"To moja 6-latka hospitalizowana z powodu znęcania". Ta historia jest jedną z wielu... zbyt wielu!

Wiktoria Dróżka
Opublikowała na Facebooku zdjęcie swojej córki, która trafiła do szpitala przez stres i napady lękowe, które doprowadzały do ciągłych wymiotów. "To moja 6-letnia córka hospitalizowana z powodu znęcania..." – zaczęła dramatyczny wpis. Co wydarzyło się w szkole jej córki?
Jak pomóc dziecku, które doświadczyło przemocy psychicznej? Carrie Golledge/Facebook
Napady paniki u dziecka – objawy
Widok ściska za serce.
"To moje dziecko o tak dobrym sercu, że pomimo tak ciężkiej choroby nie chce, aby ktokolwiek wpadł w tarapaty"... – napisała Carrie Golledge w poście na Facebooku.

– To moje dziecko, które przestało jeść, płakało przez sen i mało tak silne lęki, że wymiotowało ponad 20 razy w ciągu jednej godziny w nocy... To moje dziecko, które "najlepsza przyjaciółka" wykorzystywała emocjonalnie tak długo, że ta myślała, że ​​to normalne... To jest moje dziecko, któremu wmawiano, że opowiada bajki w szkole ... – pisze dalej. Post jest długi i ma w sobie wyraźny portret ofiary.


Rany psychiczne bolą podwójnie. Poniżanie, zastraszanie, prześladowanie, narzucanie własnych racji i norm, cyniczne szydzenie, wyśmiewanie i kpienie, wymuszanie to wszystko jest przemocą psychiczną.

– To moje dziecko, którego rodzice zastraszających ją dzieci wyśmiewali w mediach społecznościowych za to, że po prostu jest taka wrażliwa ... To moje dziecko, które zwracając się z problemem w jej szkole usłyszało: "To tylko 6-latki" ... To moje dziecko, któremu powiedziano w szkole, że powinna się wstydzić i wchodzić do szkoły bocznymi drzwiami... – pisze dalej.

– To moje dziecko, które tak bardzo zawiodła szkoła, że musieliśmy ją przenieść... To moje dziecko, które jest jednym z wielu, które przez to przechodzą... To moje dziecko, którego historia była przekręcana i zmanipulowana przez tych samych ludzi, którzy mieli ją chronić w jej szkole, kiedy była pod ich opieką ...– dodała.

Niewidzialna przemoc w szkole ma swoje skutki
Reagujmy, póki nie jest za późno. Jeden kąśliwy "żart" może kogoś zranić, a nawet zniszczyć życie. – Przykro mi, mam nadzieję, że córka znajdzie miłych nowych przyjaciół, na których zasługuje – pisze pod postem internautka. Komentarzy, a w nich słów wsparcia jest oczywiście więcej.

– To moje dziecko, które nie chce, aby komukolwiek innemu przytrafiło się to samo. To opowieść mojego dziecka, którą się dzielimy, ale jest jedną z wielu... zbyt wielu! – dodaje na koniec Carrie.