"Nadchodzi rewolucja w leczeniu wcześniaków". Rozmowa z profesor Instytutu Matki i Dziecka

Katarzyna Chudzik
Czy będzie można ratować dzieci urodzone przed 23. tygodniem ciąży i dlaczego potrzebna jest "ustawa o końcu życia"? Między innymi na te pytania odpowiada dr hab. n. med. profesor IMiD Magdalena Rutkowska.
Co 10. dziecko w Polsce jest wcześniakiem 123rf.com
W Polsce śmiertelność skrajnie niedojrzałych noworodków wynosi zaledwie 3,5 promila (na 1000 urodzeń umiera troje dzieci). Na początku lat 90. ta liczba była prawie 6 razy większa! Postęp możliwy był dzięki surfaktantowi, w Polsce promowanemu m.in. przez dr hab. n. med. Magdalenę Rutkowską, zastępczynię kierownika Kliniki Neonatologii Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, która zgodziła się ze mną porozmawiać.

Na spotkaniu z okazji Światowego Dnia Wcześniaka wspomniała pani, że wkrótce pojawią się nowe możliwości dotyczące surfaktantu, które znacznie poprawią jakość życia zbyt wcześnie urodzonych dzieci. Czym jest surfaktant i w jaki sposób jego podawanie będzie ulepszone?


Surfaktant to składnik pęcherzyków płucnych, ma go każdy człowiek. Powoduje, że kiedy wydychamy powietrze, pęcherzyki nie zapadają się pod koniec wydechu, tylko zostaje nam trochę powietrza. Surfaktant w ciele dziecka powstaje w ostatnim trymestrze ciąży, koło 32. tygodnia. Tymczasem wiele wcześniaków rodzi się w 24. czy 25. tygodniu, więc tego surfaktantu nie ma.

A kiedy dzieci mają tylko pośrednią formę niedojrzałych płuc, ale próbują oddychać, to każdy niedojrzały pęcherzyk płucny się skleja – tak powstaje niedodma i ciężka niewydolność oddechowa. Można na to wpływać podając steroidy matce w okresie prenatalnym, ponieważ to przyspiesza dojrzałość płuc dziecka. Czasem jednak noworodkowi po urodzeniu konieczny jest – sztuczny albo pobierany z płuc zwierzęcych – surfaktant podawany w pierwszej dobie życia.

I ten surfaktant podawany jest wcześniakom już od 20 lat.

Tak, to był kamień milowy w neonatologii, ale niedługo dojdzie do następnej rewolucji z surfaktantem w tle. Bo teraz mamy surfaktant w ampułce, rozgrzewamy go, intubujemy noworodka – surfaktant musi być podany w pierwszych minutach lub godzinach po urodzeniu dotchawiczo. A to oznacza, że trzeba włożyć do tchawicy takiego maleństwa rurkę. To był wielki postęp, dzięki któremu noworodki przeżyły, jednak wciąż jest to leczenie inwazyjne. Sprawiające cierpienie.

Teraz badania idą w tym kierunku, żeby stworzyć surfaktant, który będzie w aerozolu. Będzie działał podobnie jak inne leki czy antybiotyki wziewne. Wtedy dziecku zakładać się będzie specjalną maseczkę, nad którą oczywiście też się pracuje, i rodzaj inhalatora. W ten sposób surfaktant będzie miał szansę rozprzestrzenić się po całych płucach nieinwazyjnie.

To się wydarzy w najbliższym czasie?

Taką mamy nadzieję, powinno się wydarzyć w ciągu najbliższych dwóch, może trzech lat. Pierwsze badania na zwierzętach mają bardzo dobre wyniki, pierwsza faza badań u noworodków też jest obiecująca. W następnej fazie badaniami zostaną objęte dużo większe grupy noworodków. To da nam szybką odpowiedź, czy bezinwazyjna metoda jest równie skuteczna, jak inwazyjna.

Jakbym pokazała pani rentgen płuc noworodka, który właściwie tych płuc nie ma, a za godzinę je ma... to jest spektakularna poprawa, niesamowita rzecz.

Przy obecnym stanie medycyny można utrzymać przy życiu noworodka urodzonego już w 23. tygodniu życia. Czy nieinwazyjnie podawany surfaktant może zwiększyć szanse dzieci urodzonych jeszcze wcześniej?

