"Teraz można przyczepić się do wszystkiego". Miała być miła akcja sąsiedzka, wyszło jak zawsze

Alicja Cembrowska
Wystaw na klatę to, czego nie potrzebujesz. Podziel się drobnymi przedmiotami, jedzeniem, książkami, oddaj roślinę. Fajna akcja? Niby tak, ale uświadamia również, że żyjemy w czasach, w których można przyczepić się do wszystkiego.
Zostawianie drobnych przedmiotów, które ktoś może wziąć, to zaśmiecanie klatki w bloku? 123RF.com/rognar
Bo teraz to nikt nie zna swojego sąsiada
Gdy rozmawiam ze znajomymi, którzy nie mieszkają w Warszawie, to często słyszę, że w dużym mieście nikt się nie zna. Sąsiedzi zmieniają się, co kilka miesięcy, więc nawet nie ma sensu zaprzątać sobie głowy informacją, kto mieszka drzwi obok.

Na pewno jest w tym trochę prawdy, jednak, co należy podkreślić, budowanie relacji wymaga inicjatywy z dwóch stron. Jeżeli zatem nie odpowiadasz na życzliwe "dzień dobry", przemykasz jak cień, a to, kto mieszka z tobą w jednym bloku, jest nieistotnym elementem codzienności, to... nie dziw się, że mieszkając z innymi, tak naprawdę mieszkasz sam.


Chyba dlatego nawet uprzejme inicjatywy w oczach takich osób jawią się jako zjawisko negatywne. Nie znam Jakuba, a na jego wpis na Facebooku trafiłam przypadkowo. Zobaczyłam i pomyślałam: "Hej, to fajne!". Ludzie często pytają, gdzie można oddać ubrania czy książki w ilościach hurtowych, ale co można zrobić, gdy niepotrzebny nam jest niewielki przedmiot, puszka z rybą czy filiżanka?

– U nas w bloku jest taki klawy zwyczaj. Na parapecie na parterze sąsiedzi zostawiają rzeczy, które są im niepotrzebne. Mamy stąd w domu dwa całkiem dobre garnuszki i kilka książek, a dzisiaj oddaliśmy herbatki będące nietrafionym zakupem i filiżankę, z której nikt nigdy się nie napił. Róbcie tak w swoich blokach – oszczędnie napisał Jakub. W komentarzach sporo osób napisało, że to świetna myśl i wprowadzą takie zwyczaje w swoich domach. Ja również pomyślałam o akcji pozytywnie, ponieważ sporadycznie na parapecie w moim bloku pojawiają się kwiatki, książki czy tak zwane "pierdółki", które ktoś może sobie zabrać. Spotkałam się z czymś podobnym w kilku warszawskich lokalizacjach. Sama należę do ochockiej grupy, w której mieszkańcy dzielnicy najczęściej za darmo oddają akcesoria dla dzieci czy ubrania.

– Na Mokotowie jest taka grupa sąsiedzka facebookowa. Ludzie się wymieniają rzeczami np. za awokado. Awokado jest częstą walutą. Choć ja kupiłam taki mały ręczny odkurzacz za Prosecco – czytamy w jednym komentarzu.

To zaśmiecanie!
Pomysł jednak nie wszystkim się spodobał. – U mnie w bloku jest taki zwyczaj, że jeden donosi na drugiego – czytamy w jednym komentarzu. – Taka zwykła sąsiedzka pomoc w takiej formie może się skończyć nagana ze strony administracji bądź kłótnia z sąsiadem za zaśmiecanie klatki... A nawet mandatem – strofuje kolejny internauta.

Inni zwrócili natomiast uwagę, że zostawianie książek na specjalnej półce czy ubrań na przygotowanych wieszakach jest w porządku, ale podrzucanie żywności na parapet równa się z obecnością szczurów i smrodu, a także jest niehigieniczne. – Zamiast oddać biednym, to zaśmiecajmy klatki, co jest karalne. Głupota do kwadratu.

Od razu pomyślałam, że obecnie można się przyczepić do wszystkiego, ale często nie jest to spowodowane po prostu złymi chęciami. Chyba przyzwyczailiśmy się, że nasz świat to normy, nakazy, zakazy, że za wszystko może spotkać nas kara, wszystko może mieć negatywny skutek. Coraz mniej miejsca zostawiamy na zwyczajnie miłe gesty, drobną pomoc, uprzejmości i dobre uczynki.

Podoba wam się pomysł Jakuba? W waszych blokach mieszkańcy zostawiają niepotrzebne przedmioty? To zaśmiecanie czy miły gest?
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@mamadu.pl