Wyrzucił 10-latka z autobusu. Absurdalna wymówka kierowcy zmusiła dziecko do stania na mrozie

Redakcja MamaDu
Najprawdopodobniej, każdy z nas był chyba świadkiem dziwnych sytuacji w przestrzeni publicznej – w metrze, w tramwaju, w autobusie. Wypraszany rowerzysta z autobusu, nawet gdy pada śnieg czy deszcz to dzisiaj "norma", ale wyproszenie dziecka, 10-letniego chłopca z powodu butów brudnych w śniegu ciężko zaakceptować i przemilczeć. Zabrakło kierowcy empatii, zdrowego rozsądku czy może postanowił stworzyć nowe zasady? Oburzenia nie kryją rodzice.
Na szczęście ojciec chłopca zareagował. 123rf.com
Marzł i czekał
Kierowca miejskiego autobusu wygonił z pojazdu 10-letniego chłopca, bo uznał, że... dziecko ma za dużo śniegu na ubraniu. Chłopiec musiał czekać kilkadziesiąt minut na mrozie na następny kurs. – Zachowanie kierowcy było naganne – przyznaje rzeczniczka MPK Lublin. – A co, jeśli coś by się stało mojemu synowi? – oburza się ojciec.

O zdarzeniu Dziennik Wschodni poinformował ojciec chłopca. – Mój syn wracał do domu ze szkoły – relacjonuje pan Mariusz. 10-latek miał jechać miejskim autobusem linii 16 z przystanku początkowego na ul. Wygodnej położonego na granicy Lublina. Nie odjechał, bo kierowca wyprosił go z pojazdu.


W fatalnej historii bulwersuje kilka faktów. Jednym z nich jest powód wyrzucenia chłopca. – Wygonił mojego syna, bo stwierdził, że ma za dużo śniegu na ubraniu – skarży się oburzony ojciec. – Syn najprawdopodobniej się przewrócił, bo wracał razem z kolegami, pewnie go któryś popchnął dla zabawy, a było ślisko. Jego koledzy odjechali autobusem w kierunku Dominowa, on został sam.

Są dowody!
Wszystko zarejestrowały kamery zamontowane w pojeździe. – Zapis z monitoringu potwierdza, że kierowca nie wpuścił chłopca do autobusu – przyznaje Weronika Opasiak, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, spółki wykonującej kursy na linii 16. – Dziecko faktycznie było ośnieżone, ale zachowanie naszego kierowcy było naganne i niezrozumiałe. Nie poprosił chłopca, by ten pozbył się śniegu z ubrania.

– Może on nigdy nie był dzieckiem? – komentuje zachowanie kierowcy oburzony ojciec. Jego syn wyproszony z autobusu musiał czekać na następny kurs prawie 50 minut. – Syn czekał na przystanku na następny autobus, którym przyjechał przemarznięty. A co, jeśli coś by mu się stało? Nic z tym nie mogłem zrobić, bo pracuję w Norwegii, a żona była w pracy do godz. 15.30. Prawie codziennie po syna przychodzi babcia, tego dnia źle się poczuła i Michał wracał sam, co nie jest zbyt niebezpieczne.

Zachowanie kierowcy pod lupę wziął Zarząd Transportu Miejskiego, do którego oficjalną skargę złożył ojciec chłopca. – Niezależnie od ustaleń MPK w tej sprawie, wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające, poprzez zabezpieczenie monitoringu w celu weryfikacji zdarzenia i udzielenia bezpośredniej odpowiedzi opiekunowi dziecka – przekazuje Dziennikowi Justyna Góźdź z lubelskiego ZTM.

Mimo skandalicznego zachowania kierowcy, MPK nie zdecydowało się na jego zwolnienie z pracy. – Została z nim przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca – informuje Opasiak. –
Kierowca otrzyma upomnienie i zostanie pozbawiony premii motywacyjnej za styczeń. Czy to będzie wystarczająca lekcja pokory i empatii dla mężczyzny? Oby!

Byliście świadkami sytuacji, w których nie mogliście uwierzyć, że osoba jest wyproszona z transportu miejskiego?
Źródło: dziennikwschodni.pl