Są sytuacje, których przeskoczyć się nie da. Żeby zadziałał surfaktant, to jakaś dojrzałość płuc musi być. Natomiast jeśli dziecko rodzi się w 22. tygodniu, to nie ma nawet zawiązków pęcherzyków płucnych. Nic się wtedy nie zrobi, nie da się przesunąć granicy i nie sądzę, żeby kiedykolwiek się dało. Natomiast to, co może zdecydowanie nastąpić to poprawa sytuacji wyjściowej noworodka urodzonego w 23. tygodniu (choć przeżywa zaledwie 10 proc. z nich) lub później. Przecież każdy brak stabilności krążeniowo-oddechowej w pierwszych minutach życia może się odbić na całym życiu tego noworodka.

Właśnie, od lat walczycie o to, żeby wcześniaki były objęte programem kompleksowej opieki i kontroli lekarskiej do 3. roku życia. Do jakiego wieku mogą ujawnić się u dziecka problemy będące wynikiem narodzin przed terminem?

Jeszcze 20 lat temu możliwości uratowania wcześniaka urodzonego naprawdę wcześnie były niewielkie, wielu z nich pomogło podanie sztucznego surfaktantu. Teraz w dorosłość weszła pierwsza populacja takich uratowanych wcześniaków i uważam, że powinna być badana do 25. roku życia, bo my ciągle odkrywamy ich nowe problemy. Zaraz się okaże, czy np. nie będzie problemów, żeby wcześniaki mogły mieć własne dzieci.

Niektóre z wcześniaków szybciej mają nadciśnienie, cukrzycę, otyłość. Mimo że ważyły 500 gramów. Wciąż pojawiają się nowe problemy, nowe choroby, na przykład takie z różnym spektrum autyzmu, które wychodzą na jaw dopiero, kiedy dziecko idzie do szkoły. Wcześniejsze wykrycie nieprawidłowości miałoby w tym wypadku ogromne znaczenie, bo zajęcie się takim dzieckiem może zatrzymać nieprawidłowy rozwój na pewnym etapie. Albo wręcz go wyleczyć. Nieznalezienie tego odpowiednio wcześnie może spowodować, że postać choroby może być cięższa.

I nic dziwnego, że ciągle pojawiają się nowe problemy. Przecież te dzieci od końca 2. czy początku 3. trymestru ciąży przebywają w sztucznym środowisku. Wciąż odkrywamy wpływ wszystkiego, co stosowaliśmy, żeby je uratować. Leków, hałasu, światła, respiratora.

Czy poza zmianami w jakości życia noworodków można coś jeszcze zrobić w dziedzinie neonatologii?

Chcę m.in. stworzyć w Warszawie ośrodek dla wcześniaków, w którym pod jednym dachem będą mogły otrzymać pomoc z każdej dziedziny. Żeby nie było tak, że mama musi osobno jechać do neurologa, okulisty i fizjoterapeuty.

Chciałabym też, żeby powstała prawdziwa ustawa o końcu życia, taka jak funkcjonuje np. we Francji i Niemczech. Często stosuje się uporczywą terapię i nie daje się prawa do śmierci. A człowiek ma prawo nie tylko żyć, ale również umierać. Czasem noworodkowi nie da się po prostu pomóc, trzeba go uwolnić od techniki.

To nie może być ustawa tworzona przez którąś z grup partyjnych, bo od razu pojawią się wtedy polityczne rozgrywki. W Polsce miesza się opiekę paliatywną, terminalną, eutanazję... żeby to wszystko zrozumieć i ogarnąć, musielibyśmy być ponad podziałami. Dlatego chcieliśmy, żeby inicjatywa ustawodawcza należała do prezydenta. Mieliśmy ją nawet omówioną z prezydentem Komorowskim. Powiedział, że pierwsze co zrobi – jeśli wygra wybory – to podpisze tę ustawę. Nie wygrał.


17 listopada obchodzimy Światowy Dzień Wcześniaka. Z tej okazji wydana została książka autorstwa Joanny Morgi – “Narodziny polskiej neonatologii. Wspomnienia lekarzy”. Książka wzruszająca, osobista i przybliżająca rozwój zajmującej się wcześniakami gałęzi medycyny. Książka jest dostępna m.in. w formie elektronicznej na stronie Koalicja Dla Wcześniaka.