To już co piąte dziecko, a tylko 20 miejsc na oddziale. Psychiatria dziecięca w Polsce to tonący statek

Alicja Cembrowska
Od kilku miesięcy eksperci alarmują o fatalnym stanie polskich oddziałów psychiatrii dziecięcej. Sytuacja jest coraz gorsza. Nie ma pieniędzy, nie ma kadry, jest za to coraz więcej najmłodszych, którzy wymagają pomocy. Szacuje, że co piąte dziecko w naszym kraju może mieć zaburzenia psychiczne.
Szpital Psychiatryczny w Łodzi. Psychiatrię dziecięcą czeka zapaść. Na oddziałach nie ma miejsc dla nowych pacjentów Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Gazeta
Co piąte dziecko z zaburzeniami
Jest się czym niepokoić. Równolegle do coraz to nowych doniesień o pogarszającej się kondycji psychicznej polskich dzieci, czytamy o zapaści w psychiatrii. Zaledwie kilka dni temu media informowały o zamknięciu dziecięcego oddziały psychiatrii w Józefowie pod Warszawą. Trwa ewakuacja pacjentów. Powodem jest brak kadry. Jak podaje TVN24, obecnie w Polsce jest zaledwie 416 specjalistów z psychiatrii dziecięcej, a Izba lekarska zapotrzebowanie określa na trzy razy większe.

Po zamknięciu oddziału w Józefowie na całym Mazowszu i Podlasiu jest jedynie 20 miejsc dla dzieci, a szacuje się, że już nawet co piąte może mieć problemy lub zaburzenia psychiczne. – W tej chwili wypisujemy do domów te dzieci, które są gotowe do wypisania. Natomiast osoby, które muszą jeszcze przebywać, wypisujemy do innych szpitali – poinformował Michał Stelmański, prezes zarządu Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii.


Trudne warunki pracy
Dyrektorka szpitala, Zofia Łysiak dodała, że trudno się dziwić, że lekarze odchodzą ze szpitali, bo "po jakimś czasie się wypalają". Jest to bardzo obciążająca i trudna praca, dlatego po rezygnacji trzech lekarek z oddziału w Józefowie, nie ma chętnych na ich miejsce. I nie jest to jedynie problem lokalny. Lekarzy psychiatrów dzieci i młodzieży w skali kraju jest bardzo mało.

– Sam chciałem być psychiatrą, jak szedłem na studia. A potem, gdy zobaczyłem, jak wyglądają oddziały psychiatryczne, to zrezygnowałem – przyznał w rozmowie z TVN24 Jarosław Biliński, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie i dodał, że "odrapane ściany i pękające sufity" w leczeniu nie pomagają.

Ministerstwo zdrowia problem widzi, nie ma jednak pomysłu jak go rozwiązać. A dane są zatrważające. W tym momencie na Mazowsze i Podlasie, czyli na 6,5 mln ludzi przypada jeden czynny oddział psychiatrii dziecięcej w szpitalu klinicznym w Warszawie. Dzieci leżą na dostawionych łóżkach, na korytarzach, ponieważ pacjentów wciąż przybywa. Problem dotyczy całego kraju, dlatego wymagane są rozwiązania systemowe.

Rozwiązanie potrzebne na wczoraj
Nad kompleksowanymi zmianami pracuje zespół ludzi powołany przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Nie ma jednak informacji o tym, kiedy ewentualne zmiany miałoby zostać wprowadzone. A to jest potrzebne jak najszybciej. Według danych w Polsce jest dwa razy więcej samobójstw niż ofiar wypadków samochodowych. Niestety coraz częściej media donoszą o dzieciach, które decydują się na taki krok.

– Powszechnie dostępna elektronika, dopalacze, to wszystko powoduje, że zapotrzebowanie na tego typu świadczenia medyczne będzie cały czas rosło – powiedział Michał Stelmański, prezes zarządu Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii.
Źródło: TVN24