chłopiec podchodzi do przechodniów na chodniku i mówi, że jest głodny, nie ma taty, a mama dużo pracuje, a do domu wraca pijana. Nie prosi o pieniądze, a o jedzenie.


Dwie reakcje
"Mama 500+ nie dostaje?", "Nie mam pieniędzy, kartą się płaci", "A daj mi spokój dziecko z jedzeniem", "Co ty domu nie masz?", "Pie***l się cw***lu". Takie odpowiedzi usłyszał chłopiec od kilku osób. Jedni tłumaczyli, że nie mają gotówki, inni byli tak zabiegani, że nawet się nie zatrzymali.

Na szczęście na nagraniu widzimy również dorosłych, którzy porozmawiali z chłopcem, zapytali o jego sytuację. Ktoś dał pieniądze, ktoś zaprosił do sklepu, by dziecko samo wybrało, co chce zjeść.
Oczywiście nikt nikomu nie narzuca, komu i w jaki sposób ma pomagać. Jednak niektóre reakcje są po prostu skandaliczne. To dziecko. Nie ono jest winne, że rodzice nie zapewniają mu prawidłowej opieki. Żyjemy w społeczeństwie, więc powinniśmy reagować na przemoc w przestrzeni publicznej, pomagać biedniejszym – w takim stopniu, w jakim możemy.

Później łatwo pisać w internetowych dyskusjach, że "świat schodzi na psy" czy załamywać ręce nad kondycją ludzkości. Jednak to nie ze światem coś się dzieje, a z ludźmi. Tylko od nas zależy, czy dołączymy do grupy, która sprawia, że nasze otoczenie będzie bardziej przyjazne i empatyczne, czy tej, która powoduje, że łatwiej uwierzyć nam, że faktycznie "coś złego dzieje się z tym światem".