"Nie truj dupy o brudne gacie, kochaj nawet, jeśli jara szlugi". List nauczyciela ma otwierać oczy

Katarzyna Chudzik
Traktujesz swoje dziecko jak człowieka z całym spektrum uczuć i obaw, czy może jak żołnierzyka, który musi maszerować ramię w ramię z szarym, szkolnym tłumem? A może wydaje się, że tylko "dbasz o jego przyszłość"? Koniecznie przeczytaj list anglisty, którym zachwycili się internauci.
Dzieci są przede wszystkim ludźmi, dopiero w drugiej kolejności uczniami 123rf.com
Krystian Ostrowski jest anglistą, któremu marzy się, żeby szkoła była dla nastolatków nieco przyjaźniejszym miejscem. Niedawno wystosował nawet list do nauczyciela, który wielu poruszył i równie wielu oburzył.

Nie wszyscy mieli jednak okazji przeczytać drugiego listu, który umieścił na swoim facebookowym profilu "School Sucks". A zdecydowanie powinien zrobić to każdy rodzic, zwłaszcza ten, który ma dziecko w wieku szkolnym. – Codziennie moi uczniowie przynoszą mi swoje historie, z których wynika, że rodzic traktuje swoje dziecko jak ucznia, a ewentualnie potem jako człowieka. 'Jestem warty dla taty tyle, ile wynosi moja średnia' - powiedział mi Filip. To straszne – mówi mi pan Krystian. To dlatego postanowił napisać list. List, który ma moc, bo nie dalej jak kilka godzin temu otrzymał wiadomość: 'Poryczałam się. Ten tekst dał mi wiele do myślenia. Dziękuję.'


– No i o to chodzi, żeby zmieniał serca. Prowokował do myślenia. Dlatego chyba to napisałem – mówi anglista.

"Raczej niczego w życiu nie osiągnie, bo jest leniem śmierdzącym"
Swój list pan Krystian zaczyna od tego, że jeśli masz (drogi rodzicu) dziecko, to masz przecież wyjątkowe szczęście. Jeśli dodatkowo owo dziecko jest wystarczająco zdrowe, żeby chodzić codziennie do szkoły, szczęście jest podwójne.

Tylko że wielu z nas tego nie zauważa, dostrzega za to problemy i uważa, że osią, wokół której nastolatek powinien się obracać, jest tylko szkoła. A jej zaniedbywanie uważa za młodzieńczą fanaberię, której gorzko może w przyszłości pożałować.

– Twoje dziecko to człowiek, nie uczeń. Tak jak Ty jesteś człowiekiem, nie pracownikiem, mimo że musisz chodzić do pracy. Też wolisz, gdy inni traktują Cię najpierw jako człowieka, który ma życie, zainteresowania, poglądy, ulubiony sport. Czy przyszło Ci do głowy, że Twoje dziecko staje się dorosłym człowiekiem, przechodzi milion zmian biologicznych i psychicznych, poznaje świat, życie i często nie wie, o co w tym wszystkim chodzi?

Nie rozumie, dlaczego rzuciła go dziewczyna, której wczoraj powiedział, że ją kocha. Nie rozumie, dlaczego ten chłopak, z którym była na imprezie, nie odpowiada na jej wiadomości. Nie rozumie, dlaczego pani od matmy pieprzy ciągle o tych funkcjach, podczas gdy jego ulubiony zespół wydał właśnie nową płytę. Nie rozumie, dlaczego musi wrócić do domu po szkole o czwartej po południu i zamiast odpocząć po tych serio ciężkich godzinach, w czasie których zdążył usłyszeć, że raczej niczego w życiu nie osiągnie, bo jest leniem śmierdzącym i nic nie robi, musi zjeść obiad i zapier*zielać z pracą domową tak, aby przygotować się na kolejny cudowny dzień w szkole – pisze pan Krystian.

I oczywiście nie oznacza to, że powinniśmy pozwolić dziecku zignorować naukę. Można jednak chociaż się postarać, żeby szkoła nie była jedynym i najważniejszym tematem rozmów. Można dać mu odetchnąć, bo tak jak my chcemy oderwać się od (co najmniej) 8 godzin spędzonych w pracy, tak ono chciałoby czasem zająć się czymś innym. Porozmawiać o tym, co naprawdę je interesuje.

"Dostałeś jakieś oceny?"
– Dlaczego wróciwszy do domu: do swojej życiowej oazy, do schronienia, do miejsca pełnego miłości i ciepła, od drzwi słyszy: ‘Co było w szkole? Dostałeś jakieś oceny?’, gdy jedyną rzeczą, o której wtedy marzy, jest, by o tej cholernej szkole choć na chwilę zapomnieć. Jeśli ma szczęście zjeść obiad z rodzicami, usłyszy za chwilę, że niczego nie osiągnie, bo jest śmierdzącym leniem i że Ty w jego wieku byłeś inny. (Nawet jeśli byłeś, to Twoje dziecko nie jest Tobą). Hej, czy to nie właśnie to usłyszał jakiś czas temu w szkole? I w domu to samo? Serio? Nawet tu nie może odpocząć czy znaleźć odrobiny zrozumienia i wsparcia? – pisze, potęgując u wielu rodziców wyrzuty sumienia.

I dolewa oliwy do ognia: – czy po to stałeś się rodzicem, urodziłeś tego człowieka lub brałeś udział w tym cudzie życia, by teraz odgrywać rolę policjanta, wroga, detektywa? Czy po to umierałeś z radości, gdy Twoje dziecko stawiało pierwsze kroki, uczyło się pierwszych słów? Czy po to wzruszyłeś się, gdy po raz pierwszy powiedziało do Ciebie: ‘Mamo’, ‘Tato’? Gdy powiedziało Ci, że Cię kocha i rysowało obrazki w przedszkolu? – pyta.

"Nawet jeśli jara szlugi"
Sugeruje, żeby wesprzeć dziecko w okresie dojrzewania i nie "truć dupy o gacie pod łóżkiem". Nie obniżać mu, i tak już niskiej, samooceny.

– Powiesz, że jest Ci trudno, bo musisz ciężko pracować, by ten g*wniarz miał wszystko, czego potrzeba. Pamiętaj, że to Ty prawdopodobnie chciałeś być jego rodzicem i Ty prawdopodobnie chciałeś przekazać mu życie. To Ty jesteś starszy i mądrzejszy (to pierwsze na pewno). Może wszystkim, czego on potrzebuje, jest twoja miłość i to, byś go czasem przytulił i powiedział, że go kochasz? (....)

Nie ma takiego drugiego dziecka na całym świecie. Nawet jeśli ma średnią 2,0. Nawet jeśli ma ciągle brudne gacie pod łóżkiem. Nawet jeśli nie jest takie, jakie Ty chciałbyś, by było i może nigdy nie będzie. Nawet jeśli przeklina. Nawet jeśli jara szlugi. Nawet jeśli nie spełnia Twoich oczekiwań. Doceniaj, zamiast oceniać. Wspieraj, motywuj, pomagaj. A przede wszystkim kochaj. Dzisiaj. Jutro może już być za późno – pisze pan Krystian.

Reakcje na jego list nie zaskakują. Większość rodziców jest bowiem poruszonych; niektórzy przyznają się do popełnionych błędów i obiecują, że teraz "będą już inni". Warto więc, żeby świat się o przemyśleniach Krystiana Ostrowskiego dowiedział – i już niedługo tak się stanie.

– Taki mam teraz cel: dotrzeć do wszystkich (sic!) w kraju z tym przekazem. Za kilka miesięcy wydaję książkę "School Sucks - czy szkoła musi być do dupy"– mówi nauczyciel. A nam nie pozostaje nic, jak tylko czekać.