"Bez Romów, Ukraińców i patologii dziecięcej". Tym postem matka z Wrocławia upokorzyła masę ludzi

Katarzyna Chudzik
Stojący na straży przestrzegania praw mniejszości Ośrodek Monitorowania Treści Rasistowskich i Ksenofobicznych opublikował na Facebooku screena posta z grupy zrzeszającej wrocławian. – Dzień dobry mamusie, jaką szkołę podstawową polecacie we Wrocławiu Śródmieście? (Bez Romów, Ukraińców i patologii dziecięcej) – napisała na ścianie grupy jedna z jej członkiń.
Mama kilkulatka popisała się wyjątkowym brakiem wrażliwości. I rasizmem w czystej postaci 123rf.com
Przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Treści Rasistowskich i Ksenofobicznych obszernie skomentowali incydent. – Czy ta matka kierowała się choć odrobiną empatii? Czy pomyślała, jak poczują się matki tych "gorszych" dzieci, gdy coś takiego przeczytają? Czy wie, jak czują się często w polskich szkołach dzieci nienależące do wzorca odpowiedniego dla takich "elit"? – napisali na Facebooku. Przypomnieli też, że nauczyciele i koledzy o uczniach z Ukrainy wypowiadają się pozytywnie. Mówią, że to "pilni uczniowie, grzeczni, zdyscyplinowani". Mimo to, wciąż trafiają do nich sygnały o pobiciach i wyzwiskach kierowanych w stronę ukraińskich dzieci.


Matki dzieci, których ojcowie nie pochodzą z Polski, skarżą się, że ich synowie codziennie są wyzywani (np. od brudasów, ciapatych, czarnuchów czy brudasów). Niektórym z nim Ośrodek aktywnie pomaga w sprawach sądowych.

– Skąd dzieci biorą takie wzorce? Czy aby nie od rodziców? – pytają retorycznie jego przedstawiciele.

Córka zaczęła się wstydzić taty z Hiszpanii
Internauci pod wpisem zaczęli opisywać również swoje doświadczenia. – Wczoraj jeden chłopczyk w grupie córki w przedszkolu (lat 5) po zajęciach na temat kontynentów powiedział mojej córce, że lepsi są tatusiowie z Polski. Moje dziecko nie rozumiało dlaczego, ale wzbudziło to w niej zupełnie niedorzeczne poczucie wstydu.

W szatni jak rozmawiała z tatą po hiszpańsku, a inne dziecko z ciekawością zapytało mamy, jaki to język, jej się to przypomniało i córka się ZAWSTYDZIŁA. Przestała rozmawiać z tatą i powiedziała mu, że wolałaby, żeby był z Polski. Wystarczył jeden komentarz głupiego dzieciaka – napisała jedna z mam. Znalazła jednak rozwiązanie; postanowiła zaspokoić ciekawość dzieci z przedszkolnej grupy jej córki.

– Chętnie poopowiadam dzieciom o kraju męża, ubiorę córkę w tradycyjny strój i namówię rodziców z innych krajów, aby zrobili to samo – napisała, podkreślając, że w grupie jest ok. 30 proc. dzieci z innych nacji.

To, że taka metoda działa – bo nie tylko zapobiega rasizmowi i ksenofobii, ale również sprawia, że dzieci stają się bardziej ciekawe świata i nabywają nowe umiejętności – udowadnia przykład kolejnej komentatorki.

– Moje dziecko chodzi do szkoły z różnymi nacjami. Biegle mówi w języku polskim i angielskim, a zaczyna w rosyjskim. Do tego obowiązkowo francuski. Często opowiada, jak inne dzieci obchodzą np. swoje święta. Mimo że chodzi do szkoły katolickiej, są w niej dzieci różnych narodowości i kolorów, nie ma podziału na lepsze i gorsze – napisała, przyznając, że nie jest to niestety szkoła polska.

"Mam prawo mieć swoje kryteria"
Niestety nawet na profilu Ośrodka Monitorowania Treści Rasistowskich i Ksenofobicznych, skierowanym przecież głównie do osób uwrażliwionych na rasizm, pojawiały się komentarze, wykazujące zrozumienie dla mamy, która szukała szkoły bez "Romów, Ukraińców i dziecięcej patologii".

– Chyba każdy rodzic ma prawo wybrać szkołę jaką chce dla swojego dziecka, wolną od przemocy i obcokrajowców! – zaapelował jeden ze śledzących stronę mężczyzn. Jego zdaniem każdy ma prawo do "strachu przed obcokrajowcami", i "nikt nie powinien go do niczego zmuszać". Stawia bowiem na równi poziom edukacji w danej placówce, jakość zajęć pozalekcyjnych, liczbę dzieci w klasie czy misję szkoły na równi z narodowością. I uważa, że nie jest to rasizm.

Wygląda więc na to, że Ośrodek Monitorowania Treści Rasistowskich i Ksenofobicznych ma jeszcze wiele do zrobienia.