"Działa destrukcyjnie na dziecko". Reklama T-Mobile krzywdzi, a nie przypomina o świątecznym cudzie

Wiktoria Dróżka
To chyba jedna z najgorszych świątecznych wizji w tym roku. Powodów, dla których reklama ta będzie w moim świątecznym rankingu na szarym końcu, jest naprawdę sporo. Smutne realia rodziny przedstawione w reklamie T-Mobile przykuły uwagę również psychologów. Widzieliście już bożonarodzeniową kampanię marketingową T-Mobile?
Świąteczna reklama T-Mobile. T-Mobile/YouTube screen
Reklama T-Mobile o świętach zasmuca
2 tygodnie temu ukazała się reklama T-Mobile pod hasłem "Spełniaj marzenia z najlepszą siecią". Jak tylko ją zobaczyłam, miałam mieszane uczucia. Przed szybką oceną się postanowiłam się jednak powstrzymać. W rozmowie ze znajomymi okazało się jednak, że nie tylko ja o reklamie mam złe zdanie. Wystarczy dokładniej się przyjrzeć, by odczytać jej smutny przekaz. Negatywne oceny wypływają również z komentarzy internautów. Co twórcy chcieli w niej przekazać oprócz "magicznego"działania telefonu? Mam wrażenie, że nie przemyśleli tego dokładnie.



Dziesięciolatek jest tym, który bierze na siebie świąteczną misję – uratowanie całej rodziny. "Magiczne" pojednanie odbywa się nietypowo. Smartfon znaleziony pod choinką sprawia, że chłopiec wybiera połączenie, a jego tata słyszy słowo: "Kocham cię", nie od niego, lecz od mamy. Nieprzypadkowa "pomyłka" daje nadzieję na wspólne święta. Zanim się jednak to stanie, chłopiec słyszy od mamy oschłe "nie", gdy pyta, czy ta wejdzie zobaczyć się z tatą.

Potem nie jest wcale lepiej. – Ewa to ty? – pyta mężczyzna. – Pewnie chciał, abyśmy razem porozmawiali – odpowiada żona. Tak odbywa się dzisiaj pojednanie skłóconych małżonków lub pary w kryzysie? Na miejscu nie są również słowa wypowiedziane przez Dorotę Wellman – W święta spełniają się marzenia. "Największy prezent, który możesz zrobić swoim bliskim to powiedzieć coś naprawdę ważnego" – dodaje. Wszystko wypowiedziane jest radosnym tonem, jakby właśnie zdarzył się cud lub happy end rodzinnej historii. Wszystkim scenom towarzyszy wzruszająca muzyka – Gabrielle Aplin "The Power of Love", która w tej kompozycji po prostu się gryzie.

Może współczesne rodziny przechodzą kryzys, szwankuje w nich komunikacja i wiele innych spraw. Ale może nie promujmy "trendu" rozpadających się rodzin, w których to dziecko czuje misję ratowania rodziny, bo to ogromne zaniedbanie wychowawcze rodziców.

Temat przykuł uwagę również psychologów. W rozmowie z MamaDu Anna Mochnaczewska-Kałasa, psycholog, Certyfikowany Psychoterapeuta, współzałożycielka Centrum Terapii Schematu w Warszawie dzieli się spostrzeżeniami. – Kilka dni temu byłam na spotkaniu ze znajomymi, na którym pojawił się temat owej reklamy. Wszyscy jednogłośnie wyrazili swoje mieszane uczucia względem jej scenariusza.

W reklamie rozstanie czy też kryzys rodziców stał się tematem, który może na barki wziąć chłopiec. – Wiadomo jest, że rozstanie rodziców jest dla dziecka bardzo trudnym, niejednokrotnie traumatycznym wydarzeniem. Często zdarza się również, że dziecko w takiej sytuacji wini siebie za rozpad rodziny. W owej reklamie to dziecko przejmuje odpowiedzialność za pogodzenie się i powrót rodziców, a tak nie powinno być – mówi psychoterapeutka.

Jeśli dziecko czuje, że jest osobą, która zmieni sytuację rodziców, wpływa to na niego destrukcyjnie. Co dokładnie przeżywa i jak to może wpłynąć na jego życie? – W psychologii dzieci postawione w takim charakterze nazywa się "dziećmi bohaterami". To one przejmują odpowiedzialność dorosłych, często zmagając się z sytuacjami znacznie przewyższającymi ich możliwości emocjonalne. W skrajnych przypadkach mówimy również o tworzeniu się w młodym człowieku postawy opieki nad rodzicami – mówi psycholożka.

Terapeutka podkreśla, że przekaz świątecznej reklamy jest niewłaściwy. – Moim zdaniem scenariusz tej reklamy łagodnie mówiąc, jest niestosowny. Jak najbardziej jestem za tym, aby mówić ludziom, jak są dla nas ważni (końcowe przesłanie wypowiedziane przez Panią Dorotę Wellman), ale nie w taki sposób jak zostało to przedstawione, kosztem dzieci.