Absurdalna odpowiedź spółki Metro Warszawskie w sprawie wind. Tak miasto dyskryminuje matki
Co ma zrobić matka z dzieckiem w wózku, która potrzebuje skorzystać z metra, lecz winda na stacji nie działa? Zdaniem spółki Metro Warszawskie, powinna wcześniej dowiedzieć się, czy winda na stacji, na którą się wybiera, jest sprawna... Brzmi jak absurd? To miejska rzeczywistość.
Zgłoszenie awarii okazało się niemożliwe, ponieważ infolinia była już nieczynna (było po godz. 18.00). Przez 30 minut z windy potrzebowało skorzystać około 5 osób – w tym dwie matki z dziećmi w wózkach.
Z bezradności pani Agnieszka postanowiła zgłosić sprawę na policję – funkcjonariusze poinformowali dyżurnego ze stacji Pole Mokotowskie. To on ostatecznie pomógł kobiecie.
Takie sytuacje z pewnością nie są incydentalne – windy i schody ruchome ulegają awarii i miasto powinno być przygotowane na natychmiastową pomoc tym, którzy bez tego typu udogodnień nie są w stanie podróżować po mieście. A najczęściej są to właśnie rodzice z małymi dziećmi.
Dlatego Fundacja "Rodzic w mieście" wystosowała petycję do spółki Metro Warszawskie z prośbą o wyjście naprzeciw potrzebom mieszkańców Warszawy, mianowicie "zamieszczenie numeru telefonu do dyżurnego ruchu danej stacji na drzwiach windy do metra, aby w razie awarii osoby z wózkami dziecięcymi, które nie mają jak skorzystać z innej formy komunikacji, mogły zadzwonić z prośbą o pomoc ze zniesieniem wózka".
Pod petycją podpisało się 400 osób. Teraz autorzy doczekali się odpowiedzi.
Najprostsze rozwiązanie, jakie się narzuca to pomoc dyżurnego, który jest na każdej stacji metra. Dlaczego zatem spółka nie przychyliła się do pomysłu fundacji? To pozostaje tajemnicą, tym bardziej że zdaniem fundacji "Rodzic w mieście" to byłby koszt ok. 50 zł na całą Warszawę. Ale jest nadzieja! W poście na Facebooku fundacja zapowiada dalszą walkę o bezpieczeństwo rodziców z dziećmi w metrze. Trzymamy kciuki